Astro Bot (PS5)

ObserwujMam (5)Gram (1)Ukończone (2)Kupię (1)

Astro Bot (PS5) - recenzja gry


@ 05.09.2024, 14:22
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Astro Bot to trzecia część przygód sympatycznego robota, ale pierwsza wykonana z takim rozmachem. Czy warto się z nią zapoznać? Odpowiedź znajdziecie w naszej recenzji.

Astro Bot to jedyna tegoroczna premiera 1st party, jeśli chodzi o Sony. Mimo że posiadacze PlayStation 5 otrzymali w tym roku sporo porządnych gier ekskluzywnych, to PlayStation Studios nie uraczyło nas niestety niczym. Niczym, prócz właśnie Astro Bot. Czy nowa platformówka Team Asobi warta jest w związku z tym posiadania konsoli? Czy pierwsza pełnoprawna produkcja (wcześniejsze były drobnostkami) z Astro w roli głównej powinna znaleźć się w Waszej bibliotece? Odpowiedź w niniejszej recenzji.

Wydarzenia w Astro Bot stanowią kontynuację tego, co działo się w Astro Bot Rescue Mission. Rozpoczynając zabawę widzimy statek Astro Bota, stylizowany na PlayStation 5, przemierzający przestrzeń kosmiczną. Nagle atakuje go potężna międzywymiarowa ośmiornica, która bez większych problemów rozrywa nasz środek transportu i sprawia, że 300 kompanów głównego bohatera zostaje rozrzuconych po wszechświecie. Astro musi ich teraz wszystkich odnaleźć, a w tym celu przemierzy wiele różnych światów (z tego, co naliczyłem kilkanaście) oraz ponad 80 zróżnicowanych poziomów.

Astro Bot to przesympatyczna, mega wciągająca trójwymiarowa platformówka. By rozpocząć grę właściwą, latamy swoim statkiem, stylizowanym na kontroler DualSense, wybierając jeden z dostępnych światów, a następnie także jedną z lokacji w jego ramach. Każdy świat na „mapie” przypomina zwierzę, co stanowi podpowiedź co do tego, jaki boss czeka nas na jego końcu. W pierwszym – dla przykładu – mamy do czynienia z gorylem wzorowanym na King Kongu. Potężny z niego małpiszon, ale oczywiście dla Astro nie stanowi większego problemu.

Jak wspomniałem, podczas zabawy przemierzymy 80 zróżnicowanych światów, wypełnionych przeróżnymi zagadkami. Większą część eksploracji zrealizujemy biegając i skacząc, czyli powiedzmy standardowo, ale nie brakuje też obszarów wykonanych bardziej unikatowo. Jest w związku z tym m.in. jazda na łyżwach, skakanie pomiędzy uchwytami, latanie po konstrukcjach nieukończonych budynków itd. Lokacje prawie cały czas się zmieniają i ciągle musimy wykazywać się umiejętnością adaptacji do sytuacji. Stagnacja to słowo, którego Team Asobi zdecydowanie nie zna!

Z tego powodu zmieniają się nie tylko miejscówki, ale również umiejętności, z których korzysta nasz bohater. Podczas zwiedzania wybranego świata natrafić możemy bowiem na specjalną kapsułę, której rozbicie da nam jakąś specjalną zdolność. Jedna z pierwszych pozwoli nam latać na czymś w rodzaju balonu, kolejna pozwoli nam boksować napotkanych przeciwników, używać proc i wyrywać elementy ścian, a jeszcze inna to piesek z plecakiem odrzutowym, dzięki któremu możemy śmigać niczym rakieta i przebijać szklane powierzchnie. Każda umiejętność została bardzo fajnie zaprojektowana i równie fajnie zmienia zabawę.

Ważnym elementem rozgrywki w Astro Bot jest eksploracja. Ze względu na to, że nasi towarzysze, 300 botów z naszej niegdysiejszej załogi, często są poukrywani w miejscach na pierwszy rzut oka niewidocznych, trzeba się postarać, by ich wszystkich odnaleźć. Na wielu natraficie bez szczególnego wysilania się, ale czasem – głównie w przypadku bohaterów z innych gier dostępnych na PlayStation – konieczne jest rozglądnięcie się, wypatrzenie ukrytego przycisku albo elementu, który nie do końca pasuje do wystroju. Dla przykładu, w jednym miejscu natrafiamy na przeciwnika, którego damy radę złapać za ogon, a następnie rzucić nim w lodową ścianę, by iść dalej. Naprzeciwko tej lodowej ściany jest lodowa rzeźba. Warto także ją zniszczyć, albowiem pod nią jest przejście do sekretnego obszaru.

Skoro o sekretach mowa, to są ich dwa rodzaje: pomniejsze ukryte obszary, często pełniące role wyzwań; oraz całe ukryte światy w zapomnianej galaktyce. Namierzenie tych pierwszych nie jest łatwe, ale nie jest też przesadnie skomplikowane. Znalezienie portalu do zapomnianej galaktyki to zaś często bardziej czasochłonny proces. W jednym miejscu trzeba na przykład zgasić cztery pochodnie, by pojawiło się przejście. Skąd ten pomysł z pochodniami? Wskazówek co do tego nie ma kompletnie żadnych, więc pozostaje po prostu bieganie i eksperymentowanie z rzeczami, które nie do końca pasują do reszty wystroju.

Przeszukiwanie miejscówek samo w sobie jest ogromną przyjemnością, a dodatkowym motorem napędowym – nie licząc botów – jest gromadzenie pieniążków, które następnie na planecie, na której rozbijamy się na początku, wymieniamy na specjalne nagrody nawiązujące do gier PlayStation. Nagrody pojawiają się następnie po okolicy, zwiększając jej atrakcyjność. Wiedzieć bowiem musicie, że miejsce kraksy jest naszą bazą wypadową. Zajmujemy się tu nie tylko podziwianiem swoich postępów i wydawaniem kasy, ale też naprawianiem uszkodzonego statku. W tym celu musimy wykorzystywać posiadane boty, by otwierać dodatkowe poziomy, na których znajdują się zagubione komponenty. Pierwszym jest np. moduł pamięci. Wyrywamy go psotnym małpom, a następnie własnoręcznie naprawiamy wymachując kontrolerem DualSense.


Screeny z Astro Bot (PS5)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosmrPack   @   14:31, 05.09.2024
Życzę tej grze jak największego sukcesu i niech bije rekordy sprzedaży. Może wtedy sypną groszem na takie tytuły Niewinny
0 kudosBarbarella.   @   15:05, 05.09.2024
Prędzej bym się dała skusić na SpunchBoba niż na tego U bota jeśli chodzi o platformówki. Zadziorny
0 kudoszubal22   @   15:58, 05.09.2024
Brakowało mocnych platformówek w tym roku. Teraz Astrobot, niedługo nowy Sonic - jest dobrze Szczęśliwy
1 kudosNibemben   @   12:58, 17.09.2024
Pierwsza gra która przekonała mnie do zakupu PS5.