
Returnal od pierwszych zapowiedzi prezentowało się bardzo intrygująco. Studio Housemarque chciało przygotować przedstawiciela gatunku roguelike, w którym główna bohaterka, niejaka Selene, rozbija się na planecie i wpada w dziwną pętlę czasoprzestrzenną. Z pułapki tej musimy się oczywiście wyrwać, co niestety łatwe nie jest, albowiem planeta, na której roztrzaskuje się statek bohaterki, Atropos, pełna jest niebezpieczeństw oraz przeciwników, którzy tylko czyhają na nasz błąd. Nie jest łatwo, a gra dodatkowo podrzuca nam kłody pod nogi, by było jeszcze trudniej, o czym za moment.
Jak wspomniałem, protagonistka Returnal zwie się Selene. Jej poczynania obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby, a zatem za sprawą kamery umieszczonej za plecami. Naszym zadaniem jest przemierzanie losowo generowanego świata, gromadzenie informacji na jego temat, usprawnianie ekwipunku oraz – finalnie – znalezienie sposobu na wyrwanie się z pętli śmierci. Deweloperzy gry są mistrzami, jeśli chodzi o gatunek akcji, nic więc dziwnego, że pod tym względem Returnal nie sposób cokolwiek zarzucić. Wszystkie elementy układanki fantastycznie ze sobą współpracują.
Chwilę po tym, jak wbijamy się w powierzchnię planety, przystępujemy do zwiedzania proceduralnie generowanych miejscówek. Każdy fragment mapy to odrębna arena połączona z kolejnymi przy pomocy przejść. Drzwi są specjalnie oznakowane, abyśmy wiedzieli czego spodziewać możemy się po drugiej stronie, a rozkład pomieszczeń zmienia się za każdym cyklem, czyli po każdej śmierci, ewentualnie po restarcie. Pomieszczenia faktycznie dobierane są losowo, ale po pewnym czasie widać, że zaczynają się one powtarzać. Na szczęście modyfikacjom poddawani są też przeciwnicy oraz przedmioty, które jesteśmy w stanie znaleźć w danej miejscówce. Z tego względu każdy cykl jest autentycznie unikatowy.
Returnal to z pozoru dość prosty shooter, ale tylko z pozoru. Już w trakcie pierwszego podejścia dostrzec można tu całe mnóstwo niuansów zmieniających przebieg zabawy. Na pierwszy ogień idzie oczywiście broń. Zaczynamy od prostego pistoletu, ale w miarę postępów w nasze ręce wpadają też strzelby, karabiny, a nawet wyrzutnie. Ich skuteczność zmienia dodatkowo się w zależności od poziomu, a także od tego, jakim alternatywnym typem ostrzału dysponują. Szybko wybierzecie tu coś dla siebie, coraz sprawniej pozbywając się przeciwników.
Jak wspomniałem, w grze nie brakuje niuansów. Chodzi w tym przypadku m.in. o różne przedmioty zużywalne, które wpływają na Selene. Może to być zwiększona regeneracja punktów życia, szybsze ładowanie alternatywnego ostrzału, a także inne efekty. Prócz tego natrafiamy na tzw. pasożyty, czyli dziwne stwory, które możemy „założyć” na skafander, by zyskać jakiś z góry określony efekt. Niestety jest tu pewien haczyk. Pasożyty zawsze dają nam do czegoś bonus, jednocześnie coś delikatnie upośledzając lub ograniczając. Trzeba je dobierać z rozwagą i pamiętać o ewentualnych korzyściach tudzież stratach.
Mimo że wymienione elementy odpowiednio mocno komplikują nasze życie na Atropos, to nie koniec. W Returnal jest bowiem kilka różnych surowców, których gromadzeniem się zajmujemy. Na pierwszym miejscu jest Obolit, czyli specjalna znikająca waluta, za sprawą której możemy nabywać bonusy do integralności kombinezonu oraz przedmioty zużywalne. Drugim surowcem – równie ważnym – jest Eter. To dzięki niemu oczyszczamy przedmioty z negatywnych efektów, a także uruchamiamy różne przydatne maszyny, jak np. Rekonstruktor, dzięki któremu nie jesteśmy przenoszeni na początek poziomu po śmierci, ale właśnie do komory Rekonstruktora. Żeby było ciekawiej, gra nie resetuje cyklu, dzięki czemu zachowujemy wszystkie posiadane wyposażenie oraz strukturę mapy. Szkoda natomiast, że korzystanie z tego gadżetu jest stosunkowo drogie, a jego losowa dostępność oznacza, że nie zawsze mamy go pod ręką.
Returnal, mimo że jest shooterem, duży nacisk kładzie na wątek fabularny. Nie poznajemy go jednak za sprawą scenek przerywnikowych – choć kilka ich znajdziemy – ale dzięki różnym notatkom Selene, a także wpisom do dziennika, który zawsze mamy pod ręką. Dziennik przechowuje informacje na temat wyposażenia, przeciwników, dziwnych anomalii, obcych zamieszkujących planetę Atropos itd. Jest tego całe mnóstwo, a jeśli chcecie jak najdokładniej poznać lore, regularnie zerkajcie na zgromadzone informacje. Oczywiście nie musicie tego robić. Możecie się po prostu skupić na wybijaniu wszystkiego, co się rusza oraz na dotarciu do finału – takowy przecież chyba jest, prawda? Sam do niego nie dobrnąłem, bo gra z premedytacją mi to uniemożliwiała.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler