bigboy177 @ 08.10.2011, 01:49
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
Seria Forza Motorsport powstała jako odpowiedź dla marki Gran Turismo. Gracze posiadający konsole Xbox chcieli bowiem czegoś na równie wysokim poziomie, oferującego realizm możliwie jak najbliższy faktycznemu prowadzeniu samochodu.
Seria Forza Motorsport powstała jako odpowiedź dla marki Gran Turismo. Gracze posiadający konsole Xbox chcieli bowiem czegoś na równie wysokim poziomie, oferującego realizm możliwie jak najbliższy faktycznemu prowadzeniu samochodu. Microsoft postanowił odpowiedzieć na owe zapotrzebowanie, a do procesu twórczego zatrudniono ekipę studia Turn 10. Jedynka wydana jeszcze na pierwszym „klocku” pokazała, że deweloper ma potencjał. Później przyszła kolej na świetną dwójkę i fenomenalną trójkę – obie dedykowane Xboxowi 360. Teraz natomiast w nasze ręce trafia Forza Motorsport 4, która choć idealna nie jest, oferuje emocje zbliżone do ideału.
Na wstępie warto zaznaczyć, że osoby grające w część poprzednią mogą liczyć na kilka bonusów. Wystarczy posiadać na dysku konsoli zapisany stan gry z Forza Motorsport 3, a najnowsza edycja serii szybko takowe wykryje, oferując nam nie tylko pieniądze, ale także garść samochodów startowych. Dodatkowo, przenieść można winyle – zarówno te stworzone samodzielnie, jak i kupione od innych graczy. Niestety nie ma opcji eksportowania całych zestawów graficznych, a szkoda. Niektórzy dużo czasu stracili na to, by odpicować swoje wirtualne bryki, a teraz muszą o nich zapomnieć, ewentualnie żonglować płytami z poszczególnymi częściami szpili. Może w formie DLC pojawi się taki drobny bajer? Pozostaje czekać.
Pierwszym co rzuca się w oczy po odpaleniu produkcji jest bogate menu główne. Są w nim pojedyncze przejazdy, tryb kariery, rozgrywki wieloosobowe, a także skromna, acz efektowna „biblioteka” samochodów, nazwana zgrabnie Autovista. Tak trochę może wspak, ale właśnie od tego ostatniego elementu zacznę opisywanie poszczególnych opcji. Autovista to niejako graficzna prezentacja aut. Tryb zawiera kilka najsłynniejszych modeli samochodów (jak dla mnie trochę mało), przedstawionych w najdrobniejszych nawet szczegółach. Możemy dowolnie obracać kamerę, przybliżać i oddalać, a całość komentowana jest przez Jeremy’ego Clarkson’a – człowieka odpowiedzialnego za ogromną popularność programu Top Gear. Facet nie wypowiada tylko i wyłącznie suchych faktów, ale od czasu do czasu rzuci też jakąś ciekawostką, lub drobnym żartem, a w rezultacie wszystkie przygotowane w Autovista materiały oglądałem z przyjemnością. Wiedzieliście np. że Bugatti Veyron jadąc z maksymalną prędkością potrafi zeżreć prawie 100 litrów paliwa w ciągu 12 minut? I wystarczy to na przejechanie skromnych 80 kilometrów? Ja na przykład nie wiedziałem, a podobnych informacji jest sporo. Osobiście nie wrzucałbym tu aż tylu modeli Ferrari, całkowicie zrezygnował z Hummera i Peugeota Sport Total 908 na rzecz czegoś ciekawszego, ale obecny zestaw też jest nawet w porządku. Każdy fan motoryzacji zdecydowanie winien się z nim zapoznać. Wstępnie nie wszystkie prezentacje są jednak dostępne. Aby je odblokować należy wziąć udział w mini wyzwaniach i osiągnąć założone cele. Nie jest to na szczęście wyjątkowo trudne i w ciągu kilkunastu minut cała Autovista stoi otworem.
Po przeglądnięciu wszystkich materiałów można tu też robić fotki, przybliżając, oddalając i zmieniając ogniskowość aparatu. Są nawet efekty specjalne pokroju sepii – można spędzić kilka godzin, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jak dużo czasu upłynęło.
Kiedy już wreszcie pozachwycacie się Autovistą, najwyższy czas wskoczyć do rozgrywki właściwej i spędzić trochę czasu na torze. Nim jednak to uczynicie, sprawdźcie koniecznie czy odpowiadają Wam ustawienia sterowania proponowane przez autorów. Domyślnie są bowiem włączone różne wspomagania, a przez to samochód będzie sam hamował w pobliżu zakrętów, nie straci przyczepności na gorszej nawierzchni i łatwiej będzie utrzymać go na właściwej trajektorii. Dla jednych jest to niewątpliwy plus, ja natomiast wolę jak gra stawia przede mną wyzwania. Dlatego wszystkie pomagajki wyłączyłem, rozkoszując się w zaawansowanym silniku fizycznym napędzającym wszystkie maszyny w Forza Motorsport 4. Tutaj muszę jednak odrobinę pomarudzić. Mimo że deweloper obiecywał najbardziej realistyczną ścigałkę w historii, uważam, że pod tym względem Gran Turismo 5 nie ma sobie równych. Nie chodzi o widoki w kabinie pojazdu, czy krajobraz na zewnątrz, a tylko i wyłącznie o model prowadzenia. Dzieło Polyphony Digital jest dalece bardziej bliskie realnemu samochodowi. Tam czuć ciężar auta, trudno go wyprowadzić z poślizgu, a różnice pomiędzy konkretnymi modelami są bardzo zauważalne. W przypadku najnowszego dzieła Turn 10 jest odrobinę słabiej w tym departamencie. Nie powiem żeby było źle, ale jednak GT5 nie zostało zdetronizowane.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler