Jako osoba wychowana na stareńkich Gothicach, nie mogłem przepuścić okazji do zrecenzowania nowego tworu studia Piranha Bytes. Tekst poświęcony wersji pecetowej przeczytacie pod tym adresem, natomiast poniższe "wypociny" skupią się na ukazaniu edycji dedykowanej konsoli Xbox 360. Nie ukrywam, że oczekiwania miałem ogromne i na samym wstępie zaznaczam, że gra nie spełniła wszystkich mych zachcianek. Sporo błędów, archaicznych rozwiązań czy prostych, opartych o schemat "przynieś, podaj, pozamiataj" misji, to cechy, które prawdopodobnie odrzuciłyby większość młodszych stażem graczy, przyzwyczajonych do automatycznego rozwoju postaci, niskiego poziomu trudności i wszechobecnych samouczków. Risen 2 to wykapany Gothic – ze wszystkimi jego zaletami i wadami, jakie zdążyliśmy dostrzec dekadę temu – i trzeba być tego świadomym przed zakupem.
Wydarzenia z pierwszej części cyklu miały ogromny wpływ na kondycję psychiczną naszego protagonisty. Jednooki członek Inkwizycji popadł w alkoholizm, topiąc smutki na wyspie Caldera, gdzie zgromadziły się niedobitki wspomnianego ugrupowania. Ludzkość wciąż nie może zaznać spokoju – Tytani zatapiają statki i terroryzują mieszkańców archipelagu, dążąc do całkowitego unicestwienia cywilizacji. Sytuacji nie poprawiają pirackie porachunki i sprzeczne z założeniami działania Rady, która woli nie angażować się w walkę z przeważającymi siłami wroga. Jest źle, ale nie beznadziejnie, gdyż w obiegu krąży broń zdolna do zażegnania niebezpieczeństwa. Wcielając się w szpiega na usługach Inkwizycji, postaramy się odnaleźć mityczne przedmioty i wykorzystać je w walce z poplecznikami sił zła. Tym razem nie będziemy osamotnieni, ponieważ już na samym początku do naszej "załogi" dołączy znana z pierwowzoru Patty, a z czasem także inne, pełnokrwiste postaci.
Działanie pod przykrywką ma wiele zalet. Nie musimy być krystalicznie czystą jednostką, wierną swym przełożonym i ich ideałom. Wielokrotnie wejdziemy w konszachty z personami, które nie pałają miłością do Inkwizycji (i vice versa), gdyż tylko w ten sposób możemy krok po kroku osiągnąć założone przez nas cele. Osoby lubiące wcielać się w szlachetnych i szanowanych przez społeczeństwo paladynów będą musiały obejść się smakiem, a to dlatego, że bardzo szybko przylgnie do nas łatka pirata, czyli człowieka nie cieszącego się zbyt dużym szacunkiem i zaufaniem w oczach szarych ludzi.
Intryga nie grzeszy oryginalnością i nie serwuje nam zbyt wielu zwrotów akcji, ale trzeba pochwalić scenarzystów za spójność opowieści, nieliniowość (znamienitą większość zadań można wykonać na co najmniej dwa różne sposoby, za każdym razem nie będąc świadomym konsekwencji podjętego przez nas działania) czy pieczołowitość, z jaką wykreowano sylwetki bohaterów. Nie stroniący od alkoholu, przebiegli i gotowi do walki piraci, zabawne i przyjacielsko nastawione gnomy czy chłodni, nieufni członkowie dzikich plemion to tylko część przewijającej się przez ekran hałastry. Pierwsze skrzypce odgrywają tu postaci drugoplanowe, a w szczególności Patty i jej docinki, wiecznie przeklinający gnom Jaffar, wybitnie strzelający Venturo oraz teoretycznie groźny, a w praktyce dobrotliwy Stalowobrody. Obcowanie z nimi dostarcza mnóstwo przyjemności, a spora część dialogów zapada w pamięć na dłużej. Nie najgorszej historii towarzyszy wspaniały, wręcz namacalny klimat. Jeżeli uwielbialiście atmosferę obecną w Dolinie Jarkendar, to przemierzając zakamarki Wybrzeża Ostrzy czy Tacarigui, poczujecie się jak w domu.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler