Podczas toczenia pojedynków musimy się mierzyć nie tylko z oponentami, ale również z rozmaitymi błędami. Większość z nich jest niewielkich, ale występują. Postaci potrafią utknąć, gra niewłaściwie interpretuje cele, a ponadto w kość daje kamera. Mnie osobiście irytowało najbardziej jednak to, że żywioły naszych pistoletów przełączamy przy pomocy krzyżaka, co natomiast oznacza konieczność oderwania kciuka od gałki analogowej. W grze, w której bezustannie musimy biegać, skakać i robić uniki, nie jest to najlepszym rozwiązaniem. Szczególnie w przypadku, gdy na arenie pojawiają się oponenci chronieni tarczą, do której usunięcia wymagane jest użycie mocy konkretnego żywiołu. Nie jest to w sumie jakoś strasznie dokuczliwe na normalnym poziomie trudności, ale na wyższych potrafi dać solidnie w kość.

Ogólnie rzecz biorąc, w Marvel’s Guardians of The Galaxy strzela się jednak bardzo dobrze, choć nie jest to najważniejszy element gry. Pierwsze skrzypce powierzono Strażnikom Galaktyki oraz ich gadatliwości. Scenariusz, o czym pisałem jest wyśmienity, a ważną jego częścią jest interakcja pomiędzy bohaterami. Członkowie naszego oddziału bezustannie ze sobą rozmawiają i dogadują sobie wzajemnie. Co jakiś czas musimy też wybrać jakąś opcję dialogową, co później potrafi delikatnie wpłynąć na to, co dzieje się na ekranie, a także zakończenie. Z oczywistych względów nie będę tu podawał przykładów, wiedzcie jednak, że konwersacje modyfikują lekko opowieść. Nie odpuszczajcie dialogów i słuchajcie tego, co mówią Strażnicy. Raz, że mnóstwo w nich świetnych gagów, a dwa, że warto podejmować świadome decyzje.

Ciągłe bieganie, strzelanie oraz słuchanie pogaduszek poprzerywane jest podnoszeniem umiejętności bohaterów, a także scenkami w kosmosie. W ich trakcie kontrolujemy statek Milano – pojazd, którym poruszają się Strażnicy – a naszym celem jest unikanie latających w przestrzeni kosmicznej obiektów oraz eliminowanie jednostek przeciwnika. Latanie jest oczywiście banalnie proste i choć nie stanowi tu głównej atrakcji, fajnie różnicuje zabawę. Stanowi wyśmienitą odskocznię od klasycznej eksploracji, choć osobiście rad jestem, że sekwencji w kosmosie jest tylko kilka. Nie są one szczególnie porywające – wypadają najsłabiej, patrząc na całokształt.

W Marvel’s Guardians of The Galaxy grałem na PlayStation 5. Przed rozpoczęciem zabawy, ustawiłem tryb wyświetlania grafiki tak, by priorytetem była jakość oprawy wizualnej. Trzeba przyznać, że się nie zawiodłem. Deweloperzy naprawdę się postarali, a dzięki temu grafika w Marvel’s Guardians of The Galaxy jest na bardzo wysokim poziomie. Podczas zabawy podziwiamy świetnie przygotowane i – co ważne – zróżnicowane lokacje, wyraziste tekstury, szczegółowe modele postaci oraz całkiem niezłe efekty specjalne. Co istotne, nawet w obliczu konkretnej zadymy silnik graficzny daje radę, a optymalizacja nie zawodzi. Szczególnie dobrze prezentują się oczywiście wizerunki Strażników. Zarówno w trakcie rozgrywek, jak i podczas scenek przerywnikowych nie sposób się do czegokolwiek przyczepić. Wspaniale wygląda też pokład statku Milano. Liczba detali w nim jest imponująca.

Świetną grafikę uzupełnia oczywiście równie dopracowane udźwiękowienie. Efekty, jak efekty, ale to, co zrobiono z dialogami oraz muzyką zasługuje na jakąś nagrodę. Deweloperzy genialnie wręcz odwzorowali Strażników oraz ich wzajemne relacje. Każdy aktor oraz osoby odpowiedzialne za dialogi zasługują na jakiś solidny bonus. Wszystko brzmi fantastycznie, a najlepszym sposobem na docenienie udźwiękowienia jest skorzystanie ze słuchawek. W ferworze walki wiele żartów i wypowiedzi może nam umknąć. Słuchawki powinny do tego nie dopuścić. Zapewnią one również odpowiednie doznania podczas słuchania muzyki, którą do Marvel’s Guardians of The Galaxy wrzucono. Na ścieżkę składa się sporo klasycznych kawałków rockowych, a także utwory nagrane przez wymyślony na potrzeby gry zespół Star-Lord. Powierzono je Stevowi Szczepkowskiemu, starszemu dyrektorowi dźwięku w Eidos Montreal. Mimo że kawałki powstały obecnie, idealnie odwzorowano w nich klimat lat, w których miały być rzekomo nagrane, czyli w 80-tych poprzedniego stulecia. Album kapeli Star-Lord znajdziecie w popularnych serwisach streamujących muzykę, a zatytułowano go Space Rider. Polecam!

Podsumowując, Marvel’s Guardians of The Galaxy to jedna z najlepszych gier akcji ostatnich lat. Nie wszystko jest tu idealne, bo scenariusz dość długo się rozkręca, a rozgrywka jest nieco schematyczna, ale w ogólnym rozrachunku mamy do czynienia z przedsięwzięciem zdecydowanie wartym Waszej uwagi. Takie adaptacje komiksów powinny trafiać w ręce graczy częściej. Dzieło Eidos Montreal może dumnie stać w towarzystwie takich branżowych klasyków, jak Marvel’s Spider-Man, The Darkness oraz Batman: Arkham i liczę na to, że deweloperzy mają plany na kontynuację, a być może nawet trylogię. Naprawdę chętnie bym się z takową zapoznał!