Overwatch (SWITCH)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Overwatch (SWITCH) - recenzja gry


@ 30.10.2019, 21:22
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Graficznie jest gorzej niż gdziekolwiek indziej – ale to też nie jest zaskoczenie. Z drugiej strony, tytuł nadal prezentuje się świetnie na małym ekraniku konsoli i jest jedną z najładniejszych pozycji z grafiką 3D na Switchu. Widać, że podobnie jak w przypadku Wiedźmina, ktoś faktycznie posiedział nad tym portem, a nie tylko poucinał jak się dało tekstury, wyrzucił większość efektów i voila – niech sobie w to badziewie grają, płacąc przy tym jak za zboże. Niestety, w większości przypadków wydawcy często decydują się na tę drugą opcję, co owocuje rozmaitymi potworkami. Chłopakom od opisywanego portu dajemy zatem kudosa!

Sterowanie żyroskopami: część graczy narzeka na bardzo nieprecyzyjny system sterowania żyroskopami, jaki przygotowano na potrzeby wersji na NS. Mój Switch Lite tego "bajeru" jednak nie obsługuje - więc nie jestem w stanie potwierdzić Wam, czy faktycznie doszło tutaj do fuszerki. Dość łatwo można dojść jednak do wniosku, że w tak dynamicznej produkcji żyroskopy faktycznie mogą nie zdawać egzaminu.

Dotychczasowi wyjadacze w Overwatch z innych platform mogą nie być zadowoleni, że nie przeniosą swoich postępów na Switcha. Na potrzeby zabawy na Pstryczku logujemy się na swoje konto Battle.net i otrzymujemy czystą kartę – każdy rozpoczyna zabawę od początku. Choć można do tego podpiąć konta z innych platform, to nie ma to większego sensu – postępów nie przeniesiemy.

Do grania w Overwatch niezbędny jest też aktywny abonament Nintendo Switch Online, co tyczy się zresztą każdej gry z zabawą po sieci. Sporym plusikiem jest więc fakt, że kupując grę w pudełku dostajemy też w gratisie 3-miesięczny abonament i nie musimy się przez ten czas martwić o subskrypcję. Sama gra przy stabilnym połączeniu z Wi-Fi śmiga bardzo dobrze – ani razu nie natrafiłem na żadnego laga ze strony serwera – jeśli już, zawodził mój internet.

Podsumowanie nie będzie skomplikowane – jeśli nie potrzebujecie grać w Overwatch gdzie tylko się da, zostańcie przy wersji na „większy” sprzęt. Gdyby jednak nachodziła Was potężna ochota ogrania tej produkcji na Pstryku, to przy odrobinie samozaparcia, nie będzie to głupi pomysł. To porządnie zrobiony port gry, która do końca nie pasuje na platformę, na którą ją przeniesiono. Ale grać się w niego da i sprawia to sporo frajdy.


Długość gry wg redakcji:
0h
Długość gry wg czytelników:
138h 15min

oceny graczy
Dobra Grafika:
Lekko rozmazane modele postaci, mniej szczegółów i efektów - mimo tego, gra wygląda na ekraniku Switcha w porządku.
Dobry Dźwięk:
Udźwiękowienie trzyma poziom.
Świetna Grywalność:
To wciąż Overwatch - z pełną zawartością. Nie sposób więc się tu bawić źle.
Dobre Pomysł i założenia:
Całkiem sprawnie przygotowany port.
Dobra Interakcja i fizyka:
Sterowanie jest całkiem w porządku, choć gdy na ekranie panuje chaos - czasem niełatwo się w tym wszystkim odnaleźć.
Słowo na koniec:
Overwatch: Legendary Edition to port w większości zrobiony z głową - nie jest idealnie, ale głównie wynika to z ograniczonej mocy przerobowej Switcha. Najważniejsze, że grać się da i to z powodzeniem!
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z Overwatch (SWITCH)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?