Riders Republic (XBOX X/S)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Riders Republic (XBOX X/S) - recenzja gry


@ 24.11.2021, 17:14
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Choć w tekście pojawiło się porównanie do wydanej dosłownie dwa tygodnie później ścigałce od studia Playground Games, to Riders Republic poza  sandboksowym charakterem niewiele ma wspólnego z nową Forzą. Mimo że podobnie jak ona posiada pewien dość uproszczony scenariusz, pozwalający nadać całej zabawie nieco więcej narracji, to poza jakimiś losowymi przerywnikami filmowymi i kilkoma rozmowami z dość charakterystycznymi postaciami, nie ma tu zbyt dużo z szeroko rozumianej fabuły. Sama gra to raczej zlepek kolejnych efektownych wydarzeń, których zwieńczeniem są tzw. Big Events, czyli sygnowane np. logiem i nazwą popularnego napoju energetycznego zawody - duże i bardzo widowiskowe.

Cała nasza kariera jako tytułowego ridera sprowadza się do zdobywania gwiazdek determinujących nasz poziom. Nie musimy wygrywać, by wdrapać się na szczyt - samo ukończenie danej trasy oznacza ją jako wykonaną (i premiuje właśnie gwiazdką). Dodatkowe możemy zdobyć za realizowanie celów pobocznych: a te potrafią podnieść poprzeczkę. W efekcie Riders Republic rządzone jest przez znaną starszym graczom regułę: easy to learn, hard to master. I jest to moim zdaniem zaleta, ponieważ tak samo dobrze bawią się w niej początkujący i szukający tylko doraźnych wrażeń gracze, jak i ci, którzy chcą się wkręcić na maksa i pokazać innym swoją ksywę na liście najlepszych z najlepszych na danej trasie.

Rozgrywka w Riders Republic to kompletny arcade - nie ma tu ani grama tego, co szumnie można nazwać symulacją. Sprzęt oraz nowe wyposażenie zdobywane w zamian za kolejne poziomy w kilku dostępnych kategoriach (rower, powietrze, śnieg) posiadają co prawda swoje statystyki, jednak nie są aż tak znaczące. Jasne, im dalej w las, tym nowe pedałowce są szybsze, zwinniejsze, pozwalają na dłuższy sprint itd. (można to w sumie odnieść do wszystkiego), jednak generalnie wszystkim steruje się bardzo podobnie, jeśli nie identycznie. I to zdecydowany plus - z uwagi na to, że system został uproszczony i ujednolicony. Nie siłujemy się z pojazdem w trakcie jazdy, a całość sprawia wrażenie dość przemyślanego modelu. Nawet skomplikowane kombinacje trików po pewnym czasie są bajecznie proste - wszystko sprowadza się do prawej gałki analogowej (lub par przycisków X - B i A - Y) oraz modyfikatora w postaci LT.

I to by było w sumie na tyle! Choć Riders Republic po brzegi wypełnione jest zawartością, to na dobrą sprawę jest to kolejny sandbox Ubisoftu w dokładnie takim samym stylu, jak Far Cry, Assassin’s Creed czy Tom Clancy’s Ghost Recon. Niesamowicie dynamiczny, wciągający i efektowny - dodajmy. Zręcznościowa zabawa w króla nart / snowboardu / BMX-u / wingsuita (albo wszystkiego na raz) daje niesamowicie dużo frajdy, a walka o jak najbardziej zaawansowaną kombinację sztuczek i coraz lepsze wyniki punktowe skutecznie uzależnia. Bardzo ciekawie wyglądają rajdy, w których łączymy różne dyscypliny i jednocześnie walczymy z żywymi przeciwnikami. Gameplay jest szybki, przyjemny i zróżnicowany, a sterowanie intuicyjne (choć trudne do opanowania w stu procentach!). Dzieło przeszło bez echa, a szkoda - to udana i mniej powtarzalna gra od wszystkich wydanych w przeciągu ostatnich lat przez Ubisoft!


Długość gry wg redakcji:
100h
Długość gry wg czytelników:
nie podano

oceny graczy
Dobra Grafika:
Choć napisałem, że Riders Republic to najciekawsza gra Ubi ostatnich lat, to jest jednocześnie najgorzej wyglądająca - zupełnie jakby silnik nie nadążał już za kolejną generacją.
Dobry Dźwięk:
Ścieżka dźwiękowa kompletnie znika w ferworze walki o pozycję czy punkty. Nawet nie przysłuchiwałem się jej za bardzo. Ale chyba jest dość skoczna.
Świetna Grywalność:
Riders Republic po brzegi wypełnione jest zawodami wszelakiej maści. Dzięki wymieszaniu kilku dyscyplin i tak pokręconych narzędzi jak rakietowe narty czy wingusit zabawa się nie nudzi!
Dobre Pomysł i założenia:
Postawiono na kolektywizację różnych dyscyplin i stworzenia tytułowej republiki - miejsca, gdzie łączy się szalona jazda na snowboardzie, slalom między drzewami na BMX-ie, a także szybowanie w wingsuicie. Na pozór szalona idea została bardzo dobrze przekuta na grę.
Dobra Interakcja i fizyka:
Poza zawodami w grze znajdziemy tonę dodatkowych aktywności - od unikalnych wyzwań, przez dodatkowe eventy, kończąc na znajdźkach.
Słowo na koniec:
Riders Republic przeszło przez jesienne premiery bez echa, wciśnięte między Far Cry 6 a Forzę Horizon 5. I trochę szkoda, bo jest to moim zdaniem jedna z najciekawszych (a może najbardziej oryginalnych) gier Ubisoftu ostatnich lat.
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z Riders Republic (XBOX X/S)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?