bigboy177 @ 21.01.2010, 16:09
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
Vigil – twórcy gry Darksiders, to całkiem nowe studio. Nie można jednak powiedzieć, by osoby tam pracujące były amatorami.
Vigil – twórcy gry Darksiders, to całkiem nowe studio. Nie można jednak powiedzieć, by osoby tam pracujące były amatorami. Ich najnowsze dzieło świadczy, że jest wręcz odwrotnie. Świetny pomysł wykorzystania biblijnych Jeźdźców Apokalipsy, dynamiczny system walki, charyzmatyczny główny bohater i wysoka grywalność to tylko kilka z całej masy zalet, jakimi dysponuje Darksiders. Trzeba uczciwie powiedzieć, że tytuł ma szansę na zdobycie nagrody Debiut 2010. Konkurencji w postaci God of War prawdopodobnie nie zdruzgocze, ale na pewno sprzeda Kratosowi kilka soczystych kopniaków.
Fabuła początkowo wydaje się dość sztampowa. Mamy wielkiego złego, który zagraża równowadze świata, oraz tego „dobrego” – jedyną nadzieję na jakikolwiek porządek i spokój. Dość szybko okazuje się jednak, że wcale nie jest tak banalnie. Zagłębiając się dokładniej w historię, w naszej głowie rodzą się pytania i wątpliwości. Pozostają one w zasadzie bez wyjaśnienia do samego końca rozgrywki. Cały wątek przedstawia losy jednego z czterech jeźdźców apokalipsy – Wojny. Gdy przybywa na ziemię by rozpocząć koniec świata przekonuje się, że został wezwany przedwcześnie i co gorsza, ktoś chce go wrobić w sprowadzenie armagedonu. Nieco zniesmaczony postanawia znaleźć oszusta i wymierzyć mu własny rodzaj sprawiedliwości. Od tego momentu zaczyna się pościg za tzw. Destroyerem (Niszczycielem), gdyż wszelkie wskazówki prowadzą właśnie do niego. Nawet wielka Rada pilnująca równowagi we wszechświecie uważa, że to właśnie on jest przyczyną zaistniałej sytuacji. By jednak nie dawać Wojnie wolnej ręki w sianiu spustoszenia obdarowują go towarzystwem Strażnika (w tej roli genialny Mark Hamill), który w przypadku nieposłuszeństwa ma moc pozbawienia naszego Jeźdźcy życia.
Niekonwencjonalny duet rusza do nierównej walki. Strażnik nie stanowi niestety wsparcia fizycznego, a jedynie od czasu, do czasu rzuci jakąś wskazówką co do wykonania danego zadania lub rozwiązania napotkanego problemu. Gracz może go przywoływać w każdej chwili, osobiście nie czyniłem tego zbyt często ponieważ kreatura z niego wybitnie antypatyczna. Wielką sympatię czułem natomiast do najlepszego kumpla Wojny – potężnego ostrza zwanego Chaoseater. To właśnie z jego pomocą tłuczemy bowiem pojawiające się maszkary. Miecz można dodatkowo wzmacniać z pomocą zbieranych artefaktów, a także dzięki jego użytkowaniu. Co jakiś czas pojawia się na ekranie informacja, z której wynika, że Chaoseater poprawił swoje właściwości tnące i ku naszej uciesze, zadaje więcej obrażeń oponentom.
Artefakty do umieszczania w broni nie są jedynym sposobem na modyfikowanie własnych zdolności bojowych. Wojna napotyka również przedmioty, które przez cały czas wzmacniają jego umiejętności, albo dają zupełnie nowe. Jeden z nich odpowiada np.: za coś w rodzaju skrzydeł, inny wzmacnia noszoną na dłoni rękawicę, dając jej harpun, jeszcze inny oddaje w nasze ręce latające ostrze. W sumie jest tego całkiem sporo, a moim ulubieńcem jest teleport przypominający ten z gry Portal. Otwieramy bowiem dwa przejścia, pomiędzy którymi możemy się w mgnieniu oka swobodnie poruszać. Portale są wykorzystywane do rozwiązywania zagadek, a także do walki z napotkanymi oponentami. Na koniec oręża warto jeszcze wspomnieć, że w świecie Darksiders rozrzucony został specjalny pancerz. Aby go założyć na barki należy zebrać wszystkie 10 fragmentów, kiedy to jednak uczynimy, każde drzwi stają otworem. Ogromna ilość bonusów jest też istotna ze względu na system walki, który choć jest widowiskowy, w stosunku do God of War, czy też opisanego wczoraj Bayonetta, jest nieco uproszczony.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler