Immortals of Aveum (XBOX X/S)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

Immortals of Aveum (XBOX X/S) - recenzja gry


@ 04.09.2023, 10:03
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

To, co może być kością niezgody między graczem, a Immortals of Aveum jest fabuła. Mi się podobała! Konwencja na odrobinę paździerzowe i pastiszowe śmianie się z nadętego bohatera fantasy ratującego świat przed zagładą, mówiąc potocznie i prawdopodobnie niezbyt poprawnie, "zażarła". Obiektywnie trudno oceniać poziom scenariusza czy dialogów, które ewidentnie nie są napisane na miarę najwybitniejszych w historii gier wideo - niemniej jednak wcale nie muszą być. Bohatera otacza kilka stereotypowych do bólu kompanów, takich jak wybitny intelektualista posługujący się nad wyraz kwiecistym językiem, ale i zdolny wojownik, Davon, czy księżniczka Zendara, która bardziej przypomina Fionę ze Shreka (i odpowiada jej też charakterem) niż typową członkinię rodziny królewskiej.

Fabuła wygląda następująco: nazywasz się Jak i dorastasz w slumsach Serenu, jednego z wielu miast krainy Lucjum. Jaka poznajemy zanim włada tymi wszystkimi potężnymi czarami, które ochoczo prezentowano na przedpremierowych materiałach - protagonista jest bowiem “przebudzonym”, czyli człowiekiem dopiero na losowym etapie życia odkrywającym swoje cudowne (ale i destrukcyjne) moce. Nasza pora przyszła dopiero, gdy jedna ze stron tzw. Wszechwojny (Everwar) pod wodzą Sandrakka zaatakowała zamieszkiwaną aglomerację, w wyniku czego zginęła nasza przyjaciółka, Luna. Wtedy też bohater wybucha zupełnie niekontrolowaną mocą, niszczy wszystkich agresorów, samemu budząc się, gdy “ci dobrzy” odnajdują nas i postanawiają wytrenować.

Gra w początkowym etapie rozwleczona jest niemiłosiernie! Pierwsze rozdziały ciągnące się na przestrzeni kilku godzin można spokojnie skrócić do maksymalnie godziny, gdzie poza dość powolnym treningiem zaoszczędzono by graczowi też parę drętwych dialogów o powołaniu, misji oraz spełnianiu cudzych oczekiwań. Odniosłem wrażenie, że dopiero w połowie przygody, w ok. dziesiątej godzinie, ta kula śnieżna nabiera rozpędu i faktycznie pochłania uwagę gracza. Ilość zwrotów akcji, czy po prostu zaskakujących wydarzeń, powoduje, że z wypiekami na twarzy chce się poznać finał tej niezwykłej opowieści.

Może to być też związane (to rozwleczenie akcji) z pomysłem deweloperów na zaimplementowanie quasi-otwartego świata, który składa się raczej ze sporych instancji (a te są dopiero odblokowywane wraz z osiąganiem przez bohatera odpowiednich umiejętności, przez co generalnie odnosimy wrażenie, że mamy do czynienia z dość korytarzowym fantasy CoD-em). Generalnie bardzo dużo podróżujemy w rozmaity sposób. Oczywiście wracać też możemy do odwiedzonych już miejsc - niczym dobra metroidvania, gra zachęca nas do ponownych odwiedzin z uwagi na to, że spora część lokacji może być teraz eksplorowana z uwagi na zdobyte w trakcie fabuły nowe umiejętności.


Screeny z Immortals of Aveum (XBOX X/S)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?