Teraz sobie myślicie. No dobra, ale przecież skakanie i machanie łapskami to nie może być wszystko. Gra się błyskawicznie znudzi i będzie szkoda wydanych na nią pieniędzy. Po pierwsze, skakanie i machanie łapskami nigdy nie jest nudne! Po drugie, deweloper zdawał sobie sprawę z tego, że na pewno znajdą się gracze bardziej wybredni od poniżej podpisanego i właśnie dla nich zaimplementował wiele przeróżnych lokacji oraz system rozwoju głównych bohaterów. Z tym rozwojem może troszkę przesadziłem, niemniej jednak, przechodząc kolejne etapy gry pozyskujemy nowe zdolności, jak na przykład umiejętność zmiany swego rozmiaru, albo łażenia po ścianach. Wraz z nabytkami zmienia się też struktura plansz, dzięki czemu robimy użytek z wszystkiego, czym dysponujemy. Levele są skonstruowane bardzo pomysłowo, a do przejścia niektórych sekcji potrzebna jest zegarmistrzowska precyzja i szybkość strusia Pędziwiatra. Wyobraźcie sobie następującą sytuację. Biegniecie na pełnym gazie, nagle przed wami wiedźma, trzeba ją zatem trzepnąć, a później szybko zasadzić drugiego kopniaka aby zebrać punkty. Kawałek dalej znajduje się huśtawka, skaczecie na nią, uderzacie w przycisk i pojawia się wyrwa skalna, za sprawą której jedna część planszy się podnosi, a druga opada. Nie zrażeni skaczecie dalej, a tam swego rodzaju trampolina wybija was kilkadziesiąt wirtualnych metrów w górę i nadaje prędkości. Przed wami wyrasta morze kolców, które musicie ominąć, by dotrzeć do kawałka bezpiecznego lądu. To opis tylko jednej 10 sekundowej sekwencji, a tych w grze jest nieprzerwany ciąg. Przy Rayman Origins naprawdę nie sposób się nudzić. Jest dynamicznie, wciągająco i efektownie do samego końca zabawy.
Jakby sama, długaśna kampania nie wystarczyła, jest jeszcze masterowanie poszczególnych plansz za sprawą zbierania porozwalanych po nich przeróżnych znajdziek. Niektóre są na tyle dobrze ukryte, że pojawiają się dopiero gdy mamy je na wyciągnięcie ręki. Właśnie z tego powodu nie udało mi się zgromadzić wszystkiego i jedynie na zasadzie szacunków wnioskuję, że odnalezienie wszelkiego dostępnego „dziadostwa” powinno pochłonąć przynajmniej kilkanaście godzin Waszego czasu. Wynik zaiste imponując, szczególnie jak na platformówkę, dodatkowo, dedykowaną kieszonsolce.
W tym miejscu słów kilka chciałbym poświęcić sprawom czysto technicznym. Rayman Origins wyśmienicie wpasowało się w ekran i możliwości konsoli PlayStation Vita. Deweloper naprawdę się postarał i udało mu się przenieść bez jakiejkolwiek straty to małe graficzne cudeńko. Kolorystyka jest zwariowana, animacja postaci równie zakręcona, a projekty poszczególnych lokacji nie mają sobie równych. Co powiecie na fantastycznie narysowaną dżunglę, albo ośnieżoną grupę podniebnych wysp? Jeszcze wam mało, to zapraszam do wnętrza potężnej fabryki oraz pełnych lawy jaskiń. Każde miejsce ma własnych charakter i styl, a dzięki temu nie sposób się nudzić. Jeśli chodzi o sterowanie, nie mam żadnych zastrzeżeń. Dwie gałki analogowe sprawdzają się idealnie, a do pozostałych przycisków przypisano funkcje tak samo, jak w przypadku stacjonarnych odpowiedników. Trochę mało tylko korzystamy z ekranów dotykowych. W zasadzie robimy użytek tylko z przedniego, a służy on do przybliżania i oddalania perspektywy. Co istotne, mimo że tytuł wymaga dość szybkiego reagowania i wydawało mi się, że zamęczy dłonie, wcale tak się nie stało. Kilkugodzinna sesja w pociągu nie wywołała najmniejszego nawet zmęczenia. Powiedziałbym nawet, że było mi trochę przykro, iż muszę kończyć. No ale cóż, jak to się mówi, wszystko, co dobre, wcześniej czy później się kończy.
Podsumowując, Rayman Origins to pozycja obowiązkowa dla wszystkich posiadaczy PlayStation Vita. Do ewentualnego zakupu zniechęcić może tylko jedna rzecz – fakt posiadania wersji przeznaczonej dla komputerów PC, albo którejś konsoli stacjonarnej. Jeśli żadną z nich nie dysponujecie, bierzcie w ciemno i cieszcie się do upadłego!
Genialna |
Grafika: Wyśmienita grafika to jedna z najważniejszych cech tej produkcji. Animacje są świetne, tła zróżnicowane, a lokacje posiadają unikatowy charakter. |
Genialny |
Dźwięk: Zarówno muzyka, jak i efekty specjalne to najwyższa jakość. |
Świetna |
Grywalność: Singiel jest wciągający i dynamiczny. Brakuje natomiast trybu wieloosobowego. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Wreszcie postanowiono przestać kombinować i w rezultacie otrzymujemy naprawdę wciągającą, odlskulową platformówkę. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: O dziwo, fizyka w grze jest całkiem imponująca, a do tego sama zabawa pochłania gracza bez reszty! |
Słowo na koniec: Rayman Origins to jedna z najlepszych platformówek ostatnich lat, nie tylko na urządzeniach przenośnych, ale w ogóle. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler