My Team z kolei otrzymał dodatkowy tryb dla pojedynczego gracza. Gwoli ścisłości, mamy tutaj koszykarską odmianę FUT-a z serii FIFA – zdobywamy karty z zawodnikami i budujemy własny „dream team”, by bić zarówno żywych przeciwników, jak i ligowe drużyny sterowane przez komputer (tryb Dominacji w wariancie singleplayer).

Naturalnie, jak w każdej tego typu grze, również i w 2K rodzi się problem natury moralnej, a mianowicie kupowanie paczek z kartami i szybki awans społeczny ze swoją niepokonaną piątką, czy raczej powolne budowanie ekipy z tego, co uciułamy np. we wspomnianej Dominacji. Na szczęście w odróżnieniu od My Career, o czym za chwilę, łatwiej jest pokonać amatora z rubinowym Kobe Brynatem czy ametystowym Dwightem Howardem niż trzema postaciami na poziomie 65. wygrać w parku z koksami z 85.

Bo o to głównie rozchodzi się w sporze graczy z firmą 2K Games w temacie nachalnych mikrotransakcji i kroczenia na niebezpieczną ścieżkę „pay to win” – o hegemonię graczy, którzy mogą wydać 250 złotych na grę i drugie tyle na punkty VC, by dociągnąć swoimi koszykarskimi odpowiednikami do levelu 85. (za monety w najdroższym pakiecie jesteśmy w stanie tyle osiągnąć).

W trybie kariery za wspomniane VC Points kupujemy nie tylko atrybuty związane z technicznymi umiejętnościami, takimi jak podania, posiadanie piłki, rzuty ze średniego zasięgu lub też „trójki” etc., ale również elementy kosmetyczne. Na szczęście, co trzeba przyznać, sytuacja z zeszłego roku się nie powtórzyła i teraz za fryzurę czy tatuaż nie musimy zapłacić horrendalnie wysokich kwot, których uzbieranie nierzadko zajmować mogło kilka dni! Jednak nadal są to dość wysokie ceny, przy czym jednocześnie deweloperzy zwiększyli nieco tempo pozyskiwania wirtualnej waluty, próbując wszystko zbalansować.

Osobnym tematem jest, czy tak głęboka ingerencja kontrowersyjnego modelu biznesowego w – jakby nie patrzeć – tryb po części poświęcony przede wszystkim jednemu graczowi, jest korzystna lub kompletnie wypruta z argumentów etycznych, jednak robi zły PR wydawcy i jest zdecydowanie zbyt mało prokonsumecka, co trzeba powiedzieć jasno!