MotoGP 24 (PS5)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

MotoGP 24 (PS5) - recenzja gry


@ 22.05.2024, 22:12
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Deweloperzy MotoGP 24, podobnie jak Electronic Arts, nie wysilają się przesadnie i nie zmieniają zbyt mocno kolejnych odsłon cyklu. Czy tegoroczne wydanie warto jest więc Waszej uwagi?

Gier wyścigowych na rynku nie brakuje, przynajmniej jeśli mówimy o tych, w których siedzimy za kierownicą samochodu. Niewielki jest natomiast wybór w przypadku tytułów z jednośladami w rolach głównych. Jest ich na rynku jak na lekarstwo i mimo że co jakiś czas pojawia się coś nowego, tylko na jeden cykl można liczyć regularnie. Chodzi o markę MotoGP od lat tworzoną przez studio Milestone. Niedawno w sklepach pojawiła się najnowsza jej odsłona, czyli MotoGP 24, a my postanowiliśmy przygotować dla Was recenzję.

Jeśli chodzi o ogólne założenia projektu, natychmiast rozwieję wszelkie nadzieje oraz ewentualne wątpliwości. MotoGP 24 nie jest rewolucją, ale dość spokojną, zachowawczą ewolucją. Deweloperzy postanowili nie zmieniać zbyt mocno tego, co działało w odsłonie zeszłorocznej, a więc zastosowano ten sam, choć delikatnie podkręcony, silnik graficzny i fizyczny. Przekłada się to na bardzo podobne, porządne, precyzyjne i responsywne sterowanie; prawie identyczny model prowadzenia maszyn oraz znaną nam fizykę. Mimo że zawiedziony byłem brakiem konkretniejszych zmian, na pewno nie był to zawód wykluczający grę. Wręcz przeciwnie. Lepsze wrogiem dobrego, a to co przygotowano na potrzeby zeszłorocznego wydania w większości jest bardzo w porządku. Po co zatem kombinować, czyż nie?

W MotoGP 24 śmigamy najszybszymi, najpotężniejszymi i najdroższymi motocyklami na świecie. Deweloperzy od lat poprawiają model zachowania maszyn i mam wrażenie, że także tym razem co nieco usprawnili. Jednoślady są bardziej przewidywalne, łatwiej wyczuć moment, w którym zaczynają tracić przyczepność. Ogólnie – przynajmniej według mnie – motocykle reagują lepiej na polecenia kierowcy. Model prowadzenia jest wymagający i powiedzmy, że „realistyczny”, ale nie na tyle, by nowi gracze nie byli w stanie się w nim odnaleźć. Wręcz przeciwnie. Milestone od lat stara się uczynić swój cykl przystępnym i właśnie dlatego znajdziecie w nim bardzo rozbudowany system ustalania poziomu trudności. Wystarczy aktywować kilka ułatwień, by gra sama hamowała, wprowadzała nas delikatnie w zakręty itd. W miarę rozwijania umiejętności, poziom można podnosić i czerpać coraz więcej przyjemności z każdego wyścigu. Im trudniej, tym bowiem większa satysfakcja, ale do tego nie muszę raczej nikogo przekonywać.

Pozostając przy poziomie trudności, nie sposób nie wspomnieć o całkowitej nowości w MotoGP 24. Chodzi o system przypominający nieco Drivatary z serii Forza, którego zadaniem jest modyfikowanie zachowania naszych przeciwników na podstawie tego, jak dobrze nam idzie. Im lepiej jeździmy, tym trudniejsi staną się oponenci. Będą jeździć agresywniej, wymagać od nas większego sprytu. Ogólnie będziemy musieli się mocniej postarać, by zwyciężyć. Różnice w zachowaniu rywali nie są jednak tak diametralne, jak mógłbym sobie tego życzyć, ale możliwe że to kwestia skalowania i jakaś nadchodząca aktualizacja działanie adaptacyjnego SI nieco podkręci.

Ciekawą nowością dotyczącą przeciwników kontrolowanych przez komputer, tudzież konsolę, jest stosowanie wobec nich kar. Do tej pory było tak, że jeśli w trakcie wyścigu wydarzyło się coś nieoczekiwanego, obrywał tylko gracz - nawet wtedy, gdy nie była to jego wina - teraz kary przyznawane są również oponentom podlegającym AI. W praktyce nie działa to niestety idealnie, ale poczyniono pierwsze kroki w odpowiednim kierunku, aby potyczki były nieco mniej frustrujące.

Osoby, które grały w przeszłe części cyklu na pewno dostrzegą sporo mniejszych zmian w MotoGP 24, ale jednocześnie nie zauważą istotnych modyfikacji w tym, co najważniejsze, czyli w trybach zabawy. Dlaczego? Dlatego, że deweloperzy od lat nie wysilają się tu szczególnie mocno, stosując te same schematy. Weźmy na ten przykład tryb kariery, w którym zaczynamy jako żółtodziób, by krok po kroku wspinać się po szczeblach kariery, wygrywając wyścigi i rozwijając motocykl. Uczestniczyć można zarówno w sezonie pełnym, jak i skróconym. Nie ma to natomiast kompletnie wpływu na przebieg zabawy. Nie zmienia tego nawet jedyna tutejsza nowość, czyli transfery. Nie mają one bowiem wpływu na rozgrywkę.

Ogólnie kariera jest przyjemnie zrobiona i na pewno będziecie się dobrze bawić, ale wydaje mi się, że więcej frajdy będą z niej miały osoby, które nie miały dotychczas do czynienia z cyklem albo przynajmniej zrobiły sobie krótką przerwę. Jeśli graliście w zeszłoroczne wydanie, to spodziewajcie się wtórności przypominającej sportowe serie od Electronic Arts. Szkoda, że deweloperzy nie poszli w karierę bardziej fabularyzowaną, ze scenkami przerywnikowymi, decyzjami itd. Znacznie lepiej by się grało, gdybyśmy mieli realny wpływ na prowadzonego przez nas zawodnika i nie byli ograniczeni tylko do ścigania się i wygrywania. I nie, jakieś pseudoprzeglądanie soszjali pomiędzy wyścigami się nie liczy.


Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?