
Po latach prób i wyrzeczeń, Ubisoft prawdopodobnie trafił ze swoją strzelanką free to play! Trudno mi to przechodzi przez gardło (bądź palce), ale tak naprawdę jest. XDefiant bowiem, początkowo jeden z blisko kilkunastu jednocześnie rozwijanych projektów z gatunku darmowych hero-shooterów (każdy chciałby mieć swojego Overwatcha, Valoranta czy też Apex: Legends), chyba okazał się tym jedynym. I nie ma w tym krzty przesady, ponieważ to bardzo przyjemny, prosty i cholernie angażujący FPS, który może mieć przed sobą nie lada przyszłość!
XDefiant przeszło całkiem krętą drogą od momentu swojej zapowiedzi (a było to w 2021), kiedy to pierwotnie sygnowane było jeszcze nazwiskiem zmarłego w 2013 roku pisarza powieści sensacyjnych, Toma Clancy'ego. I choć już wówczas sama idea była zbliżona (a nawet mapy wówczas pokazane; widać kilka z nich, które trafiły do finalnego produktu) - chodziło bowiem o połączenie kilku najbardziej emblematycznych grup z innych marek Ubisoftu - to dostrzec można różnice w pomyśle na rozgrywkę.
Jednak nie o porównywaniu jest ta recenzja, a o stanie faktycznym gry. Jej założenia są banalnie proste: cztery frakcje (Echelon ze Splinter Cell, Libertad z Far Cry 6, Zjawy z Ghost Recon: Phantoms, Czyściciele z The Division, a także bonusowo DedSec z Watch Dogs - dostępni po wbiciu konkretnej liczby punktów doświadczenia konta albo za wirtualną walutę) tworzą dwa zespoły, które stają naprzeciw siebie w kilku trybach. Są one zbliżone do tego, jak dzisiaj wyglądają sieciowe strzelanki, jednak jeden wyróżnia się na ich tle - to eskorta paczki, którą jest wielki robot aktywujący się, gdy w jego pobliżu jest choćby jeden gracz. Teamy zaś nie są ograniczone żadnymi wymogami dotyczącymi liczby reprezentantów konkretnych frakcji - możemy mieć np. pięciu z jednego rodzaju.
Te reprezentacje różnych gier francuskiej korporacji różnią się od siebie nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim umiejętnościami. Podział jest praktycznie pół na pół, gdzie dwie mają ofensywne, a dwie defensywne dodatkowe uzbrojenie (DedSec stara się siadać okrakiem na płocie). Cleaners mają np. drona zostawiającego za sobą ogniowy ślad, a na końcu wybuchającego, a Libertad z drugiej strony mogą leczyć postacie zgromadzone na danym terenie. Całość jest na tyle prosta i wyważona, że de facto nie ma większego znaczenia, kim gramy - liczy się wyłącznie osobista preferencja, a nie to, że niezbalansowane klasy pozwalają jednej z nich zdobywać przewagę!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler