Children of Morta (SWITCH)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Children of Morta (SWITCH) - recenzja gry


@ 28.01.2020, 12:51
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Przemyślana i grywalna pozycja, nie tylko dla fanów roguelike.

Pod banderą 11 bit studios wydano już wiele pomysłowych i wartościowych gier, a Children of Morta świetnie wpisuje się w te określenia. Produkcja teksańskiego studia Dead Mage zaskakuje wykonaniem i świeżymi pomysłami, mimo opierania się na sprawdzonych schematach.

W grze wcielamy się w różnych członków rodu Bergsonów, którzy od pokoleń strzegą tytułowej góry Morta, dającej życie i schron okolicznym stworzeniom. Niestety w pewnym momencie rdzeń skały, stanowiący źródło życia, zostaje skażony, a wszystkie żywe stworzenia w okolicy - prócz Bergsonów - zamieniają się w potwory. Naszym zadaniem jest odnalezienie nasion życia i powstrzymanie plagi. I choć w większości przypadków w tego typu grach fabuła nie gra pierwszych skrzypiec, to tutaj sytuacja jest odmienna.

Zabawę zaczynamy jako John, głowa rodziny Bergsonów. Początkowo trafiamy do prostego etapu, spełniającego rolę samouczka. Uczymy się więc kontrolować postać, atakować i używać jej specjalnych umiejętności. Kilka chwil później rozpoczynamy już właściwą rozgrywkę, czyszcząc kolejne dungeony. Sama zabawa polega właśnie na przechodzeniu losowo generowanych lochów, składających się z kilku poziomów. W trakcie wyprawy głównie walczymy z kolejnymi poczwarami, zbieramy różne znajdźki, by na końcu zmierzyć się z bossem. Ot taki standard.

Gdzie najlepiej zagrać?
Ja ogrywałem Children of Morta na Switchu i jeśli macie sprzęt od Nintendo - to gra fantastycznie wpasowuje się w jego konwencję i wygląda przecudnie na małym ekraniku konsolki. Zabawa na PC (także z myszką i klawiaturą) czy PS4 / XOne jednak też zapewnia sporo frajdy - testowałem!

Children of Morta wyróżnia się jednak na tle innych gier rogalo-podobnych unikatowym podejściem do śmierci (a raczej - jej braku) postaci. Otóż gdy w końcu John poległ w walce, zostałem przeniesiony do siedziby rodu Bergsonów. Tam mogłem ulepszyć broń czy pancerz u Wujka Bena, albo rozszyfrować runy u babulinki, dzięki czemu odblokowałem nowe umiejętności specjalne. Jednocześnie John zachował poziom doświadczenia, który nabiłem w trakcie wcześniejszej wyprawy i z tym samym levelem (a co za tym idzie - lepszymi statystykami i odblokowanymi wcześniej skillami) mogłem wyruszyć na kolejną wyprawę.

Każda porażka lub zwycięstwo przy okazji popychają też do przodu fabułę. Wracając z wyprawy z tarczą lub na tarczy, Bergsonowie zasiadają wspólnie do stołu i komentują bieżące wydarzenia - my obserwujemy to w postaci cutscenki, najczęściej opisywanej przez klimatycznego narratora. Dialogi  i opisy ociekają charakterem, a fabuła - mimo ogólnej prostoty - angażuje. Regularnie wykonujemy też kolejne misje, które w większości polegają po prostu na eksploracji podziemi - musimy np. zebrać określoną ilość ziół, itp. Można powiedzieć, że zadania przechodzą się praktycznie same, co nie jest jednak zarzutem w rogalu.

Po kilku porażkach (te są nieuniknione) w skórze Johna będziemy musieli dać mu w końcu odpocząć i wskoczyć w buty innego Bergsona - łącznie postaci jest aż 6. Bohaterowie różnią się nie tylko charakterem, ale też stylem walki - John jest klasycznym tankiem z tarczą i mieczem, podczas gdy jego syn to nastawiony na uniki łotrzyk z dwoma sztyletami. Mamy też m.in. łuczniczkę oraz czarodziejkę. Każdego protagonistę trzeba rozwijać od podstaw, ale jest to nieuniknione - jeśli zbyt często będziemy wyruszać na wyprawy jednym bohaterem, to zostanie nałożone na niego Zepsucie, klątwa ograniczająca drastycznie zdolności bojowe. Uwierzcie mi, że nie chcielibyście wyruszyć do boju z ledwie połową paska życia.


Screeny z Children of Morta (SWITCH)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?