Burnout Crash (XBOX 360)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (1)

Burnout Crash (XBOX 360) - recenzja gry


@ 30.09.2011, 15:27
Wojtek "SpajderBot" Cichoń

Pamiętam jak pierwszy raz zapowiedziano Burnout Crash, byłem realnie podekscytowany (tak, tak, wiem – ulubione słowo branży). Kilka lat minęło od ostatniej edycji serii i mimo że w Paradise wciąż gra się wyśmienicie, to przydałoby się coś nowego.

Pamiętam jak pierwszy raz zapowiedziano Burnout Crash, byłem realnie podekscytowany (tak, tak, wiem – ulubione słowo branży). Kilka lat minęło od ostatniej edycji serii i mimo że w Paradise wciąż gra się wyśmienicie, to przydałoby się coś nowego. Ileż w końcu można ciorać w to samo, prawda?


Więcej filmów z Burnout Crash


Upłynęło kilka tygodni od zapowiedzi i pojawił się pierwszy materiał ukazujący rozgrywkę. Emocje momentalnie opadły. Dlaczego? Bo nie mamy do czynienia z efektowną ścigałką, w której w dodatku możemy pooglądać zabójcze kraksy, a z jakąś udziwnioną zręcznościówką, z widokiem z lotu ptaka, z rozgrywką ograniczającą się do wjechania na skrzyżowanie, spowodowania karambolu i tłuczenia w jeden przycisk, po to, by wrakiem auta trafić jak największą liczbę przejeżdżających obok samochodów. Nie jest istotne, że Burnout Crash podzielono na trzy modele zabawy, każdy opiera się w zasadzie na tym samym schemacie, a celem jest zebranie jak największej liczby szrotów. W Road Trip kruczek polega na tym, aby nie przepuścić żadnego pojazdu (prócz ambulansu). Gdy ucieknie nam pięciu delikwentów rozgrywka dobiega końca (ambulans niweluje jeden z negatywnych punktów). Musimy więc blokować skrzyżowanie wrakami i starać się trafić we wszystko. W Rush Hour ponownie siejemy spustoszenie, ale tym razem mamy tylko 90 sekund i nie jesteśmy karani, gdy ktoś nam pryśnie. Pile Up – ostatni typ zabawy – polega na zbieraniu całych samochodów i dopiero po zgromadzeniu jakiejś miłej sterty, zaczynamy wysadzanie.

W trakcie rozgrywki zbieramy różne bonusowe umiejętności (kiedy przejeżdża samochód z pizzą), a ostatecznie wyzwalamy nawet potężny kataklizm, niszczący wszystko dookoła. Wstępnie wydaje się, że zabawa jest w porządku, ale wystarczy nieco czasu aby przekonać się, że zbyt wielki wpływ ma tutaj szczęście i przypadek. Jedna głupia eksplozja, na którą nie mamy żadnego wpływu potrafi zniwelować cały skrupulatnie przemyślany plan dewastacji, a w ostateczności przestajemy się bawić w kombinowanie i packamy w przyciski z nadzieją, że uda się coś ciekawego zrobić.

Na koniec każdej rundy, osiągnięcia zapisywane są w rankingu i szerzone w sieci z użyciem systemu AutoLog. Jeśli macie więc przyjaciół pykających w najnowszą produkcję Criterionu to będą oni wiedzieć jak dobrze Wam idzie, a w rezultacie, być może spróbują pobić Wasze wyniki. Ja osobiście nie miałem do tego żadnej zachęty, rozgrywka jest bowiem nieziemsko schematyczna i nudna. Dodatkowo, słuchanie irytującego głosu komentatora sprawiało, że po kilkunastu minutach szarpania zaczynała mnie boleć głowa. Nie mam pojęcia kto go zatrudnił, ale należy mu się kopniak w tyłek. Wkurzają też głosy z radia i głupkowate żarty. Odniosłem wrażenie, że Burnout Crash kierowano do publiczności w wieku przedszkolnym, ale znowu czy taki dzieciak wysiedziałby przy czymś tak nudnym? Jak dla mnie, jedna z najgorszych gier XBLA w tym roku.

Burnout Crash (XBOX 360)

Graficznie też nie ma szaleństwa. Wiadomo, że w tym przypadku nie chodzi o to, żeby oprawa powalała na kolana, ale jest jakoś tak nijako. Ani nie ma to klimatu, ani nie jest wyjątkowo urokliwe. W Burnout Crash nie widać tego przywiązania do detali, z którego słynie deweloper. Dziwne autka, jeżdżą dziwnymi ulicami i wywołują dziwnie wyglądające eksplozje. Nie ma na czym oka zawiesić.

Podsumowując, nie mam pojęcia komu mógłbym polecić Burnout Crash. Jeśli nie macie na co wydawać kasy, macie jej jak lodu i wszystko inne już przeszliście, możecie zainwestować w to cudactwo od Criteriona. W innym przypadku lepiej mijajcie je z daleka.

Aha, zapomniałbym, gra obsługuje Kinecta, wtedy zamiast wciskać przyciski na padzie, wykonujemy głupie pozy przed ekranem, a nasz samochód wbija się w towarzystwo.


Długość gry wg redakcji:
3h
Długość gry wg czytelników:
nie podano

oceny graczy
Przeciętna Grafika:
Widziałem brzydsze gry, ale nie było ich zbyt wiele.
Słaby Dźwięk:
Okropny... Muzyka w sumie daje radę, ale nie da się grać przy włączonych głośnikach. Ten komentator wciąż mi się po nocach śni.
Przeciętna Grywalność:
Grałem, bo musiałem. Jakbym wydał na to kasę, żałowałbym niemiłosiernie.
Przeciętne Pomysł i założenia:
Rozgrywka jest w sumie dość rozbudowana. Są bonusy, mnożniki i inne cuda, ale ogólnie bieda aż piszczy.
Słaba Interakcja i fizyka:
Można sobie drzewka, krzaczki i przystanki rozjechać. Auta wybuchają.
Słowo na koniec:
Jak dostaniecie za darmo, możecie pograć, inaczej nie tykać nawet patykiem.
Werdykt - Słaba gra!
Screeny z Burnout Crash (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosFox46   @   15:34, 30.09.2011
No co ty. Przecież Buronout czrasz Szczęśliwy jest fajny Szczęśliwy i ta reklama z dejwidem Szczęśliwy
0 kudosremik1976   @   15:57, 30.09.2011
Burnout Crash chyba jest pierwszą grą na MG z tak niską notą, ale się nie dziwię i cieszę się, że mnie nikt nie zmusi do przejścia tej gry. Nawet jej niska cena nie zachęca mnie w najmniejszym stopniu do jej zakupu.
0 kudosMicMus123456789   @   16:44, 30.09.2011
Remik mylisz się Dumny Jest jedna gra z jeszcze niższą oceną ;p
Współczuje recenzentowi ;) Gra może na godzinę dla kogoś kto nie grał w prawdziwe części serii Burnout ^_^
0 kudosremik1976   @   17:05, 30.09.2011
Gra po prostu nie trafiła w swoje czasy, powinna być wydana kilkanaście lat temu.
0 kudossilverkin   @   17:54, 30.09.2011
Taka tam popierdółka, przez którą straciłem zaufanie do Criterionu (zapewne nie tylko ja).
0 kudosseshs   @   23:08, 30.09.2011
Może nie mieli pieniędzy żeby stworzyć coś lepszego Dumny

Cytat: MicMus123456789
Remik mylisz się Dumny Jest jedna gra z jeszcze niższą oceną ;p

Która ? Uśmiech
0 kudosGilberto   @   23:39, 30.09.2011
Kiedyś bodajże Kamil dał ocene 0, ale nie dlatego że była tak słaba, była tak dobra że 10 to za mało Szczęśliwy ale nie pamiętam która Dumny
0 kudosDaerdin   @   23:46, 30.09.2011
To ciekawa recenzja musiałaby być ;D
0 kudosSzajch   @   23:57, 30.09.2011
Poza tym, co najmniej Battle: Los Angeles dostała mniejszą ocenę.
0 kudosLucas-AT   @   00:36, 01.10.2011
Zagrałem w trial i zgadzam się z minusami w tej recenzji.
0 kudosremik1976   @   10:05, 01.10.2011
Ja się nie odważyłem pobrać, szkoda mi było limitu na ten tytuł. Uśmiech
0 kudosluki3103   @   15:03, 05.10.2011
0 dostało chyba Pacman:Videogame.
Dodaj Odpowiedź