Trochę lepiej od opisanego powyżej konceptu sprawdzają się nowe poziomy z Desmondem w roli głównej, w których nie poruszamy się z perspektywy trzeciej osoby, a pierwszej. Świat obserwujemy oczami protagonisty, który stara się uratować swój umysł przed całkowitym zatraceniem w czeluściach Animusa. Rozgrywka jest nastawiona w głównej mierze na rozwiązywanie drobnych łamigłówek, a nie na akcję jak to ma miejsce w przypadku Ezio i Altaira. Tak jakby na wzór MineCrafta poruszamy się w trójwymiarowym świecie (wzorowanym na uniwersum z filmu Tron) i korzystając z dwóch typów bloków przebudowujemy świat. Co ciekawe, misje te nie są obowiązkowe, ale mnie osobiście wciągnęły swym pokręconym klimatem i polecam dać im szansę.
Na tym w zasadzie zmiany się kończą. Pewnie, że jest kilka nowych rodzajów broni, jakieś tam pancerze itd. ale ogólnie rzecz biorąc, nie spodziewajcie się czegoś zupełnie nowego. To samo dotyczy trybu rozgrywek wieloosobowych, który choć zmodyfikowany, stanowi jedynie rozwinięcie tego, do czego zdążyliśmy już przywyknąć. Co istotne, wszystkie zmiany idą w jak najlepszym kierunku. Dla przykładu tryb rozgrywki Deathmatch to niejako Wanted z Brotherhood, z tą różnicą, że nie mamy na kompasie wskazania, w którym miejscu znajduje się nasz cel. Zamiast tego mamy jedynie informację, że jesteśmy w jego polu widzenia oraz wizerunek oponenta. Jest też Artifact Assault, przypominające standardowe Capture the Flag i kilka innych. Za każde udane morderstwo czy wypełnione zadanie zgarniamy punkty doświadczenia, awansujące nas na coraz wyższe poziomy. Te odblokowują nie tylko nowe skórki, ale także wiele materiałów na temat współczesnych Templariuszy. Jest to zatem coś w rodzaju fabuły, a dzięki niej naprawdę chce się brnąć coraz wyżej. Nie chodzi tylko o rankingi, ale przede wszystkim o unikatowe informacje, uzupełniające wątek fabularny z kampanii dla jednego gracza.
Pod względem technicznym nie zauważyłem żadnych większych zmian w stosunku do edycji poprzedniej, czyli Assassin’s Creed: Brotherhood. Postaci nadal poruszają się bardzo naturalnie i płynnie, środowisko pełne jest detali, tekstury nie straszą niską jakością, a efekty specjalne dość często wypełniają ekran. Najbardziej imponująca jest jednak architektura Konstantynopolu. Jest to bez dwóch zdań najlepsza lokacja w historii serii, a powiedziałbym nawet w historii gier komputerowych. W żadnej innej produkcji wirtualnego świata nie odwzorowano z taką pieczołowitością, a w rezultacie co chwilę zatrzymywałem się by podziwiać widoki. Postęp widać też w reżyserii scenek przerywnikowych, w których zarówno praca kamery, jak i gra wirtualnych aktorów to pełen profesjonalizm. Ubisoft z roku na rok jest pod tym względem coraz lepsze. Ogólnie rzecz biorąc, jest naprawdę bardzo dobrze. Nie na poziomie opisywanego niedawno Uncharted 3, ale mimo wszystko nie sposób znaleźć większe uchybienia. To samo tyczy się dźwięku, muzyki i dialogów.
Podsumowując, Assassin’s Creed: Revelations to wyśmienita kontynuacja jednej z najlepszych serii gier ostatnich lat. Po dwójce obawiałem się, że fabuła zacznie iść w stronę jakiś fantastycznych wymysłów, a rozgrywka stanie w miejscu. Już po raz drugi deweloper przekonał mnie, że obawy były bezzasadne i myślę, że wydając kolejne części będzie podobnie. Ja już teraz zaznaczam w kalendarzu listopad 2012 roku, tym razem może Assassin’s Creed III? Kto wie.
Świetna |
Grafika: Nadal wygląda świetnie, ale trzeba przyznać, że silnik powoli zaczyna się starzeć. Najlepiej wygląda rozbudowany Konstantynopol. |
Genialny |
Dźwięk: Całkowite zadowolenie. Czasem dziwnie brzmią kwestie dialogowe, ale ogólna jakość zasługuje na pochwałę. |
Świetna |
Grywalność: Pomimo tego, że w głównej mierze powtarzamy schematy z poprzedników, zabawa jest pierwsza klasa. Najbardziej irytuje Den Defense oraz fakt, że grę można przejść na "kontrze". |
Dobre |
Pomysł i założenia: Den Defense jest nietrafiony. Misje Desmonda unikatowe i według mnie ciekawe. Fabuła to majstersztyk. A bomby nieco mało przydatne tak po prawdzie. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Gra wciąga niesamowicie. Scenki przerywnikowe to już praktycznie film akcji, ale fizyka jako taka niestety nie istnieje. |
Słowo na koniec: Assassin’s Creed: Revelations to na pewno najlepsza część serii. Finalną ocenę dałbym wyższą gdyby nie fakt, że niektóre rozwiązania nie do końca się sprawdziły. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler