Przygotowanie recenzji Test Drive Unlimited Solar Crown nie było łatwym zadaniem. Dawno nie miałem takich trudności z napisaniem artykułu i to nie ze względu na to, że brakowało mi słów, ale z powodu strasznie nierównych doznań, jeśli chodzi o rozgrywkę. Widać, że deweloperzy gry, studio KT Racing, mieli jasny plan na swoje dzieło. Jednocześnie wiele koncepcji jest głupich, nieprzemyślanych i wręcz nietrafionych. Jakich? O tym poniżej.
Pierwszym i podstawowym grzechem Test Drive Unlimited Solar Crown jest konieczność posiadania ciągłego połączenia z siecią. Wszystkie rozgrywki są przygotowane w taki sposób, jakbyśmy zawsze prowadzili rywalizację z innymi graczami, a w rzeczywistości wcale tak nie jest. Graczy na serwerach jest mało, niełatwo znaleźć osoby chętne do tego, by wspólnie się bawić, w efekcie czego najczęściej ścigałem się z kontrolowanymi przez sztuczną inteligencję botami. Oczywiście nic złego w tym nie ma, ale dlaczego w takim razie nie przewidziano trybu offline?
Bycie ciągle online oznacza konieczność przechodzenia przez lobby, czyli czekania na potencjalnych innych grających. Do tego dochodzą wszelkie związane z tym animacje, zarówno na początku, jak i na końcu, a także brak możliwości włączenia pauzy, gdy np. jesteśmy zmuszeni do tego, by na moment się od gry oderwać. Podkreślam ponownie: mówimy tu o rywalizacji z botami, bo z powodu ograniczonej liczby graczy najczęściej z nimi się mierzyłem. W przypadku innych ludzi cała otoczka sieciowa jest zrozumiała, ale przy botach niekoniecznie.
Drugim dużym problemem Test Drive Unlimited Solar Crown jest system progresji, który nastawiony jest na strasznie mozolne, wręcz uciążliwe grindowanie. Pierwszy samochód dostajemy tu oczywiście niejako za damo, bo przecież musimy mieć czym grać. Kolejne to jednak wydatki tak duże, że trzeba długi czas odkładać pieniądze (nowy samochód to często kilkadziesiąt przejazdów), by cokolwiek nabyć. Na domiar złego, mnożniki zwiększające nasze dochody, a serwowane w formie specjalnych wyzwań, dość szybko się kończą, co zmusiło mnie do szukania możliwie szybkich i względnie opłacalnych wyścigów, by cokolwiek zarobić. Grind mamy tu więc pełną gębą, co mnie osobiście strasznie od wirtualnej kierownicy odpychało.
Dodatkowym problemem, jeśli chodzi o progresję są wspomniane wcześniej boty. Bardzo często grałem w ich towarzystwie i bezustannie na nie narzekałem. Przede wszystkim z tego względu, że nie da się tu ręcznie zmieniać ich poziomu doświadczenia. Gra dopasowuje go samodzielnie w miarę naszych postępów, ale przeskoki są – mam wrażenie – nieprzemyślane i zbyt dramatyczne. Inna sprawa, że boty zachowują się strasznie nierówno. Czasem grają, jak skończone durnie, a czasem jak mistrzowie kierownicy, nie dając nam kompletnie żadnych szans na zwycięstwo. Nie udało mi się niestety ustalić czy jest do wybierane losowo czy wedle jakiegoś klucza, ale na pewno frustruje – szczególnie, gdy mierzymy się z rywalami o teoretycznie takiego samego poziomu samochodami, a mogącymi przyspieszać na prostych sporo szybciej od nas. AI po prostu oszukuje i widać to na każdym kroku. Na domiar złego oszukują też deweloperzy, zmniejszając np. nagrody, jakie otrzymujemy za kolejne podejścia do tych samych przejazdów.
Trzecim największym problemem Test Drive Unlimited Solar Crown jest to, że w sumie brakuje w nim zawartości. Przygotowana na potrzeby gry mapa Hongkongu jest rozległa, zróżnicowana i ciekawie zaprojektowana, ale nie mamy tu żadnych misji, z których słynęły pierwsze odsłony serii. Możemy się jedynie ścigać, co dość szybko robi się mocno tendencyjne. Jak wspomniałem, gameplay nastawiony jest na grindowanie, jak w klasycznych grach MMO, co mnie osobiście totalnie nie przekonuje. Niby jest szansa na to, że w kolejnych tygodniach i miesiącach dzieło KT Racing dostanie nową zawartość, w tym jakieś ciekawsze wyścigi, a nawet może misje, ale ja oceniam to, co mamy do dyspozycji teraz, a teraz jest biednie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler