Motocross Madness (XBOX 360)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (1)

Motocross Madness (XBOX 360) - recenzja gry


@ 20.04.2013, 11:00
Kamil "zvarownik" Zwijacz

Do tej pory nie dane mi było uświadczyć porządnej gry z tej całej akcji nazwanej Avatar FameStar. W wielkim skrócie chodzi o to, że na Xbox Live znajdziemy różne produkcje, które wykorzystują do zabawy nasze awatary.

Do tej pory nie dane mi było uświadczyć porządnej gry z tej całej akcji nazwanej Avatar FameStar. W wielkim skrócie chodzi o to, że na Xbox Live znajdziemy różne produkcje, które wykorzystują do zabawy nasze awatary. Grając w te wszystkie tytuły zbieramy punkty, wykonujemy zadania I zgarniamy nagrody dla naszych wirtualnych odpowiedników. Do tej pory w ramach programu ukazały się między innymi takie rzeczy jak Wreckateer czy A World of Keflings. Teraz do grona „wybrańców” dołączyło Motocross Madness. Czy w końcu trafił się porządny produkt z awatarami w roli głównej?



Motocross Madness to produkcja traktująca o wyścigach motokrosowych. Taka wesoła, niemająca nic wspólnego z rzeczywistością i w ogóle. Zabawa jest w miarę łatwa i przyjemna, ale tylko na początku. Jazda odbywa się w kilku trybach single i multiplayer. Twórcy do dyspozycji graczy oddali klasyczne wyścigi dla bodajże 8 zawodników, jazdę na czas, eksplorację i tłuczenie trików. Każdy rodzaj zawodów dzieli się na 9 eventów, po 3 w 3 środowiskach (las, pustynia, lód). To by było na tyle jeżeli chodzi o założenia i formalności.

Największą bolączką tej produkcji, o której trzeba powiedzieć już na starcie, jest oprawa graficzna, która po prostu nie przystoi. Można nawet olać słabej jakości tekstury, częste dorysowywanie się terenu czy idiotyczny silnik fizyczny. Jak kamera daje w dupę, to nie ma słów, żeby opisać to zjawisko. Przecież to jest gra wyścigowa, w której akcja cały czas jest obserwowana zza pleców kierowcy i nie da się jej kontrolować. Nie mogę pojąć jakim cudem i tak potrafi się ona zgubić, np. na ostrym zakręcie. Szczytem wszystkiego jest jednak tryb eksploracji, który jest przez nią (kamerę, w sensie) całkowicie niegrywalny, a co za tym idzie, już na początku tytuł zostaje okrojony z 1/4 zawartości. Zabawa w tej opcji polega na swobodnej jeździe po całkiem sporej mapie i zbieraniu pieniędzy, a także czaszek. Te porozmieszczane zazwyczaj są w niewygodnych miejscach, do których dojechanie sprawia trudności, a, jak we wszystkim, przeszkadza kamera…

Motocross Madness (XBOX 360)

Nie dałem rady po prostu, nie zaliczyłem nawet 1 (słownie „jednej”) planszy w tym trybie. Owszem, da się, czemu nie? Jak ktoś chce w kilkanaście minut dostać rozstrojenia nerwowego – super sprawa. Naprawdę gorąco polecam wówczas tryb eksploracji z gry Motocross Madness. Jeżeli jednak większość z Was, tak jak i ja, chce normalnie żyć, nie lubi ciasnych kaftanów bezpieczeństwa, itd. Lepiej unikać. Jestem już pod koniec Giana Sisters, przy Spelunky spędziłem około 50 godzin (i gram dalej), ukończyłem Trials Evolution i każda z tych trudnych pozycji, przy których mięso powinno lecieć co kilka sekund, nie sprawiła, że miałem ochotę strzelić sobie w łeb. MM ta sztuka udała się po 15 min. Brawo!

Reszta gry w zasadzie daje radę. Wyścigi są całkiem emocjonujące, sztuczna inteligencja w późniejszym czasie potrafi powalczyć. Czesanie trików, oparte na zwykłym wduszaniu przycisków i wychylaniu gałki, daje frajdę. Tak samo multi, w które o dziwo gra pokaźne grono osób, no i jest opcja podzielonego ekranu. Do tego oddano możliwość zakupu 6 motocykli (trochę mało), które można modyfikować zmieniając silnik, opony, wygląd, itd. Singiel wystarcza na jakieś 4 godziny i jest to chyba maksymalna dawka samotnej rozgrywki w Motocross Madness, gdyż jest to bardzo powtarzalny tytuł i po prostu szybko się nudzi. Trasy, podzielone na trzy środowiska, zaczynają się powtarzać po godzinie jeżdżenia. Szybko można się nauczyć skrótów, itd. A poza tym widok tego samego piasku czy lodu męczy. Zwłaszcza, że ta kamera dobija, a cała reszta oprawy jest co najwyżej na 5.

Motocross Madness (XBOX 360)

Mimo wszystko jest to dosyć tani tytuł (800 punktów Microsoftu), więc jeszcze wczoraj chciałem napisać ”heee chopy, weźta kiedy na promocyji”. Ba, trzy dni temu naczelnemu gadałem, że o dziwo nie jest to taki zły tytuł. Jednak wczorajsza sesja utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie. Za połowę ceny można by było się skusić. Bądź nie bądź przez te 3, 4 godziny idzie się nawet wyszaleć. Gra kosztuje jednak więcej, a w tej cenie znakomitych produkcji na Xbox Live jest od groma. Motocross Madness niestety nie ma do nich startu. Słabizna, która mimo wszystko ma swoje dobre strony.


Długość gry wg redakcji:
4h
Długość gry wg czytelników:
4h 0min

oceny graczy
Przeciętna Grafika:
Cienizna. Większość gier na Kinecta, które są zazwyczaj brzydkie, jest i tak ładniejsza.
Przeciętny Dźwięk:
Coś tam przygrywa, motorki buczą.
Przeciętna Grywalność:
Przez 3 godziny, nie dotykając trybu eksploracji, nawet bawi. Później już nie za bardzo.
Przeciętne Pomysł i założenia:
Klasyczna, zręcznościowa gra wyścigowa. Tyle, że wykonana gorzej, niż reszta.
Przeciętna Interakcja i fizyka:
W gruncie rzeczy, nic ciekawego, ale idzie chwilę się pościgać. Fizyka niestety nie powala..
Słowo na koniec:
Motocross Madness to kiepski i powtarzalny wynalazek. Niemniej ma swoje dobre momenty, które zniszczyła kamera i powtarzalność.
Werdykt - Przeciętna gra!
Screeny z Motocross Madness (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   12:23, 20.04.2013
Takie produkcje na krótszą chwilę muszą być przyjemne, bo jednak avatarów jest co nie miara Uśmiech
0 kudosFox46   @   15:13, 20.04.2013
Eeeenooo trochę surowa ocena Szczęśliwy jak na grę niskobudżetową nie ma co oczekiwać rewelacji jednak kamera faktycznie słaba.
0 kudosmichosz   @   11:43, 08.08.2013
Najlepiej bawiłem się w standardowych wyścigach, bo z biegiem czasu sztuczna inteligencja pokazuje pazur. Komputerowi przeciwnicy skutecznie używają nitro, wykonują karkołomne ewolucje w powietrzu i sprytnie korzystają ze wszystkich możliwych skrótów. Bywało, że musiałem powtarzać ponownie niektóre trasy, by wyuczyć się ich na pamięć i bezbłędnie przejechać odcinek.