zvarownik @ 23.09.2012, 11:39
Kamil "zvarownik" Zwijacz
Era dwuwymiarowych, chodzonych nawalanek minęła już dawno i bezpowrotnie. Obecnie na topie są trójwymiarowe slashery, dodatkowo napakowane prostymi łamigłówkami i efektownymi scenkami QTE.
Era dwuwymiarowych, chodzonych nawalanek minęła już dawno i bezpowrotnie. Obecnie na topie są trójwymiarowe slashery, dodatkowo napakowane prostymi łamigłówkami i efektownymi scenkami QTE. Gry typu God of War, Ninja Gaiden czy Darksiders pokazały jak ten gatunek zmienił się na przestrzeni lat. Owszem, zdarzają się śpiewki przeszłości, które są doskonałe (Castle Crashers, Scott Pilgrim vs. The World: The Game), ale to wyjątki potwierdzające regułę. Potwierdza ją również Double Dragon: Neon tyle, że w zupełnie odwrotny sposób.
Historia opowiada o braciach Billym i Jimmym Lee, którym porwano dziewczynę. Nie wiem czy chłopaki dzielą się dziewojką, czy nie. Może lubią "kanapki" i w ogóle są zbokami, ale w dzisiejszym świecie trzeba być tolerancyjnym, więc nie wnikam. W każdym bądź razie uprowadził ją zły Skullmageddon, a naszym zadaniem jest uratować ukochaną. O ile mnie pamięć nie myli, to w oryginale też ukradziono nam panienkę, ale zrobił to jakiś gang, a nie… kosmita? Kurczę, a może jednak to był właśnie on, no nieważne, w gruncie rzeczy chodzi o to samo, więc powód, by chwycić pada do rąk jest.
Kolejnym takim powodem miał być gameplay, nieróżniący się zbytnio od swojego protoplasty. I tak w gruncie rzeczy jest. Gra jest mordoklepką 2,5D, czyli poruszamy się trójwymiarowymi postaciami w dwóch wymiarach. System walki jest niemalże identyczny, czyli mamy uderzenia pięściami, nogami (wirujące tornado również jest), skoki i kucnięcia. Dodatkowo, można się turlać, ślizgać, podnosić porzucone bronie (noże, pałki, granaty, paralizatory i inne) i nawalać po łbach rzesze przeciwników i niektóre obiekty. Poza tym mamy swego rodzaju system podnoszenia umiejętności. Z ciał pokonanych łebków wypadają czasami taśmy, które odblokowują kolejne możliwości. Można więc przypisać sobie moc miotania kulą ognia, lekkie odnawianie energii podczas zadawania ciosów, itd.. Można znaleźć także sklepiki, w których uzupełnimy zdrowie czy podniesiemy sobie umiejętności. Jednak koniec końców, gra się w to bardzo podobnie, jak 100 lat temu czy kiedy się to tam Double Dragon ukazało.
Tu pojawia się problem, całkiem spory nawet. Otóż, to, co świetnie sprawdzało się kiedyś, dzisiaj niekoniecznie musi się podobać, zwłaszcza mając za sobą tonę nowoczesnych szpili tego typu. Niestety z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku Double Dragon: Neon. Gameplay jest niesamowicie toporny, żmudny i nudny. Dawniej potrafiłem przejść ten tytuł kilka razy w ciągu dnia. Dzisiaj nie mogłem się zmusić, żeby chociaż jeden level zaliczyć, bo się po prostu odzwyczaiłem od takich archaizmów. Nie, źle napisałem, nie odzwyczaiłem, tylko pokochałem obecne rozwiązania, a tych po prostu tutaj nie ma. Postacie chodzą jakby brnęli w błocie po szyję. Biegają tak szybko, że Kratos siedząc i nie ruszając nogami, by ich prześcignął. Nie ma „normalnych” bloków, tylko jakieś kucanie i turlanie, a wykonując skok ma się wrażenie, że kierowanemu bohaterowi tors oderwie się od reszty ciała. Kiedyś nie znałem dzisiejszych gier, ich piekielnie szybkiej i efektownej mechaniki, więc jarałem się takimi rzeczami, ale już mi przeszło. Dodatkowo, wkurza fakt, że kamera jest umieszczona zbyt blisko, przez co ma się wrażenie jakbyśmy grali w czwartego Street Fightera, a nie "chodzoną" bijatykę.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler