Co jakiś czas bliżej nieznane niezależne studia podejmują się stworzenia gier próbujących przedstawić interesujące, lecz mało znane historie. Kilka lat temu taką opowieść podano w formie Never Alone, platformówki opowiadającej o losach ludu Inuitów. Ostatnio zadebiutowała zaś gra Mulaka, która porusza losy innej nacji - Tarahumara.
Tarahumara to lud zamieszkujący stan Chihuahua w Meksyku, a więc trafiamy w dużo cieplejsze rejony niż miało to miejsce w przypadku mroźnego Never Alone. Legendy głoszą, że Tarahumaranie to świetni biegacze, a niegdyś także doskonali wojownicy, atleci i myśliwi. Nic więc dziwnego, że większa część rozgrywki polega właśnie na walce.
Mulaka jest dość prostą, ale momentami angażującą, grą akcji. Wcielamy się w jednego z przedstawicieli wspomnianego wyżej ludu, który musi przywrócić zachwianą równowagę pomiędzy dobrem i złem w świecie, w którym żyje. W efekcie przemierzamy kolejne, niezbyt rozległe, ale różnorodne i o dość swobodnych możliwościach eksploracji, lokacje. Wypełniamy określone cele, sprowadzające się z reguły do odnalezienia kilku artefaktów, odblokowujących dostęp do kolejnego świata. Po drodze wyżynamy całe zastępy wrogów, a sporadycznie trafi się też starcie z bossem - większość z nich jest całkiem angażująca, mimo korzystania z prostych schematów.
W międzyczasie korzystamy ze zdolności protagonisty - może on wcielać się w różne zwierzęta, np. przybierając skórę potężnego niedźwiedzia zburzymy większe przeszkody, a będąc ptakiem dotrzemy w niedostępne wcześniej fragmenty lokacji. Stanowi to wszystko ciekawe urozmaicenie.
Eksplorując kolejne miejscówki co jakiś czas trafiamy na nieco większe skupiska ludzi - tam właśnie dowiadujemy się nieco więcej na temat ludu Tarahumara, wchodząc w konwersacje z poszczególnymi NPC-ami.
Gra ma też trochę irytujących błędów, jak np. blokowanie się postaci o różne fragmenty lokacji. Niezbyt ciekawie wypadają też animacje i modele postaci - tutaj ewidentnie rzuca się w oczy mocno ograniczony budżet. Ponadto wersja na Nintendo Switch, jaką miałem okazję testować, momentami lekko straszy jakością oprawy - choć tak po prawdzie na pozostałych platformach w sumie nie jest wiele lepiej.
Mulaka okazuje się przyzwoitym tytułem, choć ciężko uznać tę produkcję za coś wyjątkowego, co koniecznie trzeba posiadać w swojej bibliotece. Grą zainteresuje się raczej wąskie grono odbiorców, a większość graczy pewnie nawet o niej nie usłyszy. Sęk w tym, że w sumie zbyt wiele nie stracą, bo opowieść o ludzie Tarahumara i ich tradycjach nie wydaje się przesadnie porywająca i warta szerszego zainteresowania. Mnie bynajmniej nie porwała.
Przeciętna |
Grafika: Oprawa wizualna nie porywa, szczególnie na Switchu. Na screenach promocyjnych wygląda to nieźle, w akcji jest gorzej - świat jest dość pusty i brakuje w nim detali. |
Dobry |
Dźwięk: Klimatyczny soundtrack w lekko meksykańskim stylu daje radę. Cała reszta, jak dźwięki walki, poruszania się, itp. - wypadają dużo gorzej. |
Dobra |
Grywalność: Da się w to grać, a walki są nawet niezłe, ale to trochę za mało. |
Przeciętne |
Pomysł i założenia: Ciekawy pomysł na uniwersum, do tego fajna inicjatywa. Szkoda tylko, że samo wykonanie nie powala. |
Przeciętna |
Interakcja i fizyka: Animacje są dość koślawe, a fizyka potrafi nawalić. Bohater często blokuje się o rozmaite obiekty. |
Słowo na koniec: Mulaka to gra z kategorii średniaków, o których za miesiąc nikt nie będzie pamiętał. Zagrać można, ale to tytuł do sprawdzenia w ramach PS Plus czy jakiegoś Humble Bundle. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler