Section 8 (XBOX 360)

ObserwujMam (5)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (3)

Section 8 (XBOX 360) - recenzja gry


@ 29.10.2009, 13:37
Jerzy "Ogidogi" Kościelny
Komputery oraz gry interesują mnie od wielu lat. Nie mam konkretnych upodobań co do gatunków gier, jednak są tytuły których nie jestem w stanie strawić.

Większość światowych producentów trudniących się tworzeniem strzelanek, wyeksploatowała wiele tematów do granic możliwości. Ciężko bowiem mówić o innowacyjnej fabule czy ciekawym pomyśle, kiedy to po raz kolejny mamy fikcyjny konflikt zbrojny, osadzony w okresie II Wojny Światowej lub też czasach nieco bardziej współczesnych.

Większość światowych producentów trudniących się tworzeniem strzelanek, wyeksploatowała wiele tematów do granic możliwości. Ciężko bowiem mówić o innowacyjnej fabule czy ciekawym pomyśle, kiedy to po raz kolejny mamy fikcyjny konflikt zbrojny, osadzony w okresie II Wojny Światowej lub też czasach nieco bardziej współczesnych. Z takiego założenia z pewnością wyszli panowie z TimeGate Studios, którzy to postanowili swoje najnowsze dzieło ubrać w otoczkę znacznie bardziej futurystyczną. Studio znane z dodatku do słynnego F.E.A.R-a, z podtytułem Extratcion Point, przy okazji opracowywania najnowszego dzieła, postawiło poprzeczkę niezwykle wysoko. Czy niczym Isinbajewa poradzili sobie z przeszkodą? Czy produkt spełnia pokładane w nim nadzieję oraz czy tak doświadczony team jest gwarantem solidnego efektu finalnego? Zapraszam do recenzji.

Section 8 (XBOX 360)

Section 8 to mocno nietypowy shooter, osadzony w odległej przyszłości. Nie trudno się domyślić, iż „Matka Ziemia” okazała się dla gatunku ludzkiego zbyt małym obszarem, na którym to nie miał on szans się pomieścić. Oczywiście, dzięki niesamowitym osiągom technologicznym, możliwa stała się ekspansja w kierunku kosmosu. Tym sposobem, człowiek otrzymał szansę postawienia swojej nogi w najróżniejszych częściach galaktyki. Wiadomo, że jako rasa niedoskonała, skłonna do walk i pragnąca władzy, nie mogła stworzyć sprawnie działającego kolektywu. Rozmieszczenie ludności na różnych planetach stało się motorem napędowym do walki o dominację w międzygalaktycznej przestrzeni. W ten oto sposób powstały dwie dominujące frakcje. Stojąca na straży ładu i porządku Section 8 oraz źli, chcący dojść do władzy rebelianci, zwani Arm of Orion. Gracz, wcielając się w niejakiego Corde'a, członka elitarnej piechoty Section 8, będzie walczył z oddziałami rebeliantów. Oczywiście muszę tu zaznaczyć, iż całe rozwinięcie tejże opowieści zajmie około 4 godzin. Tak, tak, dobrze przeczytaliście. Kampania dla gracza pojedynczego jest niesamowicie krótka. Przyznam jednak szczerze, iż wydłużenie tego rzeczywiście minęło by się z celem. Sama mechanika gry, jej założenia oraz generalnie sam koncept jest stworzony dla działań zespołowych – rozgrywki wieloosobowej. W recenzowanym przeze mnie tytule, właśnie multiplayer jest głównym trybem zabawy . Na dokładny opis wszystkiego co związane z aspektem grania przez sieć, pozwolę sobie poświęcić w dalszej części tekstu sporo miejsca, teraz skupiając się na całej masie innych, ważnych tematów.



Wypada zacząć od tego, na czym polegać będą nasze zadania. Standardowo, eliminacja wszelkich przeciwników i przejmowanie ich bazy, hackowanie komputerów, utrzymanie pozycji przez jakiś czas, ochrona obiektów czy w końcu eskorta konwoju, to wszystko czego będziemy musieli dokonać podczas rozgrywki. Należy rozgraniczyć, iż w kampanii misje mogą być po prostu nudne i nieciekawe, jednak zostały one zaprojektowane do potyczek wieloosobowych i tam spełniają swoje zadanie w 100%. Walki toczone są w kilkuosobowych zespołach, tak więc nie ma tu mowy o samotnym łowcy. Mimo tego, że nasz podopieczny posiada niezwykły pancerz, bez wsparcia jego kompanów nie ma żadnych szans nie tylko na powodzenie misji, ale także na przeżycie. Co jest rzeczą rozbrajającą – lecz zrozumiałą w perspektywie mutliplayera, nie możemy tu de facto zginąć. Podczas zabawy w pojedynkę, po utracie życia zostajemy ponownie zestrzeleni na planszę. Na czym polega system respawna? Jest to jeden z najfajniejszych bajerów w grze. Po „dezaktywacji” naszego podopiecznego, trafia on z powrotem do swojego statku, lewitującego na wysokości 15 tysięcy stóp. Będąc w nim, mamy szanse na zmianę początkowo wybranej broni, czy też specjalizacji – o których jednak nieco później. Kiedy już potwierdzimy gotowość do boju, zostajemy wystrzeleni w kierunku planety z olbrzymią prędkością. Na ekranie ujrzymy bardzo fajny efekt wejścia w atmosferę, a kilka kontrolek oraz liczników poinformuje nas jak blisko lądu jesteśmy. Początkowo nie mamy kompletnie wpływu na to gdzie lecimy, jednak w pewnym momencie dostaniemy możliwość włączenia hamulców. Po znacznym obniżeniu prędkości zadecydujemy już gdzie lecieć, dzięki czemu mamy szansę dosłownie wbić się w sam środek konfliktu. I o ile efekty i pomysł są świetne, o tyle sam ich sens w trybie kampanii jest kompletnie głupi, ponieważ raz zabity wróg już się nie odradza. Tym samym, nie mamy szans na niepowodzenie misji. Pozostaje więc tylko kwestia ile razy zginiemy i się odrodzimy, oraz jak dużo czasu zajmie nam przejście poszczególnych zadań.


Screeny z Section 8 (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosszewczu   @   12:57, 01.11.2009
Recenzja świetna, bardzo ładnie napisane, a co do gry, przyznam szczerze, iż nie lubię takich klimatów. Uśmiech
0 kudosogidogi   @   12:03, 02.11.2009
Jak napisałem gdzieś w recenzji, ja też nie bardzo przepadam za tego typu klimatami, jednak mimo to, po dłuższej chwili grania wciągnęło mnie. Bezstresowe naparzanie, plus kilka kosmicznych bajerów daje sporą radochę Pokręcony