
Powiedz coś po Ubisoftowemu: "Nowa część naszej marki X przyniesie Y nowości i będzie jedyna w swoim rodzaju". Nie inaczej jest z najnowszą odsłoną serii Far Cry, która wraca z nowym pomysłem na tropikalną wyspę, jeszcze bardziej pokręconym antagonistą i dużo bardziej realistyczną otoczką fabularną. Co nie znaczy, że sama gra spoważniała - co to, to nie! Bądźcie gotowi na zamontowaną na plecach wyrzutnię rakiet czy karabin na płyty CD.
Zasada numer 9 - zawsze używaj odpowiednich narzędzi do odpowiedniej roboty. Tego typu sentencjami przez całą grę karmi nas jeden z bardziej wyrazistych postaci całej serii, Juan Cortez. Emerytowany szpieg walczący w chyba wszystkich znanych człowiekowi agencjach wywiadowczych dość szybko zostaje naszym mentorem, kreując rebeliancką politykę "zero waste" i chyba najmocniej eksponowany aspekt szóstej części Far Cry - budowanie czegoś z niczego.
Zacznijmy jednak od początku. W Far Cry 6 wcielasz się w postać o imieniu się Dani Rojas. Sylwetkę poznajesz w momencie, gdy kobieta (lub mężczyzna - płeć jest decyzją gracza, choć kanoniczna, jeśli można to tak ująć, jest żeńskie wcielenie Dani) jest w ostatniej fazie planowania ucieczki do USA z pogrążonej w totalitarnym reżimie wyspie Yara. Ten rajski kawałek ziemi, bez wątpienia wzorowany na współczesnej Kubie (podobieństw jest zresztą zatrzęsienie, czego deweloperzy specjalnie nie ukrywają), pogrążony jest w dyktatorskich zapędach wybranego w demokratycznych wyborach Antona Castillo - w tej roli kapitalny Giancarlo Esposito, znany z niesamowicie charakternych ról schwarzcharakterów.
Plan jednak zostaje spalony na panewce z uwagi na fakt, że na łodzi mającej przetransportować emigrantów znajduje się na wpół zbuntowany syn Antona, Diego. Dzieciak od najmłodszych lat przygotowywany jest do roli następcy swojego ojca, jednak nie w smak są mu prześladowania ludności cywilnej, publiczne egzekucje czy tortury jako powszechna metoda wyciągania informacji. Wątek ten jest dość istotny w późniejszej części fabuły.
Dani Rojas przystępuje zatem do lokalnej partyzantki - Libertad. Po drodze oczywiście stają się pewne rzeczy, jednak nie chcę zdradzać zbyt wiele. Powiem tylko, że uzasadnione jest to dość zgrabną historią jej przyjaciółki. Niestety (albo stety - nowe Far Cry to nie jest rzewna historia) zaraz po prologu ta jest szybciutko ukrócona i przechodzimy do tego, co w tej marce jest najlepsze - strzelania. Wbrew pozorom jednak scenariusz gry nie jest tak kiepski, jak mogliście to wywnioskować z powyższego zdania. Tytuł przepełniony jest niezwykle charakterystycznymi postaciami, a Anton Castillo budzi niesmak i odrazę od samego początku.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler