
Tutaj oczywiście wypadałoby napisać parę porównań z Dark Souls – tytułu, patrząc z dzisiejszej perspektywy, stanowiącego swoistą definicję „hardkorowości”. Na szczęście wystrzegam się tego typu truizmów. To, że Cuphead nauczy Was lekcji pokory i zapewne odrzuci przy pierwszych poziomach, wcale nie znaczy, że nagle staje się symulatorem umierania! To prawda – grając w dzieło studia MDHR trzeba mieć czasami nieco szczęścia i trochę umiejętności manualnych, ale nikt nie wymaga od Was posiadania czterech rąk lub 30 palców.
Z kolei prostota, wspomniana przeze mnie i tak wychwalana pod niebiosa w poprzednim akapicie, skupia się przede wszystkim na nieskomplikowanych zasadach. Schemat ze światami, konkretnymi etapami, a także jednolite sterowanie (bez późniejszych niespodzianek wprowadzanych na mocy zakupów w sklepie z umiejętnościami) sprawiają, że po nauczeniu się tego wszystkiego skupiamy się wyłącznie na przepięknej oprawie wizualnej, a także rozpracowywaniu kolejnych pułapek.
A naprawdę jest co podziwiać! Chyba nie ma nikogo wśród osób czytających tę recenzję, kto nie miałby w pamięci klimatycznych animacji Disneya w stylu lat 30. ubiegłego stulecia! I choć oczywiście nie mówię tego dosłownie tj. że nasi czytelnicy pamiętają okres przedwojenny, to filmy napędzane przez ten właśnie trudny i czasochłonny sposób tworzenia ruchu postaci puszczano jeszcze przez blisko 50-60 lat! Aby nadać jakąś namacalną formę moim słowom powiem tylko, że Cuphead zrodziło się jeszcze w 2010 roku, a pierwotnie pracowały nad nim tylko 3 osoby! Ścieżka dźwiękowa, naturalnie, również została utrzymana w tym konkretnym klimacie, oferując dosłowny powrót do przeszłości i jednych z najpiękniejszych lat życia – dzieciństwa.
Koniec końców, Cuphead, które było na mojej liście „must have” od samej zapowiedzi, oficjalnie sprostało wszystkim oczekiwaniom, które przed tą grą stawiałem! Nieczęsto zdarza się, bym coś takiego mówił z czystym sumieniem, ale to prawda. Mamy tu przede wszystkim tak oczekiwany przeze mnie klimat, potęgowany przez naprawdę kapitalną i nastrojową ścieżką dźwiękową! Rozgrywka z kolei jest trudna i wymagająca maksymalnego skupienia, głównie z uwagi na nieprzewidywalność niektórych zagrań przeciwników – w gruncie rzeczy poruszają się wyznaczonym torem, ale czasami potrafią zmienić kolejność ataków, co przy którymś razie może zbijać z pantałyku. A z kolei sama oprawa graficzna jest taka, jaką sobie wyobrażałem po pierwszych zwiastunach – niesamowicie animowana oraz płynna, z ciekawą różnorodnością kolejnych etapów! Jedyne, co mogłoby aspirować do miana minusa, to ciut zbyt długie ekrany ładowania. Ale co z tego? Nic, tylko kupować i zagrywać się!
Genialna |
Grafika: Stylizowana na starusieńkie animacje rodem z Disneya sprzed blisko 50 lat, oprawa graficzna to chyba najmocniejszy punkt Cuphead. |
Genialny |
Dźwięk: Ścieżka dźwiękowa to - dosłownie - niemal te same utwory, co we wspomnianych wyżej animacjach Disneya. Żwawe, zabawowe, jeszcze wzbogacone o szumy, które również posiadają swój klimat. |
Genialna |
Grywalność: Cuphead jest naprawdę trudne i stawiające przed graczem wyzwanie stricte manualne. |
Genialne |
Pomysł i założenia: Sama idea wykonania gry zręcznościowo-platformowej utrzymanej w tym tonie, była dla mnie strzałem w dziesiątkę - głównie przez fakt, iż ta stylistyka to totalna nisza, niezapełniona przez chyba nikogo. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Tutaj szału nie ma, ponieważ samo przesuwanie się po swoistym hubie i ręczne podchodzenie do interesującego nas etapu nie jest czymś niezwykłym. |
Słowo na koniec: Cuphead to gra zręcznościowa oraz platformowa (dwie kategorie, a co!) tego roku. Naprawdę nie widzę innego kandydata na to miejsce! |

PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler