Slashery to jeden z moich ulubionych gatunków gier – głównie ze względu na to, że oferują dynamizm i skutecznie podnoszą adrenalinę grającego. Godfall, najnowsze dzieło studia Counterplay Games, jest reprezentantem tego stylu zabawy, a zatem z niecierpliwością wyczekiwałem na jego premierę. Nie mogłem się go też doczekać ze względu na jeszcze jedną kwestię: to jeden z pierwszych tytułów opracowanych z myślą o konsoli PlayStation 5.
Akcja Godfall przenosi nas do świata fantasy zwanego Aperion, który, co nie jest żadnym zaskoczeniem, jest na krawędzi zagłady. Największym nikczemnikiem jest tu niejaki Macros – bóstwo, które postradało rozum i postanowiło zniszczyć wszystko, co żyje i zdecydowało się mu przeciwstawić. My, jako jeden z rycerzy zakonu Valorian, postanawiamy się oprawcy postawić. Ruszam więc w pełną niebezpieczeństw podróż, mając na celu wyeliminowanie Macrosa.
Deweloperzy projekt swój określają mianem looter slashera. Największy nacisk położono w nim na gromadzenie wyposażenia, a zatem nastawcie się na solidną porcję grindu. Loot pozwala nam poszerzać możliwości protagonisty, albowiem w miarę postępów w nasze ręce wpadają coraz potężniejsze środki perswazji. Za sprawą craftingu możemy też do pewnego stopnia modyfikować posiadane wyposażenie, czyniąc je skuteczniejszym.
W Godfall istotną rolę odgrywają aspekty RPG, nie tylko zbieractwo. Jednym z najważniejszych elementów przedsięwzięcia jest system pojedynkowania się. Widać, że twórcy z Counterplay Games poświęcili mu dużo czasu, choć z pozoru nie ma tu niczego wyjątkowego. Ciosy wyprowadzamy w zasadzie dwoma przyciskami. Jeden odpowiada za ataki szybkie, a drugi za silne. Trzeba jednak wziąć jeszcze pod uwagę blokowanie i kontrataki, a także dwie dodatkowe techniki, pozwalające nam realizować specjalne, szybkie i mordercze kombosy.
W trakcie walki musimy bezustannie kontrolować to, co robimy. Nie chodzi bowiem o to, by bezmyślnie wduszać przyciski odpowiedzialne za atak. Trzeba robić to w odpowiednim rytmie i pamiętać, że oponent jest w stanie przerwać nasze kombo. Warto też ćwiczyć walkę na specjalnie do tego przygotowanej arenie, starając się poznawać nowe kombinacje ciosów. Możliwości jest tu mnóstwo, a skuteczność prowadzonego przez nas bohatera definiuje sporo dodatkowych elementów.
Po pierwsze, bezustannie zbieramy punkty doświadczenia, które następnie zamieniamy na umiejętności. Drzewko zdolności jest rozbudowane i zróżnicowane, pozwalając nam w pewnym zakresie różnicować protagonistę i dopasowywać go do własnych preferencji. Wśród skillów są pasywne (podnoszące naszą potęgę, obrażenia krytyczne itd.), a także aktywne, wymagające np. wciśnięcia określonych przycisków.
Po drugie, posiadane przez nas wyposażenie, zmienia atrybuty bohatera. Chodzi w tym przypadku o m.in. broń (dwa rodzaje), amulety oraz pierścienie. Dzięki nim dostajemy np. bonus do zadawanych obrażeń, albo jakiś specjalny efekt: np. skuteczniejsze przełamania, tudzież dodatkowe obrażenia od żywiołów (np. ognia). Dużo zmieniają też specjalne pancerze bojowe, tzw. Valorplate. Odblokowujemy je w miarę postępów za sprawą rdzeni pozyskanych z pokonanych bossów, a każdy to nie tylko odmienny wygląd (męski/żeński), ale także dodatkowe efekty, wpływające na przebieg potyczek.
System walki jest naprawdę wyśmienity. Ciosy zdają się mieć ciężar. Po tym, jak kogoś uderzymy, albo sami oberwiemy, postaci odpowiednio reagują na to, co dzieje się na ekranie. Wyprowadzanie ataków uzupełnia oczywiście feeria barw i prawdziwe przeładowanie efektów specjalnych. Każdy pojedynek jest dzięki temu czymś wyjątkowym i niebywale satysfakcjonującym. Jeśli pozwolicie walkom napędzać zabawę, przez długi czas będziecie czuć świeżość i zachętę do tego, by brnąć do przodu. Nie musicie w tym przypadku nawet bawić się w trybie kooperacji dla maksymalnie trzech graczy. Solo jest równie porywające.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler