Jak wiemy, wydawca, czyli 2K Games, bardzo lubi, kiedy gracze dopłacają grube setki złotych do swoich koszykarskich alter-ego, by móc wbić upragnione 99 overalla bez rocznego grindu. Przede wszystkim jednak zaimplementowanie tego "cRPG-owego" mechanizmu pozwoliło wreszcie w schludnej i estetycznej formie na przechowywanie wszelkich wydarzeń rozgrywających się wewnątrz gry - tak, by nie zgubić ich gdzieś w natłoku innych rzeczy.
Co do jakości samej fabuły, to należy ona jednak do kategorii solidnych przeciętniaków. Bohater tym razem jest bez wzruszającego tła, a pasuje raczej do dzisiejszej sytuacji - mamy bowiem internetową gwiazdę, której sława de facto już rozbłysnęła, a krok w stronę NBA jest jej marzeniem i naturalnym progresem. Cieszy na pewno fakt, że decyzje o np. wyborze college'u mają realne przełożenie na rozgrywkę: oferują dodatkowe bonusy do poszczególnych kategorii. Nawet fakt, że od razu po wskoczeniu do Miasta zdecydujemy się na draft i wejdziemy do ligi z najniższych miejsc, to minusy, ale też i plusy podjętej decyzji.
W rozgrywce najciekawszą chyba kwestią jest nowy wskaźnik rzutów, który teraz przypomina połączenie tego z NBA 2K18 i 2K19. System wprowadzony w "dwudziestce jedynce" ewidentnie się nie przyjął, choć mi osobiście sprawiał sporo radości (zwłaszcza nietrafianie połowy rzutów za trzy z 99 umiejętności trójek). Jest bardzo intuicyjny, dużo sprawiedliwszy i po prostu przyjemniejszy. Deweloperzy odpuścili sobie wymaganie od gracza, aby z aptekarską precyzją trafiał w milimetrowy pasek, gdzie oddajemy 100-procentowo skuteczny rzut, a zamiast tego dostaliśmy strefy "za wcześnie" i "za późno" - im większe odchylenie od środka, tym mniejsza szansa na trafienie. Oczywiście ich wielkość dynamicznie dostosowuje się do warunków - posiadanych odznak, krycia, pozycji, strefy itd.
Zgodnie z zapowiedziami Mike’a Wanga, czyli człowieka odpowiadającego w VC za gameplay, ta część NBA 2K jest kolejnym z kroczków, mających monopolistę na rynku wirtualnego basketu popchnąć jeszcze bardziej w stronę gry skillowo-technicznej. Symptomem jest zaimplementowanie specjalnego wskaźnika przy agresywnych wjazdach pod kosz (zwłaszcza koszykarzy z kategorii tzw. slasherów) - kiedy takie wejście na obręcz zakończymy wsadem, chwilę wcześniej uraczeni zostaniemy specjalnym miernikiem, którego zepsucie (nietrafienie w zieloną strefę) zakończy się niecelnym zapakowaniem piłki do kosza. W poprzedniczkach o tym, czy popularna "paka" zostanie zakończona sukcesem, decydował zwykły rzut kością (wykonywany oczywiście przez odpowiedni skrypt) i nie mieliśmy na to żadnego wpływu.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler