Brutal Legend (XBOX 360)

ObserwujMam (17)Gram (10)Ukończone (5)Kupię (2)

Brutal Legend (XBOX 360) - recenzja gry


@ 27.10.2009, 22:55
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Metal – to jest to! Prawdziwa muzyka (wedle mej skromnej osoby), którą kapela jest w stanie przenosić najróżniejsze emocje i niejako oddawać kawałek siebie swoim fanom. Niestety od pewnego czasu zespoły z prawdziwego zdarzenia pojawiają się bardzo rzadko, a te, które niegdyś zdobyły sławę zmieniły swój sposób grania, by dopasować się do panujących obecnie trendów.

Metal – to jest to! Prawdziwa muzyka (wedle mej skromnej osoby), którą kapela jest w stanie przenosić najróżniejsze emocje i niejako oddawać kawałek siebie swoim fanom. Niestety od pewnego czasu zespoły z prawdziwego zdarzenia pojawiają się bardzo rzadko, a te, które niegdyś zdobyły sławę zmieniły swój sposób grania, by dopasować się do panujących obecnie trendów. Jest jednak iskierka nadziei na to, że gitarowe riffy nie umilkną pośród zgiełku komputerowego brzdąkania, a wszystko to za sprawą gier muzycznych, które regularnie przypominają milionom ludzi na świecie, że warto być gwiazdą rocka. Nie mam oczywiście na myśli dzisiejszego, zniekształconego, przeżartego komercją i wyplutego przez wielkie wytwórnie ścierwa ów słowa. Kiedyś gwiazdą rocka mógł być tylko rockman, dzisiaj Britney Spears takową jest i nikogo to nie dziwi. Wracając jednak do gier, całkiem niedawno w sklepach zagościła najnowsza produkcja Tima Schaffera, która choć nie pozwala nam się bawić plastikowymi gitarami, cała kręci się wokół muzyki metalowej i wszystkiego co z nią związane – ów produkcja nosi tytuł Brutal Legend i powiadam Wam, kultowe to dzieło, a na kupce moich gier zawsze będzie na pozycji bliskiej szczytu!



Brutal Legend zaczyna się od krótkiego intra. Już ten pierwszy film pozwala poczuć klimat całej zabawy i idealnie nakreśla historię, którą przyjdzie nam oglądnąć. Głównym bohaterem jest niejaki Eddy Riggs – tzw. roady, czyli obsługa koncertów. Zadaniem Eddiego jest dbanie o dobro kapeli, naprawianie sprzętu i przygotowywanie występów. Podczas jednego z nich, członek pseudo kapeli metalowej, dla której pracuje Eddy, wchodzi na szczyt sceny próbując przyszpanować swoim fanom. Niestety scenografia nie została stworzona do tego typu wyczynów i najzwyczajniej w świecie nie wytrzymuje dodatkowego obciążenia. Gitarzysta zaczyna spadać w dół, a Eddy rzuca się bez zastanowienia na jego ratunek. W chwilę później zostaje przygnieciony sporym kawałkiem sceny. Z ran zaczyna płynąć krew i przez przypadek trafia na sprzączkę paska Eddiego. Ta okazuje się być tajemniczym talizmanem, który przywraca do życia ognistą bestię zwaną Ormagoden. Swym krzykiem rozrywa ona czasoprzestrzeń, przenosząc naszego protegowanego do ery Metalu. To właśnie tam zdobędzie rzesze nowych przyjaciół i pomoże tamtejszym ludziom wyzwolić się spod opresji niejakiego Doviculus’a.

Fabuła, jak widać powyżej, ostro zakręcona – w sensie dobra. Historii przedstawionej w Brutal Legend nie da się podpiąć pod żadną jedną kategorię. Mamy bowiem odwołania do czasów dzisiejszych, mnóstwo elementów mitologicznych, a także nawiązania do najlepszej muzyki świata – heavy metalu. Tych ostatnich jest całe mnóstwo. Producenci upchali grę wszystkim co związane z metalem. Zresztą w jednym z wywiadów, Tim Shaffer – główny projektant powiedział, że każdy element miał mieć taki charakter, jakby go wyciągnięto wprost z okładki lub teledysku metalowego. Proces powiódł się wspaniale i na każdym kroku czujemy, że mamy do czynienia z unikatowym produktem. Czy widzieliście gdzieś indziej silniki wyrastające z ziemi albo drzewa z wydechów? Wszystko to i znacznie więcej tylko w Brutal Legend.

Brutal Legend (XBOX 360)

Jak już wspomniałem, Eddy przybywa do ery metalu, by pomóc ludziom w zlikwidowaniu okrutnego tyrana. Aby to uczynić musi zbudować armię, tej natomiast nie będzie w stanie do siebie przekonać bez odpowiednio dużych środków perswazji. Do tego celu posłużą mu trzy podstawowe narzędzia. Pierwsze z nich to zacnych rozmiarów topór, drugim jest gitara elektryczna, trzecim piekielny Hot Rod. Przy pomocy tych trzech niezwykłych gadżetów siejemy spustoszenie pośród przeciwników, a walka będzie to nieziemska – pełna krwi, brutalności i jajcarskich komentarzy naszego herosa. Zapomniałem pewnie wspomnieć, że głosu użyczył mu komik legitymujący się imieniem Jack Black.


Screeny z Brutal Legend (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosdamodar9   @   22:20, 07.11.2009
Wszyscy fani Psychonauts poczują się jak w domu tylko że trochę przemeblowanym.