The Ascent (XBOX X/S)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

The Ascent (XBOX X/S) - recenzja gry


@ 12.08.2021, 23:03
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

The Ascent przed premierą zapowiadało się na solidną strzelankę twin-stick z elementami cRPG. Efekt finalny jednak okazał się być dużo lepszy od zapowiedzi! Neon Giant stworzyło małą, cyberpunkową perełkę, która może być czarnym koniem tegorocznych podsumowań. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie zapewni nasza recenzja.

The Ascent trafiło z premierą w idealny okres - początek sierpnia nie sprzyja nowym premierom, nawet tym średniobudżetowym. I choć na pierwszy rzut oka debiutanckie dzieło studia Neon Giant tak właśnie się prezentuje, to nie dajcie się zwieść pozorom. Jest dużo lepiej!

The Ascent z pozoru nie wyróżnia się niczym specjalnym. Deweloperzy przygotowali strzelankę utrzymaną w modelu twin-stick z perspektywą z rzutu izometrycznego. Lewą gałką się poruszamy, a prawa służy nam do celowania. Dodano do tego kilka cRPG-owych mechanizmów takich jak rozwój bohatera/ki, nabijanie punktów doświadczenia i wchodzenie na wyższe poziomy, a także odblokowywanie kolejnych lokacji, gdzie przeciwnicy są dużo bardziej wymagający.

Może i tytuł niepozorny, ale jak wciąga! I co ważniejsze - jak wygląda! Od razu po odpaleniu nowej gry wsiąknąłem w ten brudny, wypełniony detalami do ostatniego centymetra kwadratowego cyberpunkowy świat, który w fantastyczny sposób buduje atmosferę rodem z Blade Runnera. Kreacja świata przedstawionego, projekt lokacji, zróżnicowanie odwiedzanych miejsc - to wszystko stawia The Ascent na absolutnym podium we wszelkich tegorocznych podsumowaniach z kategorii grafika/projekt. Zostałem oczarowany tym, w jak dokładny i kompleksowy sposób potraktowano wygląd - na pozór banalnej - strzelanki z rzutu izometrycznego. Warstwa wizualna to chyba najjaśniejszy punkt tej produkcji!

The Ascent opowiada całkiem prostą historię, skupiając się w dużej mierze na strzelaniu i eksploracji. Wcielamy się w anonimowego najemnika, który zaciągnięte długi spłaca właśnie jako mięśnie do wynajęcia. Wszystko jednak zmienia się o 180 stopni, kiedy tytułowa korporacja Ascent ogłasza upadłość, a poszczególne kolonie przez nią zarządzane popadają w anarchię. Wtedy do głosu dochodzą zorganizowane grupy przestępcze, a ulice zaczyna przejmować lokalna bandyterka.

W tym całym galimatiasie z czasem zaczynają pojawiać się nowe, coraz bardziej tajemnicze wątki, włącznie ze śmiertelnie niebezpieczną i tajemniczą mafią. My zaś poruszamy się od lewa do prawa wykonując zlecone zadania oraz realizując dobierane samodzielnie misje poboczne. Bowiem poza questami odgórnie narzuconymi przez postacie fabularne i sam scenariusz, kierując wykreowaną postacią po prawie całkowicie otwartym świecie możemy też pozyskiwać dodatkowe zlecenia. Nie są one przesadnie rozbudowane czy skomplikowane: niejednokrotnie dotyczą błahych spraw, biegania pomiędzy punktami na mapie, zebrania czegoś, zabicia kogoś itd.

Do dyspozycji dostajemy cały szereg mniej lub bardziej fikuśnych pukawek. W tym aspekcie, a więc walki czy ew. możliwości ukończenia misji drogą alternatywną, jest tutaj mniej niż więcej cRPG-a. Statystyki sprowadzają się do podbijania cyferek przy jednej z czterech kategorii, a łącznie jest osiem skilli, które możemy rozwijać. To nie jest dzieło typu Wasteland 3: naszym podstawowym orężem nie jest charyzma i inteligencja, ale siła i pojemność magazynka. I w tej roli The Ascent sprawdza się bardzo dobrze.


Screeny z The Ascent (XBOX X/S)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?