Assassin's Creed: Valhalla (PS5)

ObserwujMam (4)Gram (1)Ukończone (3)Kupię (1)

Assassin's Creed: Valhalla (PS5) - recenzja gry


@ 24.11.2020, 22:40
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Firma Ubisoft wreszcie dostrzegła, czym powinna być gra z cyklu Assassin's Creed? A może znowu mamy cRPG całkowicie oderwane od korzeni sagi?

Ostatnie dwie odsłony cyklu Assassin’s Creed były w co najmniej porządku. Origins było swoistym prekursorem większego nacisku na elementy RPG, natomiast w Odyssey deweloperzy skorzystali ze schematu opracowanego na potrzeby poprzednika, delikatnie go tylko modyfikując. Efekt był taki, że choć otrzymaliśmy całkiem solidną przygodową grę akcji, nie było zbyt mocno czuć, że mamy do czynienia z przedstawicielem serii Assassin’s Creed. Czy Valhalla idzie tym samym torem? Czy twórcy może postanowili wrócić do korzeni?

Assassin’s Creed: Valhalla, jak sama nazwa wskazuje, przenosi nas do czasów wikińskich podbojów z czasów IX wieku naszej ery. Zabawę rozpoczynamy od zwiedzania mroźnych obszarów Skandynawii, by potem przenieść się do Anglii, gdzie spędzamy gro swojego czasu. Niezależnie od tego, gdzie jesteśmy, wcielamy się w postać wikinga zwanego Eivor. Może on być zarówno kobietą, jak i mężczyzną. Gra daje nam też możliwość wcielenia się w obu protagonistów jednocześnie, co stanowi rozwiązanie kanoniczne. Animus, w odpowiednich momentach fabuły, sam przerzuca nas pomiędzy obiema płciami herosa.

Opowieść rozkręca się stosunkowo powoli, ale trzeba przyznać, że jest angażująca i ciekawa. Nie ma tu w sumie niczego wyjątkowego - żadnych szokujących zwrotów akcji. Są natomiast porządnie napisane dialogi i naprawdę solidna opowieść, w której jeden z głównych motywów oparty o zemstę. Wiedzieć bowiem musicie, że Eivor, będąc dzieckiem, traci rodzinę w wyniku ataku jednego z wikińskich klanów. Pomszczenie bliskich nie jest jednak najważniejsze. Ustępuje ono później miejsca podbojowi Anglii oraz agendzie zakonu Ukrytych.

Assassin’s Creed: Valhalla, co było dla mnie zaskoczeniem, regularnie, często i chętnie nawiązuje do korzeni serii. Już w jednej z pierwszych scen napotykamy dwójkę przedstawicieli asasynów. Przybywają oni do Norwegii z naszym kompanem, Sigurdem, i praktycznie na samym początku otrzymujemy ukryte ostrze. Ukryte tylko w teorii, albowiem Eivor nie zakłada go od wewnętrznej strony dłoni, ale na zewnątrz. W jego/jej opinii, tak wyjątkową bronią należy się chwalić.

Recenzja Assassin's Creed: ValhallaRecenzja Assassin's Creed: Valhalla

W Assasin’s Creed: Odyssey do spuścizny serii nawiązań było tyle, co kot napłakał. W Assassin’s Creed: Valhalla jest ich naprawdę sporo. Bezustannie słyszymy o wojnie pomiędzy Zakonem Pradawnych oraz Ukrytymi. W każdym kluczowym obszarze, w tym w osadzie założonej przez klan protagonisty, są też siedziby bractwa, w których otrzymujemy specjalne misje przeznaczone tylko dla jego członków.

Świat opracowany na potrzeby Valhalli jest naprawdę ogromny, choć nie powinno być to w żadnym razie zaskoczeniem. Jak wspomniałem, zaczynamy w Skandynawii, podziwiając pięknie wykonane góry, zaśnieżone stoki i bardzo realistycznie zachowujący się biały puch. Potem przenosimy się do pełnej ruin, lasów i łąk Anglii, w której zwiedzamy m.in. świetnie przygotowane klasztory i potężne warownie, a przy okazji zajmujemy się rozwojem własnej osady. Nie jest ona jedynie miejscem wypadowym. Napadając i grabiąc kosztowności pozyskujemy surowce potrzebne do tego, by ową osadę rozbudowywać i usprawniać. Efekt jest taki, że w miarę postępów otrzymujemy dostęp do całkiem nowych rozwiązań, ułatwiających nam dalsze podboje.

Pozostając jeszcze na chwilę w temacie wirtualnego świata gry, bardzo cieszy mnie to, że deweloperzy nie trzymają nas wreszcie na każdym kroku za rękę. W misjach fabularnych mamy co prawda znaczniki określające kluczowe punkty. W zadaniach dodatkowych jednak, zwanych tu w sumie wydarzeniami, markerów już nie ma, a przynajmniej są w mocno ograniczonej postaci. Na mapie widzimy jedynie ikonkę, która pozwala nam zainicjować questa. Później natomiast jesteśmy skazani na własną inteligencję oraz intuicję.

Symbol może wskazywać zarówno jakąś osobę jak i obszar. Po dotarciu do niej rozmawiamy ze zleceniodawcą, tudzież przeprowadzamy niewielkie dochodzenie, aby dowiedzieć się mniej więcej o co chodzi. Następnie sami podejmujemy decyzję, co zrobić dalej.

Recenzja Assassin's Creed: ValhallaRecenzja Assassin's Creed: ValhallaRecenzja Assassin's Creed: Valhalla

Przykład wydarzenia? Spacerujemy sobie pośród zieleni angielskich łąk, a tu nagle widzimy znacznik zadania. Zbliżamy się do niego, by na miejscu zobaczyć dwójkę kłócących się ze sobą mężczyzn. Okazuje się, że kłótnia dotyczy zbiorów zboża, a mężczyźni nie mogą dojść do porozumienia w kwestii pieniędzy. Jeden uważa, że powinien dostać większą część zarobku, bo zajmował się sprzedażą. Drugi sądzi, że skoro zboże należało do niego, to on winien zgarnąć więcej kasy. Co w takiej sytuacji robimy? Sugerujemy, aby dali sobie po gębie. To nie pomaga, więc co nam zostaje? Podpalamy spichlerz, a chłopy nagle zaczynają się dogadywać, bo dostrzegli jak bardzo poróżniły ich pieniądze.


Screeny z Assassin's Creed: Valhalla (PS5)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosFestus_   @   18:15, 30.11.2020
Zapowiada się bardzo ciekawie. Na pewno nie rewelacja, ale po prostu kolejna porządna gra Ubi, w ciekawym setupie. Kiedyś mam nadzieję, znaleźć czas, żeby zagrać, ale razie moja kupka wstydu rośnie non stop o kolejne tytuły, a ja od 2 lat próbuje skończyć Odyssey. Nie pomaga fakt, że z każdej gry w którą już się zaangażuję muszę wycisnąć wszystko, zrobić 100% i nie lubię grać w różne tytuły na przemian. Ale powoli małymi kroczkami odkopie się z tych wszystkich wielogodzinnych kobył, może.