zvarownik @ 02.05.2012, 10:28
Kamil "zvarownik" Zwijacz
W ostatnim czasie byłem straszliwie rozpieszczany przez produkcje z Xbox Live. Najpierw przeżyłem miłą niespodziankę, jaką jest widowiskowy The Splatters, następnie na dysku wylądował inteligentny Fez, później do pieca dołożyły genialne Trialsy, aż w końcu dotarłem do oczekiwanego Bloodforge, który…
Więcej filmów z Bloodforge
Muszę potrzymać Was w niecierpliwości, więc zaczniemy tradycyjnie od fabuły.
W ostatnim czasie byłem straszliwie rozpieszczany przez produkcje z Xbox Live. Najpierw przeżyłem miłą niespodziankę, jaką jest widowiskowy The Splatters, następnie na dysku wylądował inteligentny Fez, później do pieca dołożyły genialne Trialsy, aż w końcu dotarłem do oczekiwanego Bloodforge, który…
Muszę potrzymać Was w niecierpliwości, więc zaczniemy tradycyjnie od fabuły. Crom był świetnym wojownikiem, jednym z najlepszych, jacy kiedykolwiek stąpali po ziemi. Jednak w końcu nadszedł czas przejścia na emeryturę, chłop chodzący w czaszce jelenia, znalazł sobie stałą partnerkę i prowadził spokojne życie z dala od krwi i mordu (chociaż te ciągle prześladowały go w myślach). Pewnego dnia doznał jednak niecodziennego objawienia, wizji, w której walczy z tajemniczym mężczyzną. Wracając do domu z polowania ujrzał płonąca osadę, pobiegł szybko na ratunek swojej ukochanej, wyzabijał napastników, jednak otumaniony zaklęciem, ugodził także żonę. Okazało się, że w jakiś sposób zadarł z bogami. Jak to w takich przypadkach bywa, mężczyzna postanawia się zemścić, a pomaga mu w tym wiedźma, mająca w tym wszystkim jakiś grubszy udział. Całość dzieje się w bliżej nieokreślonej przeszłości (czasy starożytnych Celtów?), zaczyna się nieźle, w miarę upływu kolejnych godzin (jakieś 6 wystarczy w zupełności na ukończenie całości) odkrywamy kolejne karty i pomimo że zakończenie raczej nie zaskakuje, to i tak historię należy uznać za dobry powód do zaliczenia tej pozycji. Niestety jest to jedna z niewielu zalet produkcji studia Climax.
Gra jest typowym slasherem, nieudolnie kopiującym od tuzów gatunku, w tym kultowego God of War na czele. Wiadomo, jak czerpać inspiracje, to tylko od najlepszych, niestety deweloper oprócz zacnych zamiarów i niezłego scenarzysty, nie ma nic. Po pierwsze kuleje główny element tego typu gier – system walki. Niby wszystko jest na swoim miejscu, bo mamy ciosy słabe, ale szybkie, wolne, ale mocne, uniki, różne bronie, dużo posoki, QTE, aczkolwiek wszystko to zostało zupełnie źle zrealizowane. Nie ma żadnej potrzeby zmieniać narzędzi mordu, bo podstawowy miecz wystarcza w zupełności, a w razie czego posiłkować można się kuszą. Sztuczna inteligencja ośmiesza samą siebie. Jest kilka osób, a i tak bije się jedna, bo reszta czeka, aż zwróci się na nią uwagę. Pionki do wybicia dzielą się na kilka typów, a w sumie to na trzy: najsłabszych, którzy padają po kilku ciosach, jakieś większe bestie, które potrafią znudzić bardziej, niż reszta (są wytrzymali, ale i tak łatwi do ukatrupienia), no i szefów, stanowiących jedyne sensowne wyzwanie. Krótko pisząc, jest nudno, ale to wcale nie najgorsze, co mnie spotkało podczas obcowania z tym tytułem.
Kamera to całkowity śmiech na sali. Zapomnijcie o widowiskowych, filmowych ujęciach. Tu cały czas akcję oglądamy zza pleców głównego bohatera, a raczej staramy się oglądać, bo „szklane oko” po prostu za nami nie nadąża. O ile idziemy prosto, to wszystko jest w porządku, jednak już przy zwykłym skręcie można zaobserwować małe skoki, a co dopiero, gdy naparzamy się z kilkoma przeciwnikami. Nie da się w to sensownie grać, bo nie ma możliwości sprawnego obserwowania pola walki.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler