zvarownik @ 01.12.2010, 12:13
Kamil "zvarownik" Zwijacz
Czas PSP zdaje się powoli dobiegać końca. Co chwilę czytamy nowe plotki i doniesienia na temat jej następczyni, co rusz słyszymy narzekania twórców na piractwo uśmiercające tego handhelda, sami gracze ubolewają natomiast nad brakiem konkretnych gier.
Czas PSP zdaje się powoli dobiegać końca. Co chwilę czytamy nowe plotki i doniesienia na temat jej następczyni, co rusz słyszymy narzekania twórców na piractwo uśmiercające tego handhelda, sami gracze ubolewają natomiast nad brakiem konkretnych gier. Wiecie co? Jest taka jedna seria, dla której warto wydać każde pieniądze i bez wahania zrobiłbym to dla God of War: Duch Sparty.
Nie mam najmniejszego zamiaru psuć nikomu zabawy, więc napisze tylko tyle, że scenariusz jest i jest niegłupi. Kratos po raz kolejny rusza w trasę, po drodze spotyka… a zresztą, sami się przekonacie. Jak zwykle jest efektownie, czasem zaskakująco, a co najważniejsze, historia trzyma nas w napięciu do samego końca. Finalna walka to natomiast mały majstersztyk, zjadający na śniadanie popłuczyny z God of War 3.
Bóg Wojny od zawsze cechował się niesamowitym okrucieństwem, więc i tym razem nikt nie starał się nawet w najmniejszym stopniu hamować jego morderczych zapędów. Odrywane głowy, skrzydła, rozpruwane żołądki, czy (mój ulubieniec) wbijanie ostrza nogą w oko cyklopa są na porządku dziennym. Zdecydowanie nie jest to bajka dla dzieci, no chyba, że ktoś pragnie wychować małego mordercę…
Gameplay nie zmienił w sumie wcale. Dalej jest to świetne połączenie siekanki z platformówką. W tej części nie uświadczymy zbyt wielu zagadek i "łamimózgów". Akcja cały czas sprawia, że kurczowo ściskamy w dłoniach konsolkę, z kolei wolniejsze momenty to te, w których wklepujemy QTE, ewentualnie oglądamy scenkę przerywnikową. No dobra, kilka razy zdarzy się przesunąć jakąś dźwignię, czy nakręcić mechanizm, ale główkowania nie ma w tym ani trochę. Nie narzekałbym na trochę większe natężenie tego typu rzeczy, ale dzięki takiemu zabiegowi, Ready at Dawn udało się osiągnąć 6-7 godzin tłustej i bezkompromisowej jazdy. Aha, dobrze przeczytaliście, wątek fabularny kończy się w mniej więcej takim czasie. To o dwie godziny dłużej niż poprzednio, no i wszystko zależy oczywiście od wprawy grającego. Początkowo do wyboru mamy 3 stopnie trudności, gdyż najwyższy odblokowuje się dopiero po skończeniu gry. Ponadto, przemierzając drogę do…, oszz kurde już bym się wygadał, przemierzając antyczne krainy znajdziemy sporo artefaktów, które dadzą nam kopa w postaci bonusów w kolejnym podejściu. Są to rzeczy ułatwiające życie i zastępujące mozolne wklepywanie kodów. Czy z nich skorzystacie, zależy tylko od Was. Nie zabrakło także wyzwań, artworków i filmików, więc tytuł powinien wystarczyć na przynajmniej 12 h, jeżeli chcecie wszystko zaliczyć i zobaczyć.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler