
Dla przykładu: piechur domyślnie to włócznik, jednak później dojdą także takie typy, jak zbrojny oraz inżynier polowy. Każda ma trochę inne statystyki (np. inżynier ma perka, który pozwala przywrócić sobie 25% życia przy ożywieniu kompana) oraz dostępne narzędzia mordu.
Taki podział, w przeciwieństwie do Mordhau, trzyma w ryzach cały balans rozgrywki - dzięki temu nie ma na polu gry jednego rzeźnika. Czy to rycerz, czy łucznik, każda z klas ma słabe i mocne strony, które na ubitej ziemi zostają w miarę zrównoważone - i to mi się bardzo spodobało. Że gdy trafiłem jako świeżak w sam środek konfliktu, to przy poznaniu mechanik mogłem konkurować jak równy z równym (no, prawie) nawet z gośćmi, którzy już byli daleko przede mną w ilości rozegranych godzin (i wbitych leveli). No i przede wszystkim nie istnieje tu system rozdawania punktów doświadczenia czy ogólnie rozwijania danej postaci, jak w cRPG - jedyne na co masz wpływ, jako gracz, to wybór podstawowego, dodatkowego i pomocniczego oręża. To tak pro forma.
W Chivalry II ścieramy się na łącznie dziewięciu mapach. Wśród dostępnych lokacji znajdują się zarówno nowe jak i te doskonale znane: Plac turniejowy, Arena walk, Rzeź Coxwell, Bitwa pod Wardenglade, Upadek Lionspire, Bitwa w Mrocznym Lesie, Oblężenie Rudhelmu, Ucieczka z Falmire.
Pomijając pierwsze dwie miejscówki, pozostałe są sporymi lokacjami z kilkoma etapami na każdej z nich. Zabawa w Chivalry II, mimo iż na pozór prosta i nieskomplikowana, złożona jest z rozgrywek niekiedy blisko półgodzinnych (a może i dłuższych). W zależności od tego, czy jesteśmy atakującymi, czy broniącymi, nasze cele są przeciwstawne - żołnierze Agatha muszą sforsować bramę, Masoni nie mogą pozwolić dać jej wyważyć itd.
Pojedyncze cele same w sobie nie są może specjalnie zajmujące ani angażujące, niemniej jednak jako całość tworzą bardzo przyjemną i różnorodną mozaikę. Wskakując do gry wiesz, że nie chodzi tutaj wyłącznie o proste nabijanie fragów, ale czasami też o pracę zespołową, gdy np. trzeba ochraniać konwój albo czempiona, którego chwilę wcześniej z trudem odbiło się z lochów. Nie jest to co prawda najprostsze, bowiem w szczycie mamy zespół składający się z 32 (lub 20) losowych osób (i czasami botów, gdy nie ma wszystkich graczy).
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler