Midnight Club: Los Angeles (XBOX 360)

ObserwujMam (39)Gram (16)Ukończone (1)Kupię (5)

Midnight Club: Los Angeles (XBOX 360) - recenzja gry


@ 30.11.2008, 00:00
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Midnight Club: Los Angeles to bezpośrednia konkurencja dla wydanego całkiem niedawno Need For Speed: Undercover. Studio deweloperskie Rockstar San Diego starało się z całych sił, by uczynić swoją produkcję bardziej atrakcyjną od dzieła ekipy EA Black Box.

Midnight Club: Los Angeles to bezpośrednia konkurencja dla wydanego całkiem niedawno Need For Speed: Undercover. Studio deweloperskie Rockstar San Diego starało się z całych sił, by uczynić swoją produkcję bardziej atrakcyjną od dzieła ekipy EA Black Box. Okazało się, że założenia spełniono praktycznie w stu procentach, dzięki czemu przejażdżki po Mieście Aniołów dostarczą każdemu amatorowi szybkiej jazdy nie lada przyjemności.

Podobnie jak poprzednie edycje serii, Los Angeles również oferuje ogromne miasto, po którym w pełni swobodnie możemy się poruszać, poszukując: chętnych do ścigania się oponentów, okazji na zdobycie reputacji oraz skrótów, dzięki którym zdobywamy przewagę nad przeciwnikiem, a bez których zwycięstwo będzie znacznie cięższe do osiągnięcia. MCLA to gra o wysoko wyśrubowanym poziomie trudności. Wymaga ona ciągłego skupienia, wręcz idealnego refleksu oraz sokolego wzroku. Przeciwnicy nie dają łatwo za wygraną i wykorzystują każdy, najmniejszy nawet błąd. Jestem skłonny stwierdzić, że poziom trudności został podniesiony ciut za wysoko, przez co wielokrotnie musimy powtarzać przejazdy, a to natomiast prowadzi do irytacji – szczególnie jeśli w Midnight Club: Los Angeles gra osoba niecierpliwa, licząca na szybkie, bezbolesne zwycięstwo.

Aby uczynić grę niewyobrażalnie trudną, Rockstar wprowadził algorytm, który przez cały czas kontroluje osiągi naszego samochodu i według nich dopasowuje maszyny pozostałych kierowców. System ten sprawdza się całkiem nieźle, a jego zastosowanie jest całkiem logicznym posunięciem. Z drugiej jednak strony, przyjemnie byłoby odpicować posiadaną furę i choćby przez kilka wyścigów mieć przewagę nad innymi pojazdami. Tak się niestety nie dzieje. Kiedy my kupimy najnowszą wersję NOS, reszta zrobi to samo… Świeżutkie zawieszenie…? Czemu nie! Pamiętaj jednak, że stojący obok Ciebie kierowca dysponuje prawdopodobnie identycznym – irytujące, czyż nie…? To jednak nic! Najbardziej wkurzające jest to, że po zakupieniu najnowszego modelu Lamborghini możemy przegrać (i to z kretesem) z najzwyklejszym Golfem rocznik 1983! Widok naszej bryki, łykającej kurz spod wymienionego dziadka jest po prostu żałosny. Nie ulega jednak wątpliwości, że jedni wysoki poziom trudności uznają za plus, inni natomiast za minus. Ja osobiście lubię wyzwania, dlatego nie przeszkadzał mi zbytnio fakt, że aby wygrywać w MCLA, trzeba się sporo napracować. Szczególnie ważne jest odpowiednie poznanie wszelkich zakamarków miasta.

Midnight Club: Los Angeles (XBOX 360)

Jak na porządną ścigałkę przystało, najnowsze dzieło ekipy z San Diego oferuje całe mnóstwo różnych wyścigów. Nawet sama droga do linii startu traktowana jest jak rywalizacja, której zwycięzca otrzymuje specjalny zestaw reputacji w nagrodę. Miasto, po którym śmigamy jest bardzo ciekawie zaprojektowane i choć jego struktura opiera się na słynnym Los Angeles, deweloper postanowił wprowadzić wiele urozmaiceń, czyniących z metropolii idealne miejsce do organizowania wyścigów. Cóż to by była bowiem za przyjemność pędzić na wprost przez kilka, lub kilkanaście przecznic. Zakręty, skróty, ronda, serpentyny… wszystko to znajduje się w wirtualnej wersji Miasta Aniołów, by zapewnić nam dawkę prawdziwych emocji.

Przejazdy uatrakcyjniają także wędrujący po chodnikach przechodnie, samochody ruchu ulicznego oraz sunące cicho ulicami radiowozy. Te ostatnie serwują nie małe zastrzyki adrenaliny, ponieważ kiedy zaczną nas ścigać gliniarze uciec nie jest łatwo. Nie wystarczy przejechać pod jakąś wierzą i liczyć na to, że jej zawalenie zatrzyma pościg. Aby myknąć przed smerfami należy się wykazać świetną znajomością ulic oraz zabójczymi umiejętnościami za kółkiem. Swoboda czeka tylko na tych, którzy opanują ostre wchodzenie w zakręty, pędzenie najwęższymi ścieżkami oraz jazdę na dwóch kółkach. Dobrze przeczytaliście, wystarczy bowiem wcisnąć odpowiedni przycisk i ruszyć gałką analogową by nasza maszyna przewróciła się delikatnie na bok, zmniejszając tym samym swoją szerokość i pozwalając na wymanewrowanie nawet najagresywniejszych policjantów. Serce w takich momentach bije jak oszalałe, a satysfakcja z ucieczki jest po prostu niewiarygodna. Nie przypominam sobie by jakakolwiek inna ścigałka pozwalała na tego typu ewolucje.


Screeny z Midnight Club: Los Angeles (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosmenelaos82   @   20:38, 18.01.2010
Grałem i ... dałem sobie spokój bo są gry wyścigowe nad którymi można naprawdę poczuć jazdę