SpajderBot @ 30.09.2011, 15:27
Wojtek "SpajderBot" Cichoń
Pamiętam jak pierwszy raz zapowiedziano Burnout Crash, byłem realnie podekscytowany (tak, tak, wiem – ulubione słowo branży). Kilka lat minęło od ostatniej edycji serii i mimo że w Paradise wciąż gra się wyśmienicie, to przydałoby się coś nowego.
Pamiętam jak pierwszy raz zapowiedziano Burnout Crash, byłem realnie podekscytowany (tak, tak, wiem – ulubione słowo branży). Kilka lat minęło od ostatniej edycji serii i mimo że w Paradise wciąż gra się wyśmienicie, to przydałoby się coś nowego. Ileż w końcu można ciorać w to samo, prawda?
Upłynęło kilka tygodni od zapowiedzi i pojawił się pierwszy materiał ukazujący rozgrywkę. Emocje momentalnie opadły. Dlaczego? Bo nie mamy do czynienia z efektowną ścigałką, w której w dodatku możemy pooglądać zabójcze kraksy, a z jakąś udziwnioną zręcznościówką, z widokiem z lotu ptaka, z rozgrywką ograniczającą się do wjechania na skrzyżowanie, spowodowania karambolu i tłuczenia w jeden przycisk, po to, by wrakiem auta trafić jak największą liczbę przejeżdżających obok samochodów. Nie jest istotne, że Burnout Crash podzielono na trzy modele zabawy, każdy opiera się w zasadzie na tym samym schemacie, a celem jest zebranie jak największej liczby szrotów. W Road Trip kruczek polega na tym, aby nie przepuścić żadnego pojazdu (prócz ambulansu). Gdy ucieknie nam pięciu delikwentów rozgrywka dobiega końca (ambulans niweluje jeden z negatywnych punktów). Musimy więc blokować skrzyżowanie wrakami i starać się trafić we wszystko. W Rush Hour ponownie siejemy spustoszenie, ale tym razem mamy tylko 90 sekund i nie jesteśmy karani, gdy ktoś nam pryśnie. Pile Up – ostatni typ zabawy – polega na zbieraniu całych samochodów i dopiero po zgromadzeniu jakiejś miłej sterty, zaczynamy wysadzanie.
W trakcie rozgrywki zbieramy różne bonusowe umiejętności (kiedy przejeżdża samochód z pizzą), a ostatecznie wyzwalamy nawet potężny kataklizm, niszczący wszystko dookoła. Wstępnie wydaje się, że zabawa jest w porządku, ale wystarczy nieco czasu aby przekonać się, że zbyt wielki wpływ ma tutaj szczęście i przypadek. Jedna głupia eksplozja, na którą nie mamy żadnego wpływu potrafi zniwelować cały skrupulatnie przemyślany plan dewastacji, a w ostateczności przestajemy się bawić w kombinowanie i packamy w przyciski z nadzieją, że uda się coś ciekawego zrobić.
Na koniec każdej rundy, osiągnięcia zapisywane są w rankingu i szerzone w sieci z użyciem systemu AutoLog. Jeśli macie więc przyjaciół pykających w najnowszą produkcję Criterionu to będą oni wiedzieć jak dobrze Wam idzie, a w rezultacie, być może spróbują pobić Wasze wyniki. Ja osobiście nie miałem do tego żadnej zachęty, rozgrywka jest bowiem nieziemsko schematyczna i nudna. Dodatkowo, słuchanie irytującego głosu komentatora sprawiało, że po kilkunastu minutach szarpania zaczynała mnie boleć głowa. Nie mam pojęcia kto go zatrudnił, ale należy mu się kopniak w tyłek. Wkurzają też głosy z radia i głupkowate żarty. Odniosłem wrażenie, że Burnout Crash kierowano do publiczności w wieku przedszkolnym, ale znowu czy taki dzieciak wysiedziałby przy czymś tak nudnym? Jak dla mnie, jedna z najgorszych gier XBLA w tym roku.
Graficznie też nie ma szaleństwa. Wiadomo, że w tym przypadku nie chodzi o to, żeby oprawa powalała na kolana, ale jest jakoś tak nijako. Ani nie ma to klimatu, ani nie jest wyjątkowo urokliwe. W Burnout Crash nie widać tego przywiązania do detali, z którego słynie deweloper. Dziwne autka, jeżdżą dziwnymi ulicami i wywołują dziwnie wyglądające eksplozje. Nie ma na czym oka zawiesić.
Podsumowując, nie mam pojęcia komu mógłbym polecić Burnout Crash. Jeśli nie macie na co wydawać kasy, macie jej jak lodu i wszystko inne już przeszliście, możecie zainwestować w to cudactwo od Criteriona. W innym przypadku lepiej mijajcie je z daleka.
Aha, zapomniałbym, gra obsługuje Kinecta, wtedy zamiast wciskać przyciski na padzie, wykonujemy głupie pozy przed ekranem, a nasz samochód wbija się w towarzystwo.
Przeciętna |
Grafika: Widziałem brzydsze gry, ale nie było ich zbyt wiele. |
Słaby |
Dźwięk: Okropny... Muzyka w sumie daje radę, ale nie da się grać przy włączonych głośnikach. Ten komentator wciąż mi się po nocach śni. |
Przeciętna |
Grywalność: Grałem, bo musiałem. Jakbym wydał na to kasę, żałowałbym niemiłosiernie. |
Przeciętne |
Pomysł i założenia: Rozgrywka jest w sumie dość rozbudowana. Są bonusy, mnożniki i inne cuda, ale ogólnie bieda aż piszczy. |
Słaba |
Interakcja i fizyka: Można sobie drzewka, krzaczki i przystanki rozjechać. Auta wybuchają. |
Słowo na koniec: Jak dostaniecie za darmo, możecie pograć, inaczej nie tykać nawet patykiem. |
Werdykt - Słaba gra!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler