Lost Planet 3 (XBOX 360)

ObserwujMam (4)Gram (0)Ukończone (3)Kupię (3)

Lost Planet 3 (XBOX 360) - recenzja gry


@ 27.08.2013, 10:59
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Kiedy królowały jeszcze PlayStation 2 oraz pierwszy Xbox, Lost Planet było dla wielu graczy, w tym także dla mnie, swego rodzaju wyznacznikiem następnej generacji. Produkcja stworzona przez Capcom potrafiła oczarować świetnie odwzorowaną zimową aurą, a przysłowiową wisienką na torcie były potężne Akridy.

Kiedy królowały jeszcze PlayStation 2 oraz pierwszy Xbox, Lost Planet było dla wielu graczy, w tym także dla mnie, swego rodzaju wyznacznikiem następnej generacji. Produkcja stworzona przez Capcom potrafiła oczarować świetnie odwzorowaną zimową aurą, a przysłowiową wisienką na torcie były potężne Akridy. Rasa obcych zamieszkujących planetę E.D.N. III, swoim rozmiarem przyćmiewała ziemskie dinozaury, co rozbudzało wyobraźnię, a w połączeniu z ciekawą fabułą i sporą grywalnością nadawały tytułowi klimatu, obok którego żaden właściciel Xboxa 360 nie mógł przejść obojętnie. Napisałem Xboxa 360 albowiem projekt był czasowym ekskluziwem dla tejże maszynki. Na konkurencyjnych platformach, czyli PlayStation 3 oraz PC, zadebiutował, odpowiednio: rok i pół roku później.

W Akcji! - Lost Planet 3


MiastoGier TV


Mimo że „jedynka” była zacną szpilą, przy produkcji dwójki nie wszystko poszło tak, jak pójść powinno i dostaliśmy dziwaczną hybrydę gry jednoosobowej i wieloosobowej, w dodatku przepełnioną błędami i niedociągnięciami. Jakby tego było mało, zimowe klimaty ustąpiły tropikom, co bez dwóch zdań negatywnie wpłynęło na całokształt. W rezultacie dostaliśmy przeciętniaka, którego zakupu nie sposób uzasadnić nawet przy dzisiejszej, znacznie niższej od premierowej, cenie. Można co prawda poszarpać w trybie współpracy, wtedy jest nawet przyjemnie, ale na koniec dnia i tak nie ma się czym zachwycać.

Do Lost Planet 3 podchodziłem zatem z dystansem. Nie byłem pewny czego się spodziewać, chociaż z zapowiedzi wynikało, że wszelkiej maści udziwnień powinno być możliwie jak najmniej. Mamy zatem powrót do lodowych klimatów E.D.N. III. Mamy potężne Akridy. Mamy mechy, a konkretniej Mecha, w którego wnętrzu możemy zasiąść i wypełniać misje. Wątek fabularny to coś więcej, aniżeli napisana na papierze historyjka, a całość sprawnie ze sobą funkcjonuje. Czyżby zatem powrót do formy? I tak, i nie.

Lost Planet 3 (XBOX 360)

Fabuła, jak wspomniałem, przenosi nas po raz kolejny na skutą lodem planetę E.D.N. III. Głównym bohaterem jest młody mężczyzna o imieniu Jim Peyton, który przybywa do tego nieprzyjaznego środowiska po prostu po to, aby zarobić. Na ziemi nie jest wesoło. Szaleje kryzys energetyczny, a to sprawia, że roboty jako takiej praktycznie nie ma. Jedyną nadzieją jest znalezienie alternatywnych źródeł energii, a E.D.N. III jest bardzo obiecującym miejscem ku temu. Jak się bowiem okazuje, we wnętrzu planety znajdują się ogromne pokłady tzw. t-energy, czyli energii termalnej, która, odpowiednio wykorzystana, może napędzać ziemskie maszyny, zapewniając jednocześnie świetlaną przyszłość wszystkim kolejnym generacjom. Właśnie w celu znalezienia sposobu na pozyskiwanie tejże energii, na zawieszony w kosmosie glob przybywa firma NEVEC. Wysyła ona specjalną ekspedycję kolonistów, którzy mają wybadać teren, sprawdzić gdzie są największe pokłady t-energy, a w ostateczności znaleźć sposób na to, jak ją wykorzystać. Jim Peyton jest jednym z członków ekspedycji, przy czym nie przybywa on na planetę w dniu jej kolonizacji, a nieco później, jako niezależny kontraktor, którego zadaniem jest wykonywanie zleceń, za wcześniej ustaloną sumkę pieniędzy. Początkowo wszystko idzie bez zgrzytów, niestety w pewnym momencie sytuacje zaczynają się komplikować. Nie są to co prawda zwroty, których nie da się przewidzieć, ale deweloper na tyle sprytnie knuje intrygę i serwuje kolejne fragmenty informacji, że do końca kampanii singlowej siedziałem i z zainteresowaniem pochłaniałem kolejne fragmenty scenariusza. Finalnie, muszę przyznać, że historia to jedna z mocniejszych stron Lost Planet 3.

Zresztą rozgrywka także nie pozostawia wiele do życzenia. Ze względu na to, że akcja toczy się wiele lat przed wydarzeniami ukazanymi w pierwowzorze, nie mamy do czynienia z armią mechów, a sporą część zabawy spędzamy biegając o własnych siłach. Mamy wówczas do czynienia z dość standardową strzelanką, w której akcję obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby. Możemy korzystać z zasłon, biegać, wspinać się z wykorzystaniem specjalnego haka, robić uniki, no i oczywiście strzelać. Co jakiś czas mamy też zadania, w których należy się gdzieś przekraść, albo poprzestawiać różne przełączniki, po to, by odblokować sobie drogę postępu. Elementy strzelankowe i te bardziej eksploracyjne wyważono idealnie. Nie było ani jednego momentu, żeby dana scena, albo schemat postępowania zaczął mnie nużyć. Dzięki temu realnie nie sposób się nudzić.


Screeny z Lost Planet 3 (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudoswisniaboss   @   09:18, 30.08.2013
Kurcze, no ta gra do mnie jakoś nie przemawia na tyle, by zakupić. Może jak będzie jakaś obniżka to spróbuje Uśmiech
0 kudosDankoPL   @   20:10, 11.09.2013
No po tej recenzji zainteresowałem się lost planet 3, fajnie że to prequel. Jeżeli będę miał lepszego PC to zakupię Uśmiech .