Koniec czepialstwa! Co więcej, czas na pochwały – fabuła zaserwowana przez Głuchowskiego i ekipę z 4A Games jest angażująca, konsekwentnie prowadzona – co przy dzisiejszych hollywoodzkich standardach nie jest takie oczywiste! – i, co najważniejsze, pozwala zżyć się ze współtowarzyszami podróży i sprawić, że zatroszczymy się o ich los. Czego nie omieszkali wykorzystać autorzy i w kluczowych momentach gry postawić ich życia na szali przez nasze wybory moralne. Wykreowane sylwetki i reprezentowane przez nich postawy oraz zachowania zostały poprowadzone przez całą, około 20-godzinną rozgrywkę, z niebywałą dbałością, nie pozostawiając miejsca na bezsensowne niedomówienia, czy zupełnie nieracjonalne zwroty ku niezrozumiałym czynom.
Na szczególną pochwałę i wyróżnienie zasługuje tutaj Młynarz, którego w poprzedniczkach nie dane nam było poznać tak dobrze, a którego profil psychologiczny gdzieś majaczył nam z tyłu głowy. W Exodusie możemy ujrzeć go w pełny wymiarze – dowódca Spartan jest zatwardziałym wojskowym, oddanym ojczyźnie komunistą, za wszelką cenę dążącym do uniknięcia splamienia honoru lub nazwania go zdrajcą.
Konkludując ten fragment: czy w „trójce” odnajdą się też gracze, którzy nie przeszli poprzedniczek? Owszem! Choć ucieknie im wtedy bardzo dużo smaczków i szczegółów. Chociażby to, czym było w ogóle D6, dlaczego Młynarz nie ma obu nóg, czy najbardziej prozaiczne – dlaczego Artiom ma żonę.
Gwoli wyjaśnienia – mówiąc o podróży, jak już można było obejrzeć na materiałach przedpremierowych, rozumie się opuszczenie moskiewskich ruin i ruszenia w głąb mateczki Rosji. W wyniku splotu niefortunnych zdarzeń dowiadujemy się o życiu poza stolicą państwa. Zdobywamy pociąg i podążamy w głąb kraju, miotani coraz to innymi celami. Na szczęście twórcy nie ulegli pokusie zamontowania tam RPG-owego mechanizmu znanego z wielu dzisiejszych przygodowych gier akcji lub tych oferujących otwarte światy, czyli rozwijania bazy. Aurora, bo tak nazywa się nasz środek transportu, jeśli dostaje jakieś nowe elementy lub inne tego typu mechanizmy (by uniknąć spoilerów!), to ma to fabularny sens.
Nawet jeśli deweloperzy uniknęli przegięcia w tę stronę, to siłą rzeczy – przez bardziej rozbudowany scenariusz, więcej postaci i możliwość zawiązania z nimi pewnego rodzaju emocjonalnych relacji – rozbudowane musiały zostać inne elementy. I tak, mam tu na myśli dialogi – rozmowy pomiędzy bohaterami czasami są wymuszone, niekiedy zakrawające o najgorsze cechy kina klasy B, niemniej tylko czasami. Finalnie nie zgrzytamy zębami zbyt często.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler