Outriders: Worldslayer (PS5)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (1)

Outriders: Worldslayer (PS5) - recenzja gry


@ 14.07.2022, 00:32
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

People Can Fly kontynuuje cykl Outriders. Pierwsze fabularne DLC, czyli Worldslayer, miało poszerzyć opowieść i rozwinąć gameplay. Nie wszystko niestety się udało, a po szczegóły zapraszamy do naszej recenzji.

Worldslayer to pierwsze fabularne rozszerzenie dla całkiem udanej strzelanki studia People Can Fly, czyli Outriders. Podstawka, choć nie była idealna, była na tyle angażująca i grywalna, że potrafiła bez problemu utrzymać przy sobie każdego fana trzecioosobowych shooterów, a już w szczególności osoby, które gustują w gatunku looter shooterów. Czy Worldslayer także będzie w stanie to zrobić?

Jeśli chodzi o założenia DLC, są one dość proste. Mamy do czynienia z całkiem nową opowieścią, nowym antagonistą (zrodzoną z anomalii Ereshkigal), nowymi obszarami do zwiedzenia oraz sporą ilością misji. Scenariusz niestety nie jest jakoś szczególnie porywający, a wystarcza na mniej więcej 6 godzin zabawy. W tym czasie biegamy, strzelamy i oglądamy scenki przerywnikowe, które w określonych interwałach okupują ekran. Historia jest dość standardowa, ale jednocześnie mało porywająca. Nie chciałbym się wdawać oczywiście w szczegóły, ale nie oczekujcie niczego wyjątkowego.

Mechanika rozgrywki pozostała w znacznej mierze niezmieniona. Biegamy więc, strzelamy i korzystamy z umiejętności specjalnych wybranego bohatera. Nadal najbardziej frustrującym aspektem jest tutaj gąbczastość przeciwników. Pokonanie kogokolwiek wymaga wpakowania w niego określonej ilości naboi, a gdy wymóg ten spełnimy, jegomość odchodzi w zapomnienie. Przyjemność z potyczek wciąż jest oczywiście znacząca, bo sam gameplay wykonano naprawdę porządnie, ubolewam natomiast nad tym, że nie zmieniono nic w przypadku bossów. Są oni po prostu męczący. Potyczki są strasznie schematyczne i ograniczają się do biegania dookoła danej pokraki i strzelania. Pod koniec podstawki robiło się to tendencyjne i szkoda, że People Can Fly tego nie dostrzegło, bo w DLC jest jeszcze gorzej. Dobrnąłem do finału z recenzenckiego obowiązku, ale gdybym nie musiał, to nie wiem czy wytrwałbym do końca.

Pomijając mało porywający scenariusz oraz nudnych, jak flaki z olejem, bossów, Worldslayer jest całkiem w porządku rozszerzeniem. Głównie chodzi o to, że gunplay nadal jest emocjonujący, dynamiczny i efektowny. Twórcy oczywiście oddali w nasze ręce dodatkowe wyposażenie. Chodzi tutaj o nowe rodzaje broni oraz pancerze. Najważniejsze z nich to przedmioty apokaliptyczne, które posiadają dodatkowy slot do umieszczania w nich modyfikacji. Daje to nam oczywiście całkiem nowe możliwości tworzenia ekwipunku i prowadzenia bohatera. Jeśli lubicie eksperymentować z buildami, to zdecydowanie polecam, bo opcji jest sporo więcej niż wcześniej.

Rozwój postaci poszerzają też dwa nowe systemy. Jeden związany jest z punktami wstąpienia, a drugi z punktami paksów. Pierwsza nowość to coś w rodzaju perków, które dają nam bonus do określonych statystyk. System przypomina nieco Paragon z Diablo III. Mamy więc garść statystyk, które możemy rozwijać w miarę postępów, długoterminowo podnosząc staty. Punkty paksów to natomiast dodatkowe drzewko umiejętności, dzięki któremu na nowo możemy zdefiniować swoją rolę w grze oraz w ekipie, której jesteśmy członkiem (pod warunkiem, że nie gramy solo, rzecz jasna). Połączenie obu nowości umożliwia stworzenie naprawdę potężnej postaci - jeśli się wie, co się robi!

Ostatnia nowość w Worldslayer to całkiem nowy tryb endgame'owy - Próba Tarya Gratar, czerpiący inspiracje z gatunku roguelite. Mamy w nim do czynienia ze swoistym lochem (niestety jego mapa nie jest generowana losowo), po którym krążą rozmaite pokraki, a naszym zadaniem jest przebrnięcie do finału. W sumie czekają na nas trzy etapy tejże próby, każdy kolejny trudniejszy od poprzedniego. Motorem napędowym zabawy (niełatwej, co trzeba podkreślić) jest tu oczywiście loot. Deweloperzy, świadomi takiego stanu rzeczy, w sprytny sposób informują nas nawet o tym, co w danym miejscu możemy znaleźć. Wystarczy zerknąć na mapę, by dowiedzieć się, że dana komnata uraczy nas pancerzem, a inna nowymi nakryciami głowy. Grindujemy świadomie i to cieszy.

Podsumowując, Worldslayer to całkiem udany dodatek, choć niestety nie pod względem fabularnym. Możliwe, że deweloperzy chcieli rozszerzyć opowieść podstawki, ale nie do końca im się to powiodło. Na pewno natomiast udały im się nowe możliwości rozwoju postaci, a gameplay trzyma poziom z oryginalnego Outriders. Jeśli chcecie postrzelać, możecie kupować. Jeśli liczyliście na jakieś zaskakujące zwroty akcji, odpuśćcie. Scenariusz jest banalny, jak woda z lodem.


Długość gry wg redakcji:
6h
Długość gry wg czytelników:
nie podano

oceny graczy
Świetna Grafika:
Nadal bardzo dobrze. Unikatowy świat, ciekawe projekty postaci - jest ok!
Świetny Dźwięk:
Audio przypomina podstawkę, więc nie sposób się do czegoś przyczepić.
Świetna Grywalność:
Strzelanie nadal sprawia mnóstwo przyjemności. Dodatkowe opcje rozwoju postaci tylko ją pogłębia.
Przeciętne Pomysł i założenia:
Szkoda, że scenariusz dodatku jest tak słaby.
Dobra Interakcja i fizyka:
Potrafi wciągnąć, choć walki z bossami są przesadnie długie.
Słowo na koniec:
Można zagrać, ale pamiętajcie, że nie dla opowieści.
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z Outriders: Worldslayer (PS5)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosshuwar   @   07:46, 14.07.2022
Mi podstawka przypadła baaardzo do gustu. Obecnie ogrywam ją po raz kolejny, tym razem omijając zadania poboczne, a dzięki temu cała zabawa nabrała większej dynamiki. Bardzo podoba mi się mechanizm "awansu" i zarządzania bronią i pancerzem. Z chęcią ogram DLC, jednak obecna cena nie szczególnie mnie do tego zachęca. Liczyłem na spory zastrzyk nowej fabuły, a jak czytam, nie jest jej zbyt dużo. Drugi element, na który czekałem, to nowe lokalizacje. W recenzji zabrakło informacji o tych sprawach.

W podstawce lokacje były mocną stroną tej gry. Każda różniła się stylem od poprzedniej, przez co chciało się brnąć do przodu, by zwiedzać Uśmiech