Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction (XBOX 360)

ObserwujMam (46)Gram (13)Ukończone (24)Kupię (8)

Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction (XBOX 360) - recenzja gry


@ 19.04.2010, 00:28
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!



Pseudo skradankowe elementy nie są jednak najgorszym rozwiązaniem w grze. Najbardziej frustrujący aspekt rozgrywki pojawia się gdy przez przypadek zostaniemy wykryci. Zaczyna się wówczas błyskawiczny kontratak ze strony strażników. Zlatują się niczym muchy do… no wiecie… a Sam, jak to Sam, nie jest przygotowany na taką ewentualność. Można co prawda skorzystać z Mark and Execute, o którym za moment, ale jest to tylko dwóch, może trzech zlikwidowanych bandziorów. Reszta nadal kontynuuje szturm, a my biedaki nie możemy wycelować, bo wskaźnik porusza się mało precyzyjnie. Samowi trzęsą się ręce, Uzi powoduje odrzut jak granatnik, a zatem pozostaje pistolet z nieograniczoną amunicją i nadzieja, że uda się go przeładować pomiędzy kolejnymi, idącymi na rzeź baranami. W takiej sytuacji, nie pozostaje nic innego, jak spróbować znaleźć ukrycie, wyciągnąć granat lub najpotężniejszą giwerę i poczekać, aż przeciwnicy-durnie zlecą się w jedno, określone przez naszą sylwetkę miejsce. Jest to ostatnia lokacja, w której widział nas oponent i to właśnie tam dokonamy ostatecznej egzekucji. Taki sposób postępowania sprawdza się znakomicie i w zasadzie nie trzeba się zbytnio wysilać. Wystarczy go w kółko stosować. Ucieczka i walka niczym tchórz jest bardzo dobrym sposobem na przeżycie.

Schematyczność widać też w reklamowanym szeroko systemie Mark and Execute. Polega on na tym, że mamy możliwość oznaczenia oponentów specjalnymi markerami. Czasem jest ich dwa, a czasem więcej. Kiedy już oznakujemy bandziorów wciskamy odpowiedni przycisk, a Fisher własnoręcznie, bez jakiejkolwiek naszej ingerencji ich sprzątnie. Kruczek tkwi w tym, że Mark and Execute jest dostępne tylko po tym, jak „ręcznie” zlikwidujemy jakiegoś bandziora. Z tego właśnie powodu zabawa po pewnym czasie może wyglądać tak: skręć kark, Mark and Execute, skręć kark, Mark and Execute itd. A jeśli do mieszanki dodać zagrywkę z ucieczkami jesteśmy praktycznie niezniszczalni. Iloraz inteligencji oponentów jest bowiem niższy od tego w proszkach do prania.

Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction (XBOX 360)

Na koniec narzekań pozostała jeszcze jedna sprawa. Otóż kiedy nie wiecie jak dokładnie przejść konkretny fragment gry, a przeciwnicy wciąż dają Wam popalić, rzućcie jakimś granatem, tudzież odpalcie przenośne EMP. Jest bowiem szansa, że zaraz za rogiem czeka punkt kontrolny, a jeśli takowy faktycznie tam jest, przeciwnicy nie będą za wami podążać. Całkowicie wyleci im z głowy, że przed sekundą próbowali Was nafaszerować ołowiem. To ostatnie durnienie gier Ubisoftu robi się naprawdę irytujące. Tylko czekać, aż do zabawy konieczne będzie tylko wciśnięcie jednego przycisku, a reszta zrobi się sama.

Ahhh, jednak jeszcze nie skończę marudzić… wypadało by bowiem wspomnieć o tych jakże wyczesanych przesłuchaniach, które producent tak pieczołowicie pokazywał na trailerach i filmach promujących grę. Dwa lub trzy z nich faktycznie są w miarę w porządku, między innymi to w toalecie oraz w pobliżu pieńka; aczkolwiek większość przebiega tym samym schematem i nie mamy żadnego wpływu na to, czego się dowiemy. Nie ważne czy pięć razy rąbniemy kolesiem w pobliską ścianę, czy dostanie tyle samo mlaskaczy; tak czy inaczej, wyśpiewa wszystko, a my radośnie ruszymy do przodu. Przesłuchania są też integralną częścią fabuły, a nie jak to miało miejsce w poprzednikach, gdzie służyły jako sposób wyciągania informacji nie koniecznie związanych z historią. Przesłuchując mogliśmy poznać np. jakiś kod do drzwi, tudzież dowiedzieć się o tajnym przejściu. To natomiast otwierało kolejne drogi progresji. W Splinter Cell: Conviction przesłuchania są koniecznością i nie wnoszą do rozgrywki niczego istotnego. Służą jako najzwyklejszy bajer, bez którego produkcja by sobie radziła równie dobrze.


Screeny z Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosBystrzaQ   @   08:43, 19.04.2010
Od czasu Double Agent jakoś straciłem chęci, by wcielić się poraz kolejny w Sama Fishera! Wolę czasem odpalić swoją poczciwą czarnulkę (PS2) i z chęcią powrócić do znakomitego pod wieloma względami Chaos Theory, niż skłaniać się ku zakupowi Conviction. Mimo iż gra poszła w kierunku akcji i strzelania (co nie każdemu może przypaść do gustu), to i tak może niektórym dostarczyć mnóstwo frajdy, zwłaszcza w trybie współpracy na dzielonym ekranie - wiem, bo grałem u kumpla!
0 kudosPietek=)   @   16:24, 19.04.2010
Hmm jaka ocena Konsternacja 6.6, widzę że nie mam czego żałować że ta cześć SC nie ukazała na PS3.

Jeżeli ta gra jest bez klimatu w dodatku liniowa i z beznadziejnym SI to na prawdę wyszła kicha i lepiej tak jak napisał to BystrzaQ wrócić do Chaos Theory. Poirytowany
0 kudosxmagicx   @   20:32, 19.04.2010
Według mnie to zależy od gustu. Ja osobiście lubie takie gry. Jak dla mnie jest to dobra gra
0 kudosPapisotoromek   @   21:25, 19.04.2010
Niezwykle niska nota, średnia na Metacritic to jednak 85/100. Najniższe noty jakie tam są nie schodzą poniżej 70 a tu takie zaskoczenie.
0 kudosSpiderLoc   @   12:41, 29.04.2010
Nie mam zielonego pojęcia dlaczego redakcja oceniła tą część tak nisko wczoraj zagrałem grafikę jak dla mnie ma na 9 grywalność jest wysoka dźwięk i pomysł też no a interakcja no tak sobie zgodze się z tym że w grze jest beznadziejna SI
0 kudosflp6   @   17:31, 03.05.2010
Chaos Theory to było to! Zrozumiem jeszcze, że twórcy chcieli sprawdzić pare nowych patentów w Double Agent ale my chcemy starego Sama! Czemu tego nie zrozumieli? A teraz będą mieli koszmary z wieloma płaczącymi fanami
0 kudosGaladan   @   17:51, 08.05.2010
No cóż... spodziewałem się że ta gra będzie taka jak Chaos Theory. Twórcy zdecydowali się stworzyć grę tak, aby pasowała "dzisiejszym" użytkownikom, którzy nie grali w poprzednie części.
0 kudosPapisotoromek   @   18:17, 15.05.2010
Z godzinkę temu przeszedłem, nikomu nie polecam szczególnie. Tragiczne SI i bardzo irytujące. Brakuje zwabiania przeciwników w dane miejsce rzutem butelką albo gwizdania (jedyne wyjście to stick camera, która wydaje dźwięki i przyciąga tylko jednego strażnika). Głupota przeciwników nie zna granic. Chodzi patrol i stwierdziłem, że wyeliminuję ich po kolei. Rzucam stick camerami na lewo i prawo, 4 strażników wysadziłem w powietrze. Rzucam pod nogi 5 strażnika ten w ogóle się nie orientuje. Włączam melodyjkę a ten po prostu mówi: "nie dam się na to nabrać". Tyle, że ten kretyn ma bombę pod nogami i nawet od niej nie ucieknie. Okropnie głupi system obrażeń. Przeciwnicy ogólnie dzielą się na dwa rodzaje: Ci z hełmem i Ci bez hełmu. Tych bez zdejmujemy jedną kulką w głowę, ale śmiesznie gdy mamy tych dobrze "ubranych". Taki delikwent pada po dwóch strzałach w głowę albo... po jednym strzale w korpus i drugim w głowę. Jaka w tym logika?! Czemu strzelając w korpus pozbawiam go tak jakby hełmu? Bezsens totalny. Momentami muzyka i lokacje przypominają nam bardziej CoD: MW 2 niż Splinter Cella. Okropne wrażenie. Sam system mark & execute w sumie jest bardzo nudny i czasami mało praktyczny. W sytuacji podbramkowej gdy jesteśmy atakowani przez dużą grupę trudno użyć tego czegoś bo wszyscy biegają i się chowają za przeszkodami, zanim uda nam się zaznaczyć 3 przeciwników to 2 z nich już się schowa za przeszkodą a trzeci nas zajdzie z boku i zacznie do nas strzelać. Okropność. Gra najlepiej wypada gdy możemy się skradać i unikać przeciwników tudzież likwidować ich w mroku, jednak z czasem coraz o takie momenty trudniej. Wiecie co jest jeszcze głupsze? Biały dom, postrzeliłem wiceprezydenta który leży na podeście a ja chowam się za mównicą gdy do pomieszczenia wparowuje 10 uzbrojonych kolesi. Można tam się chować długi czas a oni nawet nie podejdą do leżącego wiceprezydenta tylko będą omijać to miejsce szerokim łukiem. Walka wręcz szybko się nudzi a niektóre momenty strasznie irytują. To już nie jest stary Sam Fisher, a co najgorsze to nawet nie jest nowy Sam Fisher. To pseudo-kontynuacja genialnej serii.
0 kudosHonorebel   @   19:48, 05.06.2010
Gra, mmmmm..... Taka sobie...
Polecam Chaos Tredory , czy jakos tak.
0 kudosFreshman69   @   02:20, 01.07.2010
Honorebel dobrze gada ta gra jest taka sobie niektóre elementy są naprawde dobre ale szybko się kończy 3lo.
0 kudosGruvex   @   09:11, 08.07.2010
Gra niczego sobie ale poprzednie części były lepsze
Dodaj Odpowiedź