Truizmem będzie napisanie, że długo czekaliśmy na Stalkera 2; że gra miała kłopoty po drodze, że studio raz się de facto zamknęło, a kontynuację jednej z ciekawszych serii FPS-ów zabito (na szczęście nieskutecznie) etc. Co ciekawe, to “dwójka” im dalej byłaby pod względem mechaniki od swojego starszego rodzeństwa, tym gorszy byłby jej odbiór - dość wymagający fani, paradoksalnie, stoją murem za niewielką liczbą innowacji i stawiają na ewolucję kosztem rewolucji. Nie dziwię im się, będąc szczerym - pierwszy Stalker i w moim serduszku zapisał się jako na tyle nietuzinkowa i niebywale klimatyczna strzelanka, że nie chciałbym, aby nowa odsłona nagle zamieniła się w Call of Duty lub Gears of War. I na szczęście tak nie jest! S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl pokazuje, jak to drzewiej bywało, a jednocześnie nie stracił swojego nieco nieociosanego modelu rozgrywki i perły w koronie, czyli ciężkiego, wschodniego, postapokaliptycznego sznytu!
Wokół nowej gry ukraińskiego studia GSC Game World narosło niemożebnie dużo oczekiwań, ale inaczej chyba nie mogło być. Do Stalkera 2 trudno podejść inaczej, niż jak do konfrontacji z dziedzictwem, otoczonej nierzadko kultem, oryginalnej trylogii. Z takim bagażem trudno któremukolwiek tytułowi go udźwignąć (niech najlepszym przykładem będzie Dragon Age: Straż Zasłony). Na szczęście Ukraińcy, mówiąc potocznie, dowieźli! Po ukończeniu gry i zwiedzeniu Zony wzdłuż i wszerz mogę z pełną świadomością powiedzieć, że kontynuacja dorosła, a nawet - dzięki technologicznemu skokowi - przebiła oryginalną trylogię!
Pisząc zdanie powyżej, czyniłem to jednak z krwawiącym sercem. Przede wszystkim z uwagi na to, że jest w nim zaszyta ironia. Technologia, silnik Unreal Engine 5, nie tylko pozwolił przeskoczyć wiekowe poprzedniczki (mowa tu o okresie od 2007 do 2011 roku), ale również umożliwić przedostanie się niezliczonej ilości mniejszych i większych błędów. Nowy Stalker to dosłownie siedlisko bugów (niczym mutantów) - migoczących i ordynarnie doczytujących się tekstur, przenikających potworów, blokujących się postaci niezależnych i - co mnie irytowało najbardziej - zawieszających się skryptów. Kilka zadań musiałem przez to porzucić na pastwę losu. A ja bardzo lubię skrupulatnie podchodzić do tematu, więc tym bardziej przez takie sytuacje czułem się rozsierdzony.
I tak naprawdę wady jako takie Serca Czarnobyla już omówiliśmy. No prawie: z takich mniejszych irytujących rzeczy, to przeszkadzało mi nieco niedomagające skradanie i, co łączy się z zarzutem wcześniej, wszechwiedzący przeciwnicy. Sama jednak sztuczna inteligencja to palce lizać: kiedy tylko to możliwe, to wyganiają gracza granatami i flankują pozycję, a walka na otwartej przestrzeni czasami to naprawdę wyzwanie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler