Brothers in Arms: Hell's Highway (XBOX 360)

ObserwujMam (15)Gram (5)Ukończone (6)Kupię (6)

Brothers in Arms: Hell's Highway (XBOX 360) - recenzja gry


@ 15.11.2008, 00:00
Jerzy "Ogidogi" Kościelny
Komputery oraz gry interesują mnie od wielu lat. Nie mam konkretnych upodobań co do gatunków gier, jednak są tytuły których nie jestem w stanie strawić.


Sam główny bohater otrzymał nową umiejętność. Matt potrafi teraz przeskakiwać przez przeszkody, przy których stoi. Są to jednak miejsca z góry wyznaczone, tak więc o dowolnych podskokach możecie nadal jedynie pomarzyć. Niestety nie nauczono go również sztuki czołgania, przez co często obrywamy. Brakuje mi też opcji dowolnego wychylania się zza osłon oraz ewentualnego ostrzeliwania na oślep. Są to szczegóły, jednak można by o tak prostych rzeczach pomyśleć. Na pochwałę zasługuję z pewnością udoskonalony system rzucania grantów. Teraz możemy dokładnie przymierzyć (z uwzględnieniem odbicia się od obiektów), gdzie chcemy „wybuchową niespodziankę” posłać. Ostatnią rzeczą jaką chcę poruszyć w tym akapicie jest rozwiązanie żywotności naszego podopiecznego. Teraz po odniesieniu kilku ran, wystarczy się schować i odczekać dłuższą chwilę. Energia się zregeneruje i można walczyć dalej. Rozwiązanie to nie jest realistyczne, jednak w moim odczuciu sprawdza się lepiej niż punktowe, które mogliśmy spotkać w poprzednich częściach serii.

Brothers in Arms: Hell's Highway (XBOX 360)

Cele naszych zadań nie są raczej zbyt wymyślne i wszystko co musimy zrobić to wyeliminować mnóstwo przeciwników, wysadzić jakieś obiekty lub utrzymać pozycję. Są co prawda misje, w których np. musimy uratować małego chłopca lub odnaleźć zaginionego żołnierza, ale jest ich malutko. Ciekawą nowością są także misje, w których walczymy w pojedynkę. Ich akcja toczy się w domach lub podziemiach i są one ciekawym urozmaiceniem. Przeważnie polegają one na zneutralizowaniu snajpera lub stanowiska karabinu. Nie możemy liczyć na nikogo, tylko na siebie. Kolejną odskocznią od standardu jest wprowadzenie misji, w których wcielamy się w operatora czołgu. Wówczas szybkostrzelny karabinek oraz duże działo pozwala siać spustoszenie w szeregach wroga.

Niestety ostatnia z wymienionych możliwości oprócz przyjemności, dostarcza wiele irytacji. Cały problem rozbija się o interakcje z otoczeniem. Twórcy zapowiadali, że będziemy mieli możliwość niszczenia wielu elementów świata. I rzeczywiście, kiedy Niemcy schowają się za zasłoną z drewna, możemy ją rozwalić zwykłym karabinem. Wszystkie pociski czy granaty odciskają piętno na otoczeniu i za to brawa. Niestety o zburzeniu domu, ba, nawet głupiego drzewa przy pomocy działa możemy zapomnieć. Nie ruszymy nic, poza workami z piaskiem. Największą irytację budzą we mnie „tytanowe płotki”. Nasz opancerzony pojazd zatrzymuje się na małym, białym, drewnianym płocie. Jest to strasznie denerwujące, ponieważ czołg z założenia radzi sobie z przeszkodami o wiele większymi.

Brothers in Arms: Hell's Highway (XBOX 360)

Bardzo fajną innowacją w Brothers in Arms: Hell's Highway, jest z kolei wprowadzenie systemu Action Camera. Dzięki niemu możemy obserwować ciekawe efekty naszych działań. Tryb ten aktywuje się w momencie, gdy trafimy jakiegoś żołnierza w głowę, rzucimy trafnie granat lub wysadzimy kilku wrogów. W każdym z tych przypadków, mamy do czynienia z efektem slow-motion. Kamera w zwolnionym tempie robi przybliżenie, a my obserwujemy spadający hełm, rozbryzg krwi oraz powstałą w głowie dziurę. W przypadku kiedy do akcji wchodzą ładunki wybuchowe, na ekranie zobaczymy latające kończyny oraz przepołowione, fruwające we wszystkich kierunkach ciała. Rezultaty są genialne i muszę przyznać, iż wprowadzenie tego systemu jest trafieniem w dziesiątkę. Aż chce się celować w głowy.

Ponieważ recenzuję wersję na Xboxa360, warto napisać co nieco o rzeczach do zbierania oraz o osiągnięciach. Twórcy ukryli na każdej z map po 3 kilroy'e. Są to miejsca, w których nasz bohater zostawia podpis: „Tu byłem”. Przyznaję, że bardzo ciężko jest je znaleźć, gdyż są to przeważnie lokalizacje trudno dostępne lub niewidoczne na pierwszy rzut oka. Bardzo fajna odskocznia od ciągłego strzelania. Same achievementy są dość intuicyjne i muszę przyznać, iż ponad połowę zdobywamy praktycznie podczas pierwszego przejścia gry. O kilka będziemy musieli się nieco postarać w trybie dla gracza pojedynczego(np. 40 razy aktywować action camera lub znaleźć kilroy'e), reszta możliwa jest do zdobycia jedynie podczas rozgrywki wieloosobowej.


Screeny z Brothers in Arms: Hell's Highway (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?