Oprawa audio-wideo niszczy. Muzyka, efekty dźwiękowe, dosłownie wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Czasem ma się wrażenie, że to gra muzyczna, bo gdzie człowiek nie stanie, gdzie nie wskoczy, czego nie zrobi, to z głośników dobiegają świetnie zrealizowane odgłosy. Nie jest to poziom Battlefield 3, Gearsów czy Forzy, ale nie w tym rzecz. Tu nie będziecie kręcić głową, bo ktoś strzela do nas zza pleców czy siedzi nam na ogonie, tu gęba będzie Wam się cieszyć jak Globox sprawi komuś plaskacza, a Elektruny zanucą swój motyw przewodni. To samo grafika, niby 2D, ale za to jakie! Szczękę zgubiłem po przyniesieniu gry do domu i do tej pory nie mogę jej znaleźć. Mega płynna animacja, podczas której postacie zachowują się jakby uciekły z domu wariatów. Strzelają głupie miny, machają łapkami, płaszczą się po ziemi, tańczą, biegają w miejscu, nurkują, skaczą, wszystko, dosłownie wszystko wywołuje mimowolny uśmiech na twarzy. Podejrzewam, że osoba siedząca z boku i patrząca na grającego będzie mieć taki sam ubaw, jak sam gracz, który mimochodem szczerzy zęby. Projekty poziomów to kolejne cudo, nie ma tu losowych drzwi czy półek skalnych, które są tylko ozdobą. Każdy element, każdy przeciwnik, każda Bujawka są idealnie na swoim miejscu. Doskonałe poznanie wszystkiego owocuje piekielnie gładkim zaliczeniem układu. Wygląd bossów zniewala taka samo, jak cała reszta. Najbardziej rozbawiło mnie wielkie, wrzeszczące ptaszysko, leżałem na ziemi i płakałem ze śmiechu. Nie znajdziecie tu słabych momentów, które psują ogólny odbiór grafy. Ten tytuł jest przepiękny, chyba najładniejszy dwuwymiarowy kawał kodu, jaki dane mi było zobaczyć.
Szczerze mówiąc brakuje mi tu jedynie kooperacji online. Jest tylko lokalna rozgrywka, która sama w sobie została potraktowana po macoszemu, bo wszystko dzieje się na takich samych zasadach, co bawiąc się samemu, z tym wyjątkiem, że na ekranie wala się więcej bohaterów. Szkoda, gdyby nie to przeoczenie, to dostalibyśmy produkt kompletny.
Jak już dotrwaliście do tego miejsca, to pewnie zdajecie sobie sprawę, że zakochałem się w Rayman Origins. Ten tytuł to istny majstersztyk, który przerósł moje wszelkie oczekiwania. Wiedziałem, że będzie to nietuzinkowa propozycja, ale nikt mi nie powiedział, że w pudełku znajduje się jedna z najlepszych produkcji 2011 roku, o ile nie jedna z najlepszych szpili ostatnich lat. Jestem wniebowzięty, to właśnie tego typu gry sprawiają, że od tylu lat ciągle ślęczę przy tych konsolach. Dziękuję ślicznie Ubisoft, a Wy kończcie już czytać i śmigajcie do sklepu!
Genialna |
Grafika: Obłędna, kolorowa, zabawna, idealna. |
Genialny |
Dźwięk: Idealnie zgrany z całością. |
Genialna |
Grywalność: Esencja gry platformowej = doskonała zabawa. |
Genialne |
Pomysł i założenia: Nic nowego, wszystko to mieliśmy dawniej w ilościach hurtowych, jednak dzisiaj jest to bardzo niecodzienna produkcja. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Kooperacja trochę zawodzi i mimo iż gra się fajnie, to jednak jest to jedyny kulejący element (brak online, brak dedykowanych momentów). |
Słowo na koniec: Gra cudo, tytuł niemal idealny, esencja gamingu, mesjasz, nazywajcie ją jak chcecie. Michel Ancel znowu to zrobił. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler