Mimo że pojedynki z oponentami są bardzo ważnym elementem Shadow of the Tomb Raider, zdecydowanie więcej przyjemności sprawiało mi rozwiązywanie łamigłówek - których tutaj jest więcej i są bardziej rozbudowane niż w przypadku części poprzednich. W ostatnim czasie zagadki przeżywają renesans w grach i choć nie są tak skomplikowane, jak za dawnych lat, czasem potrafią zmusić grającego do chwili zastanowienia. Zasada ta znajduje odzwierciedlenie w najnowszym projekcie Square Enix. Dzięki temu, do przechodzenia kolejnych misji kluczowe jest ciągłe pamiętanie o tym, jaki ekwipunek posiada nasza bohaterka. Wiele problemów oparto na łuku, różnych strzałach oraz linie, którą przy pomocy jednej z nich można rozpościerać pomiędzy dwoma powierzchniami. Lina pozwala nam później np. unosić uszkodzone pomosty, przesuwać bloki skalne itd. Trzeba po prostu bacznie obserwować otoczenie. Szczególnie ważne jest to przy zagadkach, które wymagają ustawiania jakiś symboli. Podejście „na pałę” co prawda przynosi czasem rezultaty, ale najczęściej tracimy tylko niepotrzebnie czas. No i – rzecz jasna – brak w tym podejściu profesjonalizmu, z którego przecież każdy archeolog (tudzież szabrownik grobowców) powinien słynąć.
Skoro o grobowcach mowa, nie sposób nie wspomnieć o tym, że w Shadow of the Tomb Raider jest ich naprawdę sporo, a każdy skrywa wiele skarbów oraz przedmiotów, z których możemy korzystać np. w menu służącym do craftingu. Grobowce to swoista wisienka na torcie, albowiem sprawdzą one umiejętności oraz spostrzegawczość każdego fana serii. Trzeba przemierzać je bardzo ostrożnie. Wszędzie czają się w nich jakieś pułapki. Nie brakuje również różnej maści łamigłówek, często mocno zakręconych i wymagających myślenia. Z tego względu, zwiedzając wirtualny świat gry, bardzo chętnie zaglądałem do każdego napotkanego zakamarka, odwlekając finał głównego wątku fabularnego tak długo, jak tylko się dało.
Opóźnianie napisów końcowych szło mi też bardzo dobrze ze względu na pewną nowość. Otóż w Shadow of the Tomb Raider jest sporo specjalnych hubów – miejsc, w których nic nam nie grozi i w których możemy odsapnąć, a przy okazji pozyskać nieco informacji na temat tutejszego świata oraz jego mieszkańców. Największym hubem tego typu jest miasto Paititi - pełne życia oraz dodatkowych aktywności. Co ciekawe, można po nim nie tylko spacerować, ale także rozmawiać z wybranymi postaciami niezależnymi – pierwszy raz w historii cyklu. W trakcie konwersacji damy radę dowiedzieć się czegoś ciekawego albo dostać jakieś zadanie poboczne. Niestety zlecenia dodatkowe nie są zbyt porywające, najczęściej musimy oczyścić jakiś obszar albo pobawić się w kuriera. Po kilku takich robótkach najzwyczajniej w świecie odpuściłem, bo widać, że twórcy poszli na łatwiznę.
Na szczęście misje poboczne są w zasadzie najsłabiej wykonanym elementem produkcji. Wszystko inne, w tym również rozwój Lary Croft zrealizowano wybornie. Dzięki temu, że umiejętności jest całe mnóstwo, każdy stworzy protagonistkę odpowiadającą jego stylowi grania. Da się postawić mocniej na walkę z wykorzystaniem broni palnej, dodać punkty do zdolności, które przydają się podczas skradania, ewentualnie skupić się na przetrwaniu, czyli np. gromadzeniu surowców. Drzewko jest przejrzyście przygotowane i bardzo intuicyjne. Nikt raczej nie będzie miał problemów z wybraniem odpowiadających mu pozycji.
Skille to nie jedyny przejrzyście zrealizowany aspekt gry. Trzeba uczciwie przyznać, że Shadow of the Tomb Raider to jedna z najlepiej wyglądających gier multiplatformowych obecnej generacji. Widać, że deweloperzy sporo czasu poświęcili na dopieszczenie scenek przerywnikowych, doszlifowanie wysokiej jakości tekstur oraz naprawdę solidnie wymodelowanych postaci. Na pochwałę zasługują też osoby, które stoją za efektami specjalnymi, albowiem na pewno niełatwo było przygotować uderzenie fali tsunami, wysuwające się monumentalne mechanizmy oraz grę świateł i cieni, która temu wszystkiemu towarzyszy. Całość na moim Xboksie One prezentuje się bardzo dobrze i musiałbym być naprawdę wybredny aby doszukiwać się jakiś niedoróbek. Bugów także nie ma wiele, co w dzisiejszych czasach jest raczej rzadkością.
Idąc dalej, złego słowa napisać nie mogę o oprawie dźwiękowej, czyli muzyce, efektach specjalnych oraz dubbingu – nawet ten polski jest wykonany na wysokim poziomie, za co firma Cenega powinna dostać co najmniej czwórkę z plusem. Udźwiękowienie wyśmienicie uzupełnia ogólny klimat Shadow of the Tomb Raider, sprawiając, że z jeszcze większą przyjemnością zasiadałem do konsoli, by ogrywać kolejne misje.
Sumując, Shadow of the Tomb Raider jest dokładnie tym, czego oczekiwałem, a jeśli chodzi o ilość oraz jakość zagadek, jestem nawet pozytywnie zaskoczony. Bardzo odpowiada mi też mroczniejszy klimat, który uzyskano za sprawą posępnej oprawy wizualnej oraz nieoczekiwanego przeciwnika, o którym nic więcej nie napiszę. Jeśli lubicie Croftównę, kupujcie na pewno. Jeżeli cenicie sobie gry przygodowe akcji, także się skuście. Jestem przekonany, że się nie zawiedziecie. Początek jesiennego wysypu tytułów wypada uznać za nadzwyczaj udany!
Świetna |
Grafika: Jedna z najlepiej wyglądających gier multiplatformowych obecnej generacji. |
Świetny |
Dźwięk: Brzmi świetnie. Nawet polski dubbing zasługuje na pochwałę. |
Genialna |
Grywalność: Mnie gameplay wciągnął nieziemsko. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Mroczniejszy klimat, więcej skradania, świetne łamigłówki. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Nie do wiary co można zrobić linką. |
Słowo na koniec: Młoda Lara Croft kończy swoją przygodę w wielkim stylu. Ciekawe czy powróci w równie dobrej formie. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler