
Nazwać Hogwarts Legacy jedną z najbardziej wyczekiwanych gier ostatnich lat, to w zasadzie jakby nie powiedzieć nic. Twórcy ze studia Avalanche postawili przed sobą niezwykle trudne wyzwanie - stworzyć świetną produkcję, której akcja toczy się w jednym z najbardziej rozpoznawalnych na świecie uniwersów. Już sam fakt, że mamy do czynienia z tak szalenie popularną marką, która doczekała się przede wszystkim świetnych ekranizacji, zawieszał poprzeczkę niebywale wysoko. Tym bardziej cieszy więc fakt, że finalnie dostaliśmy do ręki nie tyle świetną grę, co nawet kandydata do tytułu Gry Roku! Po więcej detali zapraszam do niniejszego tekstu.
Fabularnie akcja Dziedzictwo Hogwartu ma miejsce przeszło 100 lat przed wydarzeniami znanymi z kart Harrego Pottera, więc trudno doszukiwać się tutaj obsady znanej z książek czy filmów. Jeśli chcieliście pogadać z Ronem czy Hermioną, to niestety – nie tym razem. Napotkamy jednak garść mniej lub bardziej charyzmatycznych bohaterów wykreowanych przez J.K. Rowling, jak Prawie Bezgłowy Nick, Helena Ravenclaw czy Irytek - czyli głównie duchy. Tak duża różnica w przedziale czasowym względem książek to moim zdaniem dobry zabieg - raz, że możemy dzięki temu spojrzeć, jak funkcjonował Hogwart przed wydarzeniami z Harrego Pottera, a dwa - twórcy czuli się bezpieczniej, bo uniknęli tym samym wielu porównań do książek czy filmów.
Wcielamy się tu w postać młodego czarodzieja (lub czarodziejki), którą tworzymy w rozbudowanym kreatorze już na samym początku zabawy. Wybieramy nie tylko imię i nazwisko, ale też wygląd - całkiem szczegółowo. Nasz bohater nie jest jednak przeciętnym uczniem, bowiem potrafi posługiwać się potężną Starożytną Magią (nie mylić z Czarną Magią), a naukę zaczyna z przysłowiowej “grubej rury”, czyli wskakując od razu na 5. rok! Choć początkowo może wydawać się to nieco dziwne, to z czasem znajdujemy w tym uzasadnienie fabularne.
Już na początku zabawy trafiamy na wielki spisek w czarodziejskim świecie, w ramach którego czarnoksiężnicy związali się z Goblinami i chcą - a jakże - opanować świat. Z pewnych względów, których nie chcę tutaj spoilerować, w tej całej intrydze uczestniczy nasz bohater, który musi nie tylko spróbować powstrzymać przeciwników, uratować Hogwart i cały czarodziejski świat, ale także kontynuować naukę w Szkole Czarodziejów i zdobywać nowe umiejętności. Niezbędne zresztą, by móc mierzyć się z potężniejszymi przeciwnikami!
Akcja w Dziedzictwie Hogwartu rozkręca się nieśpiesznie. Twórcy stopniowo wprowadzają nas w opowiadaną w grze historię, ale przede wszystkim - uczą rozmaitych mechanik i czarów. Jak na ucznia przystało (nawet szalenie uzdolnionego), początkowo dysponujemy jedynie podstawowym zestawem magii, by po kolei – wraz z rozwojem fabuły i postępem w nauce - uczyć się kolejnych, coraz potężniejszych i bardziej przydatnych czarów.
Trzeba przyznać, że studio Avalanche świetnie kontroluje tempo akcji gry. O ile sam początek nie jest porywający i fabuła, jak i gameplay, rozkręcają się powoli, ma to swój cel. Możemy w rezultacie zapoznać się z mechanikami rozgrywki, a mnogość podpowiedzi i wskazówek sprawia, że nawet osoby, które rzadko sięgają po pada, doskonale się tutaj odnajdą. Jednocześnie bardziej doświadczeni gracze też nie będą się tutaj nudzić, gdy postać co rusz zyskuje nowe umiejętności, a w świecie gry co chwile dzieje się coś ciekawego. Dużą zaletą Dziedzictwie Hogwartu jest to, że nie ma tutaj praktycznie żadnych przestojów - w niemal każdym momencie zabawy czeka nas jakaś nowa misja, jeśli nie w ramach wątku fabularnego, to w zadaniu pobocznym. Na dobrą sprawę przez pierwszych kilka godzin nie ma nawet kiedy odłożyć pada czy zwiedzić na spokojnie Hogwartu i jego okolic, bo z jednego zadania wskakujemy w drugie!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler