Deathspank: Thongs of Virtue (XBOX 360)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (2)Kupię (0)

Deathspank: Thongs of Virtue (XBOX 360) - recenzja gry


@ 05.10.2010, 12:46
Kamil "zvarownik" Zwijacz

Ostatnie miesiące były bardzo łaskawe dla gier przygotowanych z myślą o cyfrowej dystrybucji. Wystarczy wspomnieć chociażby: Limbo, Shank, Monday Night Combat, Lara Croft, Plants vs.

Ostatnie miesiące były bardzo łaskawe dla gier przygotowanych z myślą o cyfrowej dystrybucji. Wystarczy wspomnieć chociażby: Limbo, Shank, Monday Night Combat, Lara Croft, Plants vs. Zombies, czy jedną z najzabawniejszych produkcji tego roku, DeathSpank, którego drugą odsłonę biorę dzisiaj pod lupę. I wiecie co? Jest jeszcze lepiej, niż kilka miesięcy temu.

Bardzo krótki odstęp czasowy pomiędzy premierami obu części nie jest wynikiem wielkiego spięcia pośladków, czy sztabu ludzi liczonych w setkach. Deweloper, HotHead Games z Ronem Gilbertem na czele, po prostu robił je jednocześnie, tudzież chłopaki stworzyli jeden tytuł, który okazał się za duży, więc ciachnęło się go na dwie równe połóweczki i w ten oto sposób powstała nowa seria. No ale mniejsza z tym, ważne że Thongs of Virtue trzyma niewiarygodnie wysoki poziom i zapewnia 12 godzin szalonej, śmiesznej i satysfakcjonującej zabawy.

Deathspank: Thongs of Virtue (XBOX 360)

Historia podejmuje wątek dokładnie w tym samym miejscu, w którym zakończyła go „jedynka”. Największy bohater w dziejach, tytułowy DeathSpank, musi zmierzyć się z siłami żywcem wyjętymi z trylogii „Władca Pierścieni”. No może nie dokładnie, bo tutaj zamiast biżuterii mamy majtki, które stworzono by na świecie panował ład i pokój, a wyszło jak zwykle. Zadaniem nieustraszonego wojownika będzie więc pokonanie właścicieli złej bielizny i odzyskanie stringów. Brzmi to wszystko jak całkowicie odjechana, bzdurna, głupkowata opowieść i taka jest w rzeczy samej. Nie liczcie na poruszające serca niewiast wątki, trudne tematy i poruszanie szeroko pojętego tabu. W zamian dostajecie rzecz, przy której pękniecie ze śmiechu, bo to gra, która nie boi się być nazywana największym debilizmem ostatnich lat, ale pod tą przykrywką znajduje się geniusz twórców w stanie ciekłym, talent, który wylewa się z każdego piksela i sprawia, że co 10 min. mówisz: „Cholera, to było naprawdę dobre!”.

ToV, to duchowy spadkobierca Diablo, przedstawiciel gatunku RPG, Dungeon Crawler, gra przygodowa, bla, bla, bla. Zewsząd słychać takie donosy, a prawda jest taka, że nie da się tej produkcji spłaszczyć do poziomu jednego gatunku. Dla mnie to mieszanka świetnej komedii z wybuchowym gameplayem. Całość polega na zwiedzaniu całkiem obszernego świata, którego kolejne fragmenty odkrywamy wraz z postępem w grze. Na naszej drodze stoi mnóstwo przeciwników, różniących się wyglądem, umiejętnościami, wytrzymałością i poziomem. Za ich zarzynanie i wykonywanie przydzielonych zadań, dostajemy punkty doświadczenia, które przekładają się na możliwość używania lepszej broni, noszenia wytrzymalszej zbroi, itd. Questy to oczywiście misje główne i poboczne. I jednych, i drugich jest cała masa, więc zabawa przedłuży się przynajmniej do kilku wieczorów. Walka to proste naciskanie odpowiednich klawiszy, istnieje także możliwość łączenia ciosów w kombosy. Tak w wielkim skrócie wygląda rozgrywka w DS. Teraz czas na obszerniejsze wyjaśnienie.

Deathspank: Thongs of Virtue (XBOX 360)

Poszczególne lokacje to zwariowane połączenie wszelkich możliwych klimatów. Przygodę zaczynamy na polu bitwy z czasów II Wojny Światowej. Wraz z stawianiem kolejnych kroków przemierzamy nawiedzone lasy, zieloną jak paw po imprezie dżunglę, krwawe góry, jaskinie, jest także pole naftowe, cmentarzysko dinozaurów, fabryka robotów, wioska piratów, Biegun Północny, kilka mniejszych wysp, a nawet stacja księżycowa. Nijak nie można narzekać na te same krajobrazy.

Wrogowie też do robionych na jedno kopyto nie należą. W każdej opowieści o wielkich rycerzach muszą pojawiać się smoki, więc są i tutaj. Orkowie i upiory? Też są. Ale nic to, w zestawie dostajemy także wielkie mrówki, ślimaki, płazy olejne (czy jak to tam inaczej można nazwać), dinozaury, szalonych mnichów, zbuntowane maszyny, elektryczne świnie, duchy, gadające drzewo (z dodatku), swoje pięć minut mają także astronauci (Houston, mamy problem), ale to jeszcze nic. Bossowie, to dopiero małe arcydzieła. Babka, która ma hopla na punkcie gotowania, czy spasiony i zły do szpiku kości św. Mikołaj dają popalić aż miło. A to i tak nie koniec całego wariactwa. Na ciekawskich czeka mnóstwo niespodzianek w stylu wielkiego ptaka, którego trzeba nakarmić świętą kurą... nie no, sami zobaczycie.


Screeny z Deathspank: Thongs of Virtue (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosixau2   @   17:37, 06.10.2010
Super gierka hehe ale no nie może być,bo takie gierki są spoko.daje 7/10Wiem bo dużo czytałem na temat tej gry.
0 kudosbat2008kam   @   21:27, 06.10.2010
Pojawiły się plotki, że DeathSpank ma trafić na PC. Jeśli to prawda, to bardzo się cieszę - hack'n'slashe to tylko na PC. No i jakby nie patrzeć, Torchlight już mi się nieco znudził.
0 kudosGRACZ1996   @   19:49, 10.10.2010
Oby było więcej takich gier, bo fantasy jest troche takie sztywniackie od jakiegoś czasu
0 kudosbat2008kam   @   20:41, 10.10.2010
Fakt, nie ma zbyt dużo mało poważnych fantasy. Wszędzie tylko ta walka z odwiecznym złem, zwroty akcji i dumni rycerze walczący ku czci swego boga... Nie żeby mi to nie pasowało, ale Deathspank to miła odmiana. Czekam na pecetową premierę, bo granie na padzie w hack'n'slashe jest średniowygodne.