Adam's Venture: Początki (XBOX One)

ObserwujMam (3)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

Adam's Venture: Początki (XBOX One) - recenzja gry


@ 24.04.2016, 14:19
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Seria Uncharted czy – odświeżony – Tomb Raider nie mają zbyt wielu konkurentów. Nie dziwota, wszak stworzenie tak rozbudowanej przygody to niemałe pieniądze i wcale nie uboższy skład zespołu.

Seria Uncharted czy – odświeżony – Tomb Raider nie mają zbyt wielu konkurentów. Nie dziwota, wszak stworzenie tak rozbudowanej przygody to niemałe pieniądze i wcale nie uboższy skład zespołu. Z Adam’s Venture: Początki jest taki problem, że nie mamy do czynienia ani z nową produkcją, ani z próbą dorównania o wiele bardziej utytułowanym współzawodnikom. No i tytuł studia Vertigo Games posiada wiele własnych wad, które dyskwalifikują go w wyścigu o jakąkolwiek koronę.

Zaczynając – nomen omen – od początku, Adam's Venture: Początki, jak sama nazwa może wskazywać, to swoisty remaster! Co dziwne, bo mówimy tutaj o grze (a właściwie grach), które ukazały się w epizodycznej formule w okresie od 2009 do 2012 roku. Rozgrywka utrzymana jest w stylu przygodówki akcji z naciskiem na rozwiązywanie zagadek środowiskowych, zaś z pominięciem elementów typowych dla wspomnianego Uncharted czy też Rise of the Tomb Raider – eliminowania przeciwników w klasycznych, strzelanych sekwencjach.

Nowe-stare dzieło Vertigo Games  to niezwykle dziwne połączenie. Z jednej strony, mamy profesjonalnie wyglądającą, niby wysokobudżetową, produkcję. Z drugiej, to tylko zlepek kilku tytułów sprzed ponad 5 lat, w dodatku utrzymanych w budżetowym sznycie – jak ulał pasującym do CI Games „sprzed ery Sniper: Ghost Warrior”. Niestety, po blisko 7-godzinnej kampanii przeważa to drugie wrażenie. Bardzo, bardzo negatywne.

Pomijając kiepski stan oprawy graficznej, która, pomimo wyraźnej poprawy względem oryginału (to za sprawą pieniędzy pochodzących od nowego wydawcy, firmy SOEDESCO), wciąż wygląda mizernie (królują poszarpane krawędzie, nagle pojawiające się tekstury oraz - momentami - przeciętna ich rozdzielczość), nieciekawe i powtarzające się zagadki środowiskowe, naprawdę wątłą i schematyczną fabułę oraz mizerne postaci, w Adam’s Venture nie ma wielu elementów zasługujących na pochwałę.

Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy dzieło stawiające przede wszystkim na kreację poziomów oraz łamigłówki, serwuje graczom kilka sztuk tych samych zagadek środowiskowych, nierzadko upchanych na przestrzeni jednej lokacji! Kropka w kropkę, dwa lub trzy razy wałkujemy to samo. Oczywiście znajdziemy tutaj również drobne światełko nadziei w postaci nielicznych, bo nielicznych, ale intrygujących łamigłówek. Warto wymienić chociażby dopasowywanie tabliczek z nazwiskami pracowników do odpowiedniego opisu ich nieobecności. Jednak na tym się kończy ta wyliczanka. Jeśli nie trafiamy na zdublowaną przeszkodę, to w większości są one bardzo nużące, proste i pozbawione polotu. Zadania nie ułatwia również konstrukcja kolejno odwiedzanych miejsc – korytarze, korytarze i jeszcze raz korytarze. Nawet gdy wydaje nam się, że można pokombinować, gra za chwilę brutalnie sprowadza nas do pionu.

W produkcji wcielamy się w postać tytułowego podróżnika-awanturnika, który bardzo chce aspirować do roli cynika i „wiecznie-sarkającego-badassa”. Sęk w tym, że w swoich staraniach jest bardziej komiczny niż poważny, bardziej frustrujący niż zabawny, bardziej irytujący niż przejmujący. Wypada bardzo słabo. Żarty to banalne suchary, dodatkowo wypowiadane z tak mierną manierą, że ma się ochotę zabić protagonistę w najbliższej przepaści.


Screeny z Adam's Venture: Początki (XBOX One)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?