
Scenarzyści korzystając z uroków dwóch protagonistów postawili też na nietypowy, jak na Assassin's Creed, manewr - retrospekcje. Wypełniają one sporą przestrzeń w pierwszych dziesięciu godzinach zabawy i są dość istotne, kiedy dopiero poznajemy pokręcone losy bohaterów i uzyskujemy pełny obraz tego, jak blisko splecione są losy Naoe i Yasuke (jeszcze w ogóle przed pierwszym oficjalnym kontaktem). Nie będę kłamał, że pozytywnie zaskoczyłem się, kiedy wreszcie poznałem pełny obrazek. Spodziewałem się dużo bardziej tandetnego zagrania, a dostałem nie tak wcale wytarty pomysł na stworzenie klamry dla dwóch na początku przeciwstawnych sylwetek.
Co ważne: nie możemy przejść całej fabuły przy pomocy tylko jednej z postaci. Gra co jakiś czas, głównie w trakcie sekwencji, gdzie po serii mniejszych misji prowadzących do poznania tożsamości oponenta, likwidujemy członka wrogiej grupy (w domyśle templariuszy, choć w AC: Shadows ta sekretna socjeta nazywa się Shinbakufu) rozdziela zadania pomiędzy potężnego i siłowego Yasuke, a zręczną i zabójczo skuteczną Naoe zgodnie z ich umiejętnościami i predyspozycjami. Ten pierwszy np. musi szturmować bramę, by odciągnąć uwagę - dajmy na to - załogi fortu, a druga z postaci zakrada się i np. likwiduje strzelców na murach. A my wybieramy, w kogo chcemy się wcielić, czytaj: którą z wymienionych ról chcemy przyjąć, więc de facto fabularne questy dają pewne poczucie nieliniowości. Czasami jednak wydarzenia się przeplatając i w efekcie czego najpierw prowadzimy samuraja, potem asasynkę, a na końcu dopiero decydujemy się na egzekutora skrytobójstwa głównego celu. Koniec końców jednak uważam tego typu scenariuszowe akrobacje za plus z uwagi na to, że bohaterowie nie są generyczni i do siebie podobni, czyniąc rozgrywkę nieco bardziej zróżnicowaną (w kontekście poprzednich części).
Różnice są wyraźne nie tylko w fabule. Yasuke jest bowiem absolutnie tragiczny w skradaniu się, niezdarny i nie często nie potrafi się wspiąć w wiele miejsc, do których Naoe dzięki swojej lince z hakiem wdrapuje się w kilka sekund. To, kim gramy ma realny wpływ na gameplay (choćby dlatego, że obydwaj bohaterowie mają inny zestaw uzbrojenia - zagraniczny przybysz o ciemnej karnacji np. jako jedyny potrafi posługiwać się bronią palną). Bez obaw jednak, ponieważ kobieta nie jest tak bardzo bezbronna w bezpośrednich starciach, jak mogłoby się wydawać. Trzeba dużo częściej robić uniki i naprawdę uważać, jednak z dwoma, trzema oponentami na raz można sobie bez problemu poradzić; problem jednak pojawia się, gdy niczym Yasuke chcemy wejść gdzieś na rympał, co do zasady jest skazane na porażkę.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler