System walki w grze nie jest przesadnie rozbudowany, ale trzeba przyznać, że sprawia mnóstwo przyjemności i wymaga treningu. Sprawny samuraj jest w stanie kilkoma ciosami wyeliminować nawet dość liczebną grupę przeciwników. Musi tylko uważnie obserwować otoczenie oraz znajdujących się dookoła oponentów. Czasem bowiem cios należy wyprowadzić przed atakiem wroga, czasem lepiej zrobić unik, a innym razem najlepiej sprawdzi się kontratak. Podejście zależne jest przede wszystkim od tego, jakim wyposażeniem dysponuje wróg. Jeśli ma buławę lub pikę, lepiej sprawdzają się uniki. Jeśli posiada tarczę, kontratak lub cios przerywający obronę są najlepszą metodą na wytrącenie go z równowagi i eliminację.
Walka jest dynamiczna i szybka, a jednocześnie wymagająca. Nie da się tak po prostu klepać po przyciskach. Ciosy należy wyprowadzać ostrożnie i z pomyślunkiem. Często lepiej uderzyć jeden lub dwa razy, ale celnie, niż wymachiwać orężem, jak jakiś nieskoordynowany wariat. W miarę postępów rozrasta się też nasze wyposażenie, a w rezultacie mamy dostęp do coraz szerszego wachlarza środków perswazji i jeszcze sprawniej możemy pozbywać się przeciwników. Chodzi tu m.in. o bomby dymne, małe noże, łuk itd. Grę skonstruowano tak, że nie wmusza w nas niczego. Sami możemy wybrać sposób, w jaki walczymy i zwyciężamy.
W zgodzie z tym, co napisałem, możemy też spróbować walki jeden na jeden. Należy wówczas podejść do grupy przeciwników i rzucić wyzwanie jednemu z nich. Kamera lekko zmieni orientację i zbliży się do bohatera. Przytrzymujemy trójkąt i wyczekujemy na atak przeciwnika. Zaraz przed ciosem puszczamy trójkąt, a Jin sprawnym cięciem likwiduje agresora. Pojedynek tego typu jest o tyle ważny, że może obniżyć morale reszty oddziału, a w rezultacie pozostali Mongołowie nie zdecydują się na walkę i po prostu uciekną. Dodatkowym sposobem na obniżenie zapału najeźdźców jest zmniejszenie jego liczebności, do czego idealnie nadaje się styl ducha oparty na skrytobójstwie. Wkraczając do opanowanej przez wrogów osady, najpierw pozbywamy się kilku po cichu, a potem rzucamy wyzwanie. Efekt jest taki, że pozostali mogą po prostu odpuścić.
Jeśli chodzi o samą konstrukcję świata, Cuszima jest sporych rozmiarów wyspą, na której znaleźć można wiele odmiennych biomów. Są one na tyle zróżnicowane, że eksploracja cały czas dostarcza nowych doznań. Pogłębiają je też osady, których w okolicy nie brakuje, a w których jest sporo zleceń oraz warsztatów, pozwalających nam podrasować wyposażenie. Wszystkie miejscówki wyglądają świetnie i często są one okraszone różnymi drobnymi detalami. Brakuje mi natomiast bardziej realistycznej progresji czasu. Chodzi o to, że ludzie, na których natrafiamy są ciągle w tych samych miejscach niezależnie od pory dnia. Znikają tylko nieliczni i wyłącznie wtedy, gdy nakazują im to skrypty. Skrypty wpływają też na cały wygląd wyspy, albowiem w miarę postępów zmienia się ona nie do poznania. Odbijamy wioski, niszczymy palisady, przywracamy domy itd.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler