Materdea @ 03.09.2015, 23:09
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨💻
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Kiedy zapowiadano Dishonored 2, a było to podczas czerwcowych targów E3 2015, mało kto spodziewał się, że studio Arkane zechce odświeżyć także „jedynkę”. Jak mówi stare, chińskie przysłowie: „Spodziewaj się niespodziewanego”.
Kiedy zapowiadano Dishonored 2, a było to podczas czerwcowych targów E3 2015, mało kto spodziewał się, że studio Arkane zechce odświeżyć także „jedynkę”. Jak mówi stare, chińskie przysłowie: „Spodziewaj się niespodziewanego”. Za jego radą poszli zarówno deweloperzy, jak i wydawca – firma Bethesda. W wyniku szeregu biznesowych decyzji, finalnie, światło dzienne ujrzał produkt o nazwie Dishonored: Definitive Edition.
Edycja definitywna gry Dishonored – produktu Arkane Studios z 2012 roku – to najbogatsze wydanie ze wszystkich, dedykowane konsolom Xbox One i PlayStation 4. Z niewiadomych (mi już wiadomych, ale o tym dalej) względów ominęło ono komputery osobiste, co można interpretować na różne sposoby. Pobierając blisko 30-gigabajtowe pliki gry, w środku znajdziemy podstawkę oraz cztery dodatki: Dunwall City Trials, The Knife of Dunwall, The Brigmore Witches oraz Void Walker's Arsenal.
I teraz najważniejsze – jako swoisty pakiet Game of the Year Edition, Dishonored: Definitive Edition sprawdza się doskonale! Zawiera nie tylko wszelkie poprawki udostępniane na przestrzeni „życia gry”, ale także wszystkie płatne rozszerzenia. Czyli to, co w GOTY cenimy najbardziej.
Problem zaczyna się w momencie podjęcia próby sklasyfikowania „nowego starego” Dishonored jako remastera. Wtedy cały plan jest spalony na panewce, ponieważ nie jest dane nam uświadczyć tutaj zmian graficznych! I to jest najbardziej prawdopodobny powód, dla którego "edycja definitywna" nie ukazała się na pecetach i konsolach zeszłej generacji. Produkt ma z góry sprecyzowany typ klienta, który kupi produkcję – to nowy użytkownik konsoli Sony lub Microsoftu, słyszący tylko o nieliniowym, intrygującym i ciekawym Dishonored.
Niestety, jest to największa bolączka tego odświeżonego wydania. Nie mam nic przeciwko tego typu – jak to się modnie nazywa – „skokom na kasę”, ponieważ jestem świadomy, iż w nie zagra tylko świeża, w wirtualnej rozrywce, gawiedź. Nikt inny, bowiem świadoma publika albo już zdążyła kilkukrotnie sprawdzić oryginał, albo nie posiada dodatków, dla których nie kupi całego pakietu na PlayStation 4 lub Xboksa One.
Oczywiście znajdą się też fani chcący ponownie przejść tytuł Arkane Studios, bo przyciągnie ich do tego nazwa ulubionego uniwersum/studia/gry oraz atrakcyjna cena. W Polsce Dishonored: Definitive Edition sprzedawane jest za 140 złotych bez jednego grosza (a posiadacze podstawki mają zapewnioną, teoretyczną, 50-procentową zniżkę), co za – wspomniane przeze mnie – GOTY na nowe konsole jest opłatą w sam raz. A za kilka tygodni, ewentualnie miesięcy, to dzieło trafi zapewne do jednej z wyprzedaży w PlayStation Store/Xbox Store, dzięki czemu nadarzy się okazja do capnięcia go za jeszcze niższą kwotę.
Brak zmian w warstwie wizualnej (pomijam, oczywiście, ostrzejsze tekstury i delikatnie poprawiony zakres pola widzenia) nie oznacza, że port wyszedł stuprocentowo dobrze. W dzisiejszych czasach byłbym zdumiony, gdyby cokolwiek na premierę nie wymagało mniejszych lub większych poprawek. Na szczęście recenzowany tytuł jest sprawny i nie wymaga natychmiastowych aktualizacji, jak np. Batman: Arkham Knight na PC, a „oferuje” wyłącznie milisekundowe zawieszki ekranu (co wygląda niczym klasyczne „ścinanie się”) w wybranych momentach. To jedyna usterka techniczna, jaką zdołałem zanotować podczas kilkugodzinnej sesji z "edycją definitywną".
Wniosek jest prosty – Dishonored: Definitive Edition nie jest dla każdego, co brzmi jak oczywistość. Którą w istocie jest, bo:
a) PC-towcy, jeśli posiadają dodatki, mają de facto to wydanie;
b) Konsolowcy (Xbox 360 i PlayStation 3), jeśli posiadają dodatki, mają de facto to wydanie;
c) Dla samych dodatków osobom z podpunktów a) i b) nie opłaca się kupować.
Schemat łatwy, prosty i przyjemny – tak samo, jak decyzja o kupnie „remastera”, „GOTY” lub jakiegokolwiek innego określenia na to wydanie Dishonored wypuszczone na Xboksa One i PlayStation 4.
Przeciętna |
Grafika: Ani krzty nowości, ino nieco ostrzejsze tekstury i delikatnie poprawiony zasięg widzenia. |
Przeciętny |
Dźwięk: Ścieżka dźwiękowa również została bez zmian. |
Przeciętna |
Grywalność: W "nowe" Dishonored gra się identycznie, jak w "stare". |
Przeciętne |
Pomysł i założenia: Remastery przejadły się chyba wszystkim. |
Przeciętna |
Interakcja i fizyka: Pod interakcję podłączam wszystkie cztery dodatki DLC, które zawarto w ramach "remastera Dishonored". Zatem jest to jakiś plus dla potencjalnych kupców. |
Słowo na koniec: Dishonored: Definitive Edition, w istocie, jest definitywne. Tak akurat na 5.5. |
Werdykt - Przeciętna gra!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler