Sama oprawa wizualna, poza oczywistym faktem, że wygląda lepiej, została znacząco podkręcona, jeśli chodzi o horrorowe standardy - jest dużo ciemniejsza. O ile w oryginale poprzez niezbyt zaawansowaną wówczas grafikę (chociaż Crysis mógłby coś na ten temat powiedzieć) zabawa światłem i cieniem nie była aż tak rozbudowana, o tyle dzisiaj dokonania w tym temacie są o wiele bardziej pokaźne. Dzięki temu udało się studiu EA Motive niemalże na nowo zbudować klimat grozy i paranoi. Co w bezpośredniej linii wiąże się z nowo nagranymi efektami dźwiękowymi. I to jak nagranymi! Inżyniera dźwięku w nowym Dead Space'ie to pokaz kunsztu - warto zaopatrzyć się w porządne słuchawki.
Ogromnym plusem nowych "ficzerów" jest to, że nie wyglądają jakby dołożone na siłę, a wręcz przeciwnie - grając w remake Dead Space'a czujesz, że było to projektowane od podstaw, a zmiany są przemyślane i wkomponowane tak, by całość była jak najbardziej płynnym doświadczeniem. Otwartość Ishimury jest niebywale naturalna, nikt nie zmusza to backtrackingu, by sztucznie wydłużyć rozgrywkę. Zadania poboczne czasami wykonasz przy okazji, co tylko rozbudowuje historię i pozwala poznać dodatkowe smaczki - a jeśli nie masz ochoty łazić i wracać tramwajami do odwiedzonych miejsc, to po prostu tego nie robisz (i niewiele tracisz). Po tym bilansie zysków i strat trudno jest mi dopatrzyć się... jakichkolwiek strat - każda zmiana wnosi coś dobrego, nie ma tu słabych stron. Po prostu.
Dla równowagi jednak muszę wspomnieć o dziwnym zachowaniu grafiki. Sprawa tyczy się wersji na konsole Xbox Series X|S, ale z tego co się orientuję, tego typu problemy pojawiają się również na PlayStation 5 (PC-towcy mają więcej suwaków w ustawieniach, którymi mogą to łatwo zniwelować; konsolowcy muszą czekać na łatkę). Chodzi o momentami niekoniecznie next-genowej jakości tekstury, a także ogólne rozmazanie dalszych oraz niekiedy bliższych elementów. Są też fragmenty, gdzie cienie generują pewne babole, a światło potrafi sprawić jednego lub kilka psikusów.
Koniec końców jednak Dead Space Remake sprawia poczucie prawdziwie next-genowego doznania - kompletnie nie czuć, że oryginał ukazał się w 2008 roku (co stawia autorów, EA Redwood Shores - a później Visceral Games - w niebywale jasnym świetle). I głupio to mówić, ale ten remake ma szansę przetrzeć szlak i ustanowić precedens, jeśli zdobędzie nagrodę gry roku. A z pewnością będzie nominowany, to nie pozostawia wątpliwości. Nie ma tu elementu, który nie pasuje lub psuje całokształt.
Świetna |
Grafika: Nowy silnik grafiki tchnąłem w Dead Space nowe życie, a niemalże w całości przebudowane lub zmodyfikowane lokacje wyglądają olśniewająco. |
Genialny |
Dźwięk: Oprawa dźwiękowa, zwłaszcza elementy otoczenia, które zremasterowane i skomponowane zapewne z odpowiednimi modyfikacjami, brzmią niebywale klimatycznie. |
Genialna |
Grywalność: W Dead Space Remake gra się niczym w najnowszą przygodową grę akcji - absolutnie nie czuć, że to jakakolwiek nowa iteracja. Zwłaszcza produkcji, która oryginalnie ukazała się w 2008 roku! |
Świetne |
Pomysł i założenia: Do tematu remake'ów tudzież remasterów społeczność podchodzi dość sceptycznie, ale kiedy dostają takie, jak ten Dead Space'a, to każdy z negatywnych argumentów jest inwalidą. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Dzięki przemodelowaniu struktury fabuły, można było otworzyć statek USG Ishimura, na którym rozgrywa się akcja gry. A to pozwoliło na zaimplementowanie szeregu dodatkowych elementów (m.in. dodatkowych znajdziek czy lokacji). |
Słowo na koniec: Dead Space Remake to wzorcowo przeprowadzona operacja - wcześniej tego typu odświeżenie zrealizowało m.in. Hangar 13 wraz z Mafia: Definitive Edition. Tym razem jednak coś kliknęło bardziej, dzięki czemu produkcję studia EA Motive zaczęło się wymieniać jako jednego z kandydatów do tytułu gry roku. Może na wyrost... A może nie? |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler