Dragon Ball Z: Battle of Z (XBOX 360)

ObserwujMam (2)Gram (1)Ukończone (2)Kupię (1)

Dragon Ball Z: Battle of Z (XBOX 360) - recenzja gry


@ 16.03.2014, 11:54
Patryk "juve" Jankowski
Jestem szczęśliwym, wieloletnim i oddanym użytkownikiem konsol PlayStation. Lubię dopracowane, rozbudowane i ambitne gry wideo z najwyższej półki. Osobiście znam Solid Snake'a, z Larą Croft umawiałem się na randki i mieszkam w Residencji. Rzekłem.

Jak każdy nastolatek, który poznawał anime w latach dziewięćdziesiątych z sentymentem wsłuchuję się w zapowiedzi kolejnych odsłon Dragon Ball. Nie inaczej było tym razem, gdy Bandai Namco, jeden z moich ulubionych deweloperów rodem z Japonii, zapowiedziało Battle of Z byłem wniebowzięty.

Jak każdy nastolatek, który poznawał anime w latach dziewięćdziesiątych z sentymentem wsłuchuję się w zapowiedzi kolejnych odsłon Dragon Ball. Nie inaczej było tym razem, gdy Bandai Namco, jeden z moich ulubionych deweloperów rodem z Japonii, zapowiedziało Battle of Z byłem wniebowzięty. Mój zapał szybko jednak został ostudzony, albowiem Dragon Ball Z: Battle of Z to średniak na legendarnej licencji. Chcecie wiedzieć dlaczego tak twierdzę? Czytajcie dalej.

Dragon Ball Z: Battle of Z (XBOX 360)

Właśnie jako nastolatek byłem świadkiem czegoś, co najmniej dziwnego. W godzinach popołudniowych moja okolica dosłownie pustoszała. Wszyscy gdzieś znikali, a pobliska elektrownia notowała podwyższony pobór prądu. Wiecie gdzie oni wszyscy znikali? Zasiadali przed telewizorami, aby zagłębiać się w historię Son Goku i Vegety. Autorzy ich perypetii oferowali bowiem głęboką historię o przyjaźni, odwadze, samozaparciu, wierze i miłości. Bandai pokpiło kompletnie ten element w swojej najnowszej grze. Twórcy podzielili linię scenariusza na misje, które nie zostały niczym uzasadnione, nie uzupełniono ich dialogami, notatkami ani nawet scenkami przerywnikowymi. Całość nie ma przez to ładu i składu. Wybieramy zlecenie, możemy sprawdzić przeciwników, dobrać umiejętności (o tym później ) i klepiemy się po pyskach. Oczywiście stoczymy walki z najczarniejszymi charakterami uniwersum – Freezerem, Komórczakiem czy Buu, ale to zdecydowanie zbyt mało. Liczyłem na coś, co mocniej mnie zaangażuje, szkoda, że się przeliczyłem.

W ostatnich miesiącach otrzymałem wiele gier do testów, ale zaskakująco dużo bijatyk. Wpierw było całkiem udane Injustice, potem kulawe, ale sentymentalne Saint Seya: Brave Soldiers, a teraz przyszło mi testować system walki w Dragon Ball Z. Z tej trójki produkt Bandai wypada najgorzej. Potyczki są nieprzemyślane, prostackie i nieciekawe. Za walkę odpowiadają dwa przyciski. Jednym wyprowadzamy ciosy, drugim korzystamy z energii. Każdym zawodnikiem możemy wznosić się w powietrze, zmieniać formy i wykonywać ataki specjalne – standard powielany od lat. Zmianą na minus jest chaos na polu walki. Mówię tutaj o zbyt szybkim tempie – kamera szaleje, atakują nas ze wszystkich stron, trudno jest dopasować się do przeciwnika, a automatyczne namierzanie nie zawsze pomaga. Tym niemniej, po rozegraniu kilkunastu starć byłem wreszcie w stanie przyzwyczaić się do szalonej kamery i prostackiego systemu walki. Po tym okresie rzeczywiście można czerpać radość z toczonych pojedynków, ale nawet wtedy boli mała ilość zagrań zespołowych. Wystarczyło aby deweloper spędził przy desce kreślarskiej kilka tygodni dłużej, a wyszłoby z tego naprawdę coś ciekawego.



Po ograniu głównego trybu można zagłębić się w pozostałe, a jest ich kilka. Normal Battle, czyli standardowe: czterech na czterech zawodników. W tym trybie dzieje się najwięcej, ponieważ zmyślne, wręcz fantazyjne zespoły, ścierają się na arenach w niepowtarzalny sposób. Bandai szczątkowo wykorzystało ogromny potencjał jaki drzemie w tej marce, ale to wystarczyło, aby mnie kupić. Drugi tryb to Score Battle, czyli wariacja tego pierwszego, w której zespoły walczą na punkty. Battle Royal to walki klasyczne, każdy na każdego. Ostatnim trybem jest Dragon Ball Grab, czyli dwa zespoły walczą o siedem smoczych kul, na arenach dostępnych w grze. Brzmi bardzo ciekawie i rzeczywiście takie jest ponieważ boje o kule odbywają się w sieci. Twórcy świetnie przygotowali się pod względem serwerów, graczy jest mnóstwo, a więc nie było problemów ze znalezieniem partii. Szkoda natomiast, że nie da się poszarpać na podzielonym ekranie.

Dragon Ball Z: Battle of Z (XBOX 360)

Charakterystyka klas postaci:■ Fighting Type - starcia bezpośrednie i combosy;
■ Ki Blast Type - ubijanie na odległość;
■ Support Type - leczenie postaci;
■ Interference Type - zakłócanie umiejętności oponentów
Pomimo wpadek systemowych, Dragon Ball Z: Battle of Z naprawdę nieźle prezentuje się pod względem grafiki. Fakt, jest ona ręcznie rysowana, utrzymana w charakterystyce marki i dość oszczędna, ale mimo tego, nie wyobrażam sobie, aby ta gra wyglądała inaczej, ani lepiej, ani tym bardziej gorzej. Mi osobiście odpowiada wizualizacja w stylu cell-shading. Ogromna paleta bohaterów, liczba ponad 70 wojowników, zachwyci każdego fana marki. Zostali oni wiernie odwzorowani, każda z form przybieranych przez blondasów jest zgodna z oryginałem. Również lokacje zostały nakreślone godnie, momentalnie kojarzysz je z serialem i nie zauważysz różnicy. Oprawę przyprawiono pomniejszymi efektami cząsteczkowymi, jak iskry, ogień, mgła po wybuchach czy latające wszędzie odłamki otoczenia. Fajnie wygląda patent obijania bohaterów, w pewnym momencie na ich ciałach pojawiają się rany, siniaki, a stroje są poszarpane. W tym aspekcie deweloper się mocniej przyłożył do swojego zadania.

Jak oceniam Dragon Ball Z: Battle of Z? Niedbałe odcinanie kuponów, z przebłyskami jakości i solidnym trybem wieloosobowym. Miałem ogromne nadzieje wiązane z tym tytułem. Marzyło mi się przypomnienie historii, którą pasjonowałem się przed kilkunastoma laty. Chciałem grę rozbudowaną, pełną wyzwań i podzieloną na wiele wątków. Otrzymałem serię misji, które wykonuje się bez większej radości. Są lepsze chwile i można się czasem wciągnąć, ale w ogólnym rozrachunku polecam tylko zadeklarowanym fanom uniwersum, a dopiero po większych przecenach wszystkim fanom bijatyk. Ponieważ gatunek powoli wymiera, więc nie sposób być wybrednym.


Długość gry wg redakcji:
20h
Długość gry wg czytelników:
20h 0min

oceny graczy
Dobra Grafika:
Największa zaleta programu. Autorzy opanowali charakterystykę cell-shadingu. Otrzymujemy produkt kompletny, z mnóstwem animowanych postaci.
Przeciętny Dźwięk:
Muzyka jest standardowa. Marka nigdy nie stała warstwą audio, toteż w tym przypadku nie jest inaczej. Szybkie, energiczne kawałki, połączone z przerysowanymi dialogami.
Dobra Grywalność:
Po kilkunastu minutach i opanowaniu systemu gry, jak również jego błędów, można się świetnie bawić, choćby przez moment Duży plus to około 70 bohaterów.
Przeciętne Pomysł i założenia:
Powielanie schematów sprzed lat bez większych nowości. To tytuł podobny do swoich poprzedników, w którym negatywnie zmieniono system walki.
Słaba Interakcja i fizyka:
Interakcja w grze jest znikoma. Fakt, możemy niszczyć otoczenie, ale w niewielkim stopniu - łamią się drzewa, kruszeją skały czy budynki.
Słowo na koniec:
Fani marki Dragon Ball mogą poważnie rozważyć zakup Jest szansa, że nie zauważą niedociągnięć. Reszta powinna wpierw ograć demo, a potem dogłębnie się zastanowić czy warto.
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z Dragon Ball Z: Battle of Z (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosPabloMG   @   12:40, 16.03.2014
Kiedyś się oglądało kreskówkę Dragon Ball Z była dobra na swój czas, gra się prezentuje nieźle grafika rysowana oddaje atmosferę kreskówki, odnośnie walki zbyt duży chaos. W Japonii pewnie się przyjmie w Europie może być różnie.
0 kudosdenilson   @   18:53, 16.03.2014
Widać że zatrzymali się z interakcją w epoce gier o DB Z na PS2. Wielka szkoda bo to byłoby coś naprawdę fajnego móc zdewastować, jak w anime całą mapę. Co do liczby bohaterów to i tak prawie połowa grywalnych postaci z DB BT 3. Jednak nadal nie powstał godny następca tej gry. Szkoda...liczyłem na pozytywne zaskoczenie.
0 kudosCortigo   @   23:11, 18.03.2014
Mi film się podobał jednakże oczekiwałem czegoś mocniejszego i może dłuższego. Jeżeli gra jest na takim samym poziomie jak film to ja wracam d anime, nie ważne że walka z Cell trwała parę odcinków i tak warto do tego wrócićSzczęśliwy
0 kudosMicMus123456789   @   09:31, 23.03.2014
Film był fajny choć nie do końca był taki jakim go sobie wyobrażałem Dumny Gra za to to już lekko na siłe została zrobiona. Najlepszy Dragon Ball jak dla mnie był na PS2.
0 kudosCortigo   @   14:25, 23.03.2014
@ MicMus123456789 - tutaj muszę się z Tobą zgodzić. Najlepszy Dragon Ball był na PS2
0 kudosWizbone872   @   14:50, 13.04.2014
Mi ten Dragon Ball wygląda na jedną wielką lipę Poirytowany
Dodaj Odpowiedź