W tym momencie obiecuję, że już nie będę marudził. Najwyższa pora napisać o garści całkiem w porządku elementów. Jest wśród nich bez wątpienia sam sposób prowadzenia akcji. Jest ona błyskawiczna i jeśli potrafimy korzystać z umiejętności Sama i zapomnimy w czym tkwi esencja serii Splinter Cell, okazyjnie poczujemy mały skok adrenaliny. Dobrze zrealizowano też wątek fabularny oraz narrację, która skutecznie łączy w całość kolejne misje, budując składny obraz, opracowanej na potrzeby gry historii. Nie można też narzekać na brak przeróżnych giwer. Jest ich spory arsenał, a wszystkie można dodatkowo modyfikować za sprawą zdobywanych za przeróżne osiągnięcia punktów. W sumie, jakbym nie grał w poprzednie odsłony Splinter Cell, mógłbym powiedzieć, że Conviction jest całkiem nieźle. Niestety w porównaniu z Chaos Theory jest jedynie namiastką tego, czym mógł być.
Odrobinkę geniuszu poprzedników widać w pozostałych trybach rozgrywki. Splinter Cell: Conviction to bowiem nie tylko fabuła dla jednego gracza, lecz również tryb współpracy dla dwóch osób, którego historia rozgrywa się przed wydarzeniami ukazanymi w głównym scenariuszu; oraz dwa modele dedykowane zabawie przez sieć: Last Stand i Hunter. Pierwszy stanowi wariację survivalu, w którym musimy po prostu przetrwać w obliczu przeważających sił wroga, a Hunter polega na zlikwidowaniu wszystkich przeciwników na mapie, bez wywoływania alarmu. Zabawa nie kończy się gdy to nastąpi, jednakowoż zamienia się wówczas w najzwyklejszą jatkę. Multiplayer naprawia nieco ogólny wizerunek gry, wciąż nie byłem jednak w pełni usatysfakcjonowany.
Dużym plusem jest też na pewno oprawa audio-wizualna. Gra śmiga na silniku Lead, stanowiącym zmodyfikowaną wersję Unreal Engine 2.0. Narzędzie zostało odpowiednio podrasowane, dzięki czemu postaci biorące udział w zabawie prezentują się wyśmienicie, poziomy są pełne szczegółów, a animacja jest naturalna i sugestywna. Niektóre mapy faktycznie potrafią zachwycić, pod warunkiem, że nie zwraca się uwagi na ich skromny rozmiar. Niewątpliwie bowiem silnik ma ograniczenia, a jednym z nich są małej wielkości lokacje. Niemniej jednak, siedziba Third Echelon czy Lotnisko wyglądają bardzo dobrze. Ogólna prezencja wizualna gry jest na wysokim poziomie.
Ścieżka dźwiękowa, w tym także efekty specjalne i dialogi również nie budzą żadnych zastrzeżeń. Najlepiej niewątpliwie sprawuje się Michael Ironside, podkładający swój głos pod Sama Fishera. Dzięki jego grze aktorskiej, jest on prawdziwym twardzielem. Łowcą, którego nikt nie chciałby spotkać na swojej drodze.
Podsumowując, jestem zawiedziony tym, co zaserwował Ubisoft. Splinter Cell: Conviction to jedynie namiastka tego, czym były poprzednie edycje. Sam Fisher nadal jest twardzielem jakim był – temu nie można zaprzeczyć – szkoda jednak, że pozostałe aspekty zabawy zostały prawie całkowicie zmienione lub wycięte. Mapy są liniowe do bólu, skradanie praktycznie nie istnieje, przeciwnicy są tak durni, że żal na nich patrzeć; a na domiar złego, mamy przerost formy nad treścią. Producent zamiast skupiać się na takich głupotach jak bajeranckie przesłuchania, mógł wykorzystać koncept poprzedników i zrobić z przesłuchań istotny element zabawy. Element otwierający nowe możliwości postępowania, nowe opcje w trakcie przechodzenia poziomów, a nie jedynie będący wycinkami z rozgrywki, podczas których łazimy po planszy od jednego biurka do drugiego, tłukąc po łbie bandziorowi. Pozostaje nadzieja na to, że deweloper wyciągnie jakieś wnioski z Conviction i tworząc kolejną odsłonę odda w nasze ręce rasową skradankę, a nie, jak to jest w tym momencie, uciekajkę!
Świetna |
Grafika: Oprawa wizualna jest najwyższych lotów. Ciężko uwierzyć, że gra śmiga na zmodyfikowanym silniku Unreal Engine 2. |
Świetny |
Dźwięk: Dialogi brzmią bardzo dobrze, a muzyka i efekty specjalne uzupełniają całokształt produkcji. |
Przeciętna |
Grywalność: To już nie jest ten sam Splinter Cell. Byłbym w stanie przeżyć poziomy, w których skradanie nie jest opcją, gdyby pozostałe oferowały więcej ścieżek progresji i rozsądną SI przeciwników. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Pomysł był fajny. Fabuła nieco przewidywalna, ale sposób jej prezentacji bezbłędny. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Dzięki wyświetlaniu poleceń w świecie gry, nie musimy przeskakiwać pomiędzy różnymi menusami. Brakuje natomiast dobrowolnych przesłuchań, otwierających nowe opcje progresji. |
Słowo na koniec: Zawód… oj wielki zawód! Póki co, największy zawód tego roku. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler