
Ostatnia bijatyka Capcomu zadebiutowała na rynku mniej więcej dwa lata temu, a jeszcze do niedawna dostępna była na PC, PlayStation oraz Xboksach. Capcom postanowił wykorzystać jednak premierę Switcha 2 i przygotował port. Co ważne, jest to port kompletny, czyli zawierający wszystkie dotychczasowe aktualizacje oraz dodatki. Dodatki wprowadzające wielu różnych popularnych wojowników. Właśnie ze względu na nie ten konkretny wariant gry nazwano Street Fighter 6 Fighters Edition.
SF6 na Switchu 2 oferuje praktycznie tę samą zwartość, co wydania dedykowane innym platformom. Z tego względu zachęcam Was do przeczytania recenzji, którą dwa lata temu przygotował Adam, a ja w niniejszej tylko pokrótce napiszę o tym, czego możecie się spodziewać, po czym przejdę do tego, jak wypada port. Co oferuje, czy deweloperzy musieli iść na kompromisy, czy konieczne były cięcia. Czy przenośna wersja szóstego Street Fightera jest udana? Odpowiedzi poniżej.
Streef Fighter 6, jak sama nazwa wskazuje, jest bijatyką, w której przeróżni wojownicy mierzą się ze sobą na sprytnie zaprojektowanych, często interaktywnych arenach. Po odpaleniu wydania dla Switcha 2, pierwsza niespodzianka. Capcom przeniósł grę praktycznie jeden do jednego, dzięki czemu mamy nie tylko polskie napisy, ale również kompletną zawartość wersji z komputerów osobistych i konsol stacjonarnych.
Pierwszy tryb zabawy to World Tour, czyli kampania dla jednego gracza, w której biegamy po ulicach miasta, rozmawiamy z napotkanymi postaciami (często znanymi wojownikami), wykonujemy drobne misje i walczymy, by zdobywać doświadczenie, uczyć się skuteczniej obijać gęby, a finalnie mierzyć z coraz trudniejszymi oponentami. Ogólnie tryb World Tour jest całkiem przyjemny. Nie jest tak rozbudowany, jak ten z Tekkena 8 ani Mortal Kombat 1, ale można go odpalić.
Drugim trybem zabawy jest Battle Hub. Poruszamy się po nim względnie swobodnie przygotowanym wcześniej wojownikiem i bierzemy udział w potyczkach wieloosobowych oraz starciach z tzw. V-Rivalami. Mam tu na myśli specjalnych, kontrolowanych przez komputer wojowników, przygotowanych na podstawie sposobu walki graczy z całego świata. Samemu także można przygotować takiego V-Rivala, jeśli stoczymy odpowiednią ilość pojedynków i pozwolimy grze zbierać z nich informacje.
Ostatni tryb zabawy to Fighting Ground, czyli zbieranina różnych innych pomniejszych modeli spędzania wolnego czasu. Jest tu Arcade, czyli serie walk, w których poznajemy historie wybranych fajterów. Jest rozbudowany tryb treningu. Jest Versus, w którym mierzymy się 1 vs 1 (przeciwko SI lub innemu graczowi), a także stajemy do boju przeciw wrogiej drużynie. Są tu też tzw. Żyrobitwa oraz Pojedynek na Kalorie, w których każdy gracz chwyta po jednym Joy Conie 2, a następnie walczy wykorzystując wbudowane w niego żyroskopy. W przypadku pojedynku na kalorie, wygrywa ten, który „wymacha” najwięcej.
Co jeszcze jest w grze? Lokalny sieciowy multiplayer, w którym łączymy się z inną konsolą w pobliżu, by stawić czoła albo wojownikowi albo awatarowi innego gracza. W drugim przypadku nie wybieramy wojownika, ale także walczymy awatarem, tyle że własnym. Wisienką na torcie, przynajmniej dla wielu, wielu graczy, będzie lokalny multiplayer, do którego wykorzystujemy po prostu dwa Joy Cony drugiej generacji.
Ogólnie trybów zabawy w Street Fighter 6 jest co niemiara i myślę, że każdy fan bijatyk będzie się tu wyśmienicie bawił, a jeśli chodzi o wersję dla Switcha 2, zauważyłem w niej np. obsługę dwóch kontrolerów jednocześnie… i to nawet gdy gramy w pojedynkę. Do konsoli da się podłączyć kontroler arcade, czyli taki dedykowany bijatykom, a także albo Pro Controller albo Joy Cony 2. Wówczas „normalnym” kontrolerem poruszamy się po wirtualnym świecie (grając np. w World Tour), a kontroler arcade wykorzystujemy wyłącznie wtedy, gdy znajdujemy się na arenie i staramy zwyciężać.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler